13.„Chcę z Tobą stworzyć..."

„ Chcę z Tobą stworzyć bajkę ze szczęśliwym zakończeniem."

Nasze twarze dzieliły centymetry. Nie wiem nawet kiedy usta Martina połączyły się z moimi. Pocałunek ten wyrażał tyle uczuć, niepewność, smutek, radość i wiele innych. Czułam jak moje serce bije coraz szybciej. Po chwili chłopak odsunął się lekko ode mnie, spojrzał mi prosto w oczy i się uśmiechnął.
- Podobasz mi się odkąd tu przyjechałaś.- Uśmiechnęłam się.
- Ty mi też.
- Zostaniesz moją księżniczką?
- Jeśli ty zostaniesz moim księciem.
- Marzę tylko o tym.- Po tych słowach Martin przytulił mnie.
- Wracajmy, bo Karolina mnie zabije, że się nie odzywam.- Zachichotałam.
Chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy do domu. Brunet poszedł na górę, a ja do kuchni, gdzie siedziała rozbawiona Karolina.
- I kto miał racje siostyczko? Nie powiesz mi, że Martin nie jest twoim chłopakiem.
- Nie rozumiem?
- Wszystko widzialam.- Zaśmiała się.
- Masz nikomu nie mówić, a w szczególności Marii i Jerzemu.- rozkazalam.
- Nie No spoko siostra na mnie możesz liczyć.
***
Była dwudziesta pierwsza czekałam na Zuze, która miała być za piętnaście minut. Ubrałam ciepła bluzę i poszłam przed stajnię, usiadłam na mojej ulubionej ławce.
- Hej księżniczko- usłyszałam mojego ukochanego. Usiadł obok mnie.
- Hej.
- Co ty tu robisz jest już późno.
- Czekam na przyjaciółkę. Ma przyjechać do nas na tydzień.
- To fajnie, ale gdzie masz kurtkę. Będziesz chora.
- Nie będę.
- Będziesz.- Po tych słowach zdjął z siebie swoją czarną kurtkę i założył mi na ramiona.
- Dziękuje.- Oparłam głowę na jego ramieniu, a on mnie przytulił.
- Nie ma za co kochanie.
Siedzieliśmy tak dobre piętnaście minut, aż nadjechał czarny samochód. Z auta wysiadła Zuza. Podbiegłam do niej. Dziewczyna od razu rzuciła mi się na szyje. Wzięłam torbę Zuzy i poszłyśmy do mojego pokoju. Martina wcześniej poprosiłam, aby nas zostawił.
Dziewczyna nie zmieniła się. Nadal była długowłosą, wysoką ,szczupłą szatynką o zielonych oczach. Usiadła na moim łóżku i spojrzała na mnie.
- No to opowiadaj. Kim był ten chłopak, z którym siedziałas?
- To Martin. Pomaga w stajni. Jest synem przyjaciółki mojej ciotki.
- A co on robił tu o tej porze?
- Mieszka tutaj, bo jego matka wyjechała w delegację.
- Jesteście razem?- Na te słowa tylko się uśmiechnęłam.- Uuu No stara gratuluje. I co tam po za tym?
- No nic tutaj jest całkiem fajnie. Jutro pokaże ci stajnie. Będziemy mogły pojeździć.
- To super. Od twojego wypadku nie jeździłam.-Ja i Zuza znałyśmy się od dziecka. Obie praktycznie urodzilyśmy się w siodle.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top