Rozdział 7


Nindroidka i mistrz Wu odcinali każdego od kajdanek. Większość nadal odczuwała zbyt wielkie oszołomienie, żeby wiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło. Wiedzieli tyle, że odebrano im moce.

Pixal podeszła do Emmeta i rozkuła go, a gdy tylko to zrobiła, on podbiegł do ciała Rexa.

- Rex! Rex! Obudź się! - Krzyczał potrząsając nim lekko, ale on nadal wyglądał na pozbawionego życia.

Wołanie Budowlańca zwróciło uwagę innych, a szczególnie Cole'a, który od razu podszedł do nich.

- Co się z nim stało?

- Oni coś z nim zrobiła... Chyba zabrała mu całą energię... - Szlochał trzymając Rexa blisko siebie - Chyba to mnie chciała zabić, a... a on mnie uratował.

- Jego dusza, która była połączona z mocą, została mu zabrana, - odezwał się Wu - jednak jego ciało nadal żyje. Puls jest ledwo wyczuwalny, dlatego nie mamy zbyt wiele czasu. Trzeba rozbić jej tiarę, a wtedy odzyskamy moce i uwolnimy duszę Rexa. Musimy...

- Ale chwila. - Wtrącił Cole. - Przecież Rex może za chwilę umrzeć. Zajmie nam zbyt wiele czasu na odparcie jej ataku i nie wiemy, czy wygramy.

- To prawda. - Potwierdził Mistrz Wu. - Wytrzyma nie dłużej niż pół godziny, lecz jestem wstanie przekazać mu swoją siłę życiową, żeby przedłużyć funkcje życiowe jego ciała o około dwie godziny. Może trochę więcej, jednak jeżeli do tej pory dusza nie powróci do ciała, Rex umrze. - Usiadł na kolanach i położył dłoń na piersi Dangervesta i zaczęła emanować złotym światłem.

- Jak powstrzymamy Oni? - Zapytał Lloyd.

- Ja jako jedyny mam moc i nauczyłem spinjitsu. Nie wiem, czy to wystarczy do pokonania demonicy, ale muszę spróbować. - Rzekł starając się brzmieć jak najbardziej pewnie siebie. Był gotowy na wszystko. Nie mógł pozwolić swojemu przyjacielowi odejść, a przynajmniej nie przez próby uratowania go. - Ale będę potrzebował każdej pomocy.

***

Wielka, granatowa chmura pojawiła się z nikąd nad niewielkimi miastami, które leżały niedaleko siebie. Potężne błyskawice uderzały w domy, ziemia się zatrzęsła, a z pęknięć wyłaniały się pnącza, które niszczyły betonowe drogi. Ogień pochłaniał domy, lód zamrażał. Ludzie próbowali unikać nadzwyczaj nienaturalnych i niebezpiecznych zjawisk pogodowych, jednak nie każdy miał szczęście. Ci, którzy ocaleli, musieli omijać ciała zmarłych. Większość nie pomagała rannym. a sami uciekali.

Postanowiła teraz ruszyć na stolicy, ponieważ wiedziała, że jej zniszczenie wzbudzi największą panikę wśród ludzi, którzy bez skutku będą próbować uniknąć zagłady świata.

Nagle niebieski laser o mało nie trafił w jej róg, ale zdążyła wytworzyć wokół siebie barierę ochronną, która powstrzymała kolejne uderzenie lasera. Odwróciła się i zobaczyła Ninja i Mistrzów w zaawansowanych pojazdach i mechach.

Druga część drużyny weszła już do miasta, żeby pomóc ludziom w ucieczce. Zielony Ninja kazał policji przekazać obywatelom, żeby niezwłocznie opuścili miasto.

- Zadziwiacie mnie - Uśmiechnęła się do nich. - Nie posiadacie żadnych mocy, tylko siedzicie w tych nędznych maszynach. Nawet z nimi nie jesteście wstanie mi dorównać. - Ścisnęła pięść, która zapłonęła ogniem i strzeliła w jeden z bojowych pojazdów. Chybiła, ponieważ maszyna zdążyła uciec dzięki swojej prędkości.

Poczuła, jak coś owinęło się wokół jej nogi, a następnie mocno pociągnęło ją w dół, przez co uderzyła o dach budynku.

- Chyba zapomniałaś, że jeszcze komuś została moc, demonico.

Emmet szykował się do kopnięcia, jednak jego przeciwnik szybko zareagował, uniknął nogi i strzelił w niego piorunem. To go odrzuciło, przez co uderzył w okna innego bloku i wpadł do pustego holu. Wstał, wyskoczył stamtąd i wciągnął ją w wir spinjitsu.

Przez ten czas sprzymierzeńcy próbowali ją zaatakować jednocześnie uważając, by go nie zastrzelić. Wzleciała w górę, a tuż za nią podążał mech prowadzony przez Pixal. Inokirtes wcześniej chwyciła Emmeta za włosy. Został sparaliżowany przez żywioł trucizny.

- Już coś ci mówiłam. - Z szybką prędkością zniżała się, a ręką wyczarowała bryłę lodu, która uderzyła w mecha. Uszkodziła wielkiemu robotowi działko, które miał wbudowane w dłoń. Coraz bardziej się zniżała, aż wbiła swojego wroga w ziemię. - Nikt z was nie może mi dorównać, ty także.

Emmet próbował wstać, ale nie mógł wstać, choć trucizna przestała już działać. Mięśnie zbyt bardzo bolały, żeby się poruszyły. To, co z nim zrobiła i jemu powiedziała, dotknęło go. Odczuł, że naprawdę mogą to przegrać.

Inokirtes powróciła do walki i zaczęła niszczyć mechy, przez co mistrzowie musieli uciekać z wnętrz pojazdów i walczyć zwykłymi pistoletami plazmowymi przeciwko niej.

Klockowski znowu próbował wstać. Nie mógł ich wszystkich zawieść, nie mógł teraz przegrać. Jeżeli przegra, Rex zginie, wszyscy mogą zginąć. Zakaszlał, odrobina krwi poleciała z jego ust. Dlaczego jestem taki słaby?

Ogromna część bloku zaczęła się rozpadać, a po chwili złamała. Spadała prosto na wojowników, którzy próbowali uciec przed śmiertelnym uderzeniem. Niektórzy zasłonili swoje głowy rękoma jednocześnie godząc się na śmierć, jednak nic na nich nie spadło.

To wszystko działo się dosłownie w kilka sekund. Prawa ręka Emmeta zaświeciła się i pojawił się iskrzący tatuaż w kształcie kwiatu lotosu na jego dłoni. Dokładnie taki sam posiadała kamienna, legendarna rękawica, która okazała się fałszywa. A przynajmniej tak wcześniej myśleli, na szczęście się pomylili. Lloyd jako pierwszy otworzył oczy i zobaczył bardzo jasne światło, które go na moment oślepiło.

Cały strój Emmeta świecił się na platynowo, tak samo jak oczy i włosy, które falowały, jakby straciły grawitację. Ogromny fragment budynku zniknął, a ludzie będący tam spadli na materace, która pojawiły się z nikąd.

- Emmet... - Lloyd wstał zszokowany i spojrzał na platynową rękawice - Jednak legenda była prawdziwa! Nie wiem jak, ale ty ją przez cały czas miałeś i jesteś platynowym wojownikiem!

- Pomóżcie ludziom. - Mówił stanowczo, tak jak prawdziwy lider. - Ja spróbuję zniszczyć demonicy tę tiarę. Tylko najpierw zabiorę ją gdzieś...

Nie zdążył wszystkiego powiedzieć, ponieważ przerwał mu Lloyd, który przyciągnął go do siebie i podarował mu szybki pocałunek.

- Zaraz, od kiedy oni są razem? - Zapytał Jay i spojrzał na Kaia oczekując konkretnej odpowiedzi.

- Ja nic nie wiem, nie powiedzieli nam.

- Idźcie już. - Poganiał ich Emmet. - Zobaczymy się później. - Skoczył, a na jego plecach pojawiły metalowe skrzydła, a na nogach buty odrzutowe.

Leciał prosto na Oni, która lewitowała wysoko nad miastem. Z zaskoczenia uderzył ją tak mocno, że aż wylądowała w lesie, który był kilka kilometrów dalej od granic miasta. Jego pierwsza część strategii polegała na odciągnięciu Inokirtes od ludzi i walczeniu z nią na bezpiecznym polu.

Platynowy Wojownik wylądował przed nią. Wcześniej założył platynową maskę, która bardzo przypominała tą, którą noszą ninja.

Inokirtes nie przewidziała, że Emmet może uwolnić swoją prawdziwą moc, jednak nie bała się starcia z nim, ponieważ jej zebrana moc nadal przewyższała jego.

- A więc tak chcesz to rozegrać, odciągnąć mnie od miasta i walczyć poza zasięgiem niewinnych ludzi. - Pokręciła głową dziwnie zadowolona.

Jej oczy jarzyły się różnych kolorach, a rękoma tworzyła różne kształty, jakby próbowała coś wyczarować. Wojownik uszykował się na jakąś kulę energii lub inny podobny atak, lecz zamiast ataku, obok niej pojawiły się istoty, które wyglądały jak ona, ale zostały stworzone z różnych żywiołów.

- Moi słudzy! Lećcie zniszczyć te miasto i wszystkich wojowników! - Rozkazała im, a stworzenia natychmiast posłuchały się swojej władczyni.

Emmet chciał ich powstrzymać, ale Inokirtes nie dała mu uciec przywiązując jego kończyny lianami z ostrymi kolcami. Zatrzymało to go, lecz dzięki jego platynowemu strojowi kolce nie zraniły go.

Pod nogami Emmeta pojawiła się wrząca lawa, ale nie spaliła jego stroju ani go nie zraniła. Jego strój znowu przydał się jako skuteczna zbroja, nawet nie czuł gorąca. Wojownik to wykorzystał po to, żeby uwolnić się z pnączy zanurzając je w lawie.

Wyszedł z lawy i zaczął biec w jej stronę, ale ona nagle zapadła się pod ziemię. Skupił się na drżeniu podłoża, ponieważ mogła zajść go od każdej strony. Z ziemi wysunęła się skała, która uderzyła, a on nie zdążył się przed tym obronić. Ogień szalał, błyskawice atakowały z każdych stron, i woda powodowała powódź. Za dużo żywiołów atakowało go naraz, żeby mógł zareagować. W dodatku jeszcze nie zdołał nauczyć się korzystania ze wszystkich swoich super zdolności. Często robił to spontanicznie.

Demonica wyskoczyła z ziemi i oszołomiła go naładowaną kulą energii. Platynowy Wojownik stracił przytomność, a do ostatecznej śmierci Rexa brakowało niewiele minut.

Oni chciała zakończyć jego żywot, jednak motor jej przeszkodził, wjeżdżając na nią. Motorem kierowała Pixal z Zane'em na drugim siedzeniu, którzy w porę skoczyli, zanim motor ją staranował.

Biały Ninja podbiegł do Emmeta, który nadal był w postaci platynowego wojownika i zbadał jego stan. Żył, ale na razie nie jest wstanie się obudzić.

Oni podniosła się po upadku szybciej niż przewidywała para nindroidów. Zebrała moc i wystrzeliła ją w trójkę swoich wrogów. Pixal osłoniła budowlańca i swojego ukochanego narażając się na falę zniszczenia.

- Pixal! Odsuń się!- Krzyknął przestraszony Zane widząc, jak jej ciało zaczyna się rozpadać. - UCIEKAJ!

- Nie! Strzelaj w tiarę! - Kazała mu nadal ich osłaniając. Jej system zaczął wariował. óbowała przenieść swój umysł do jakiegoś najbliższego komputera lub satelity, ale to było niemożliwe z takimi uszkodzeniami. - Dziękuję, Zane... za wszystko, a teraz... STRZELAJ!

Bez zastanowienia zrobił tak, jak mu kazała. Wymierzył w ruchomy cel czekając kilka sekund do wystrzelenia z blastera. Nacisnął spust idealnie trafiając w kryształ i rozbijając go na małe drobiny. W tym momencie Oni przestała używać swojej mocy, jednak zdążyła już zniszczyć całe ciało i umysł Pixal. Nindroidka zamieniła się w pył.

Demonica krzyknęła z bólu, gdy wszystkie żywioły opanowały jej ciało, a dusza i moc Rexa leciała z nadzwyczajną prędkością w górę szukając swojego ciała.

***

Żywiołaki zaatakowały miasto z każdej strony. Służka Inokirtes panująca nad ziemią wzniosła skalną ścianę wokół całego miasta po to, by ludzie nie mogli się wydostać. Ninja nie przygotowali się na atak kilkunastu stworów, tylko na jedną demonicę.

Lloyd kazał Nyi spróbować zabić jednego z nich. Smith wycelowała w żywiołaka ognia i puściła na niego strumień wody, który został wystrzelony przez działko, jednak stwory okazały się inteligentniejsze niż przypuszczali. Ognisty stwór zionął ogniem w strumień z ogromną siłą. Cała woda wyparowała, a działko wybuchło.

- Są naprawdę potężne i inteligentne, uważajcie na nie. - Poinformował Zielony Ninja przez słuchawkę. Miał stały kontakt z całą drużyną, dlatego mógł dobrze analizować sytuację, w której się znaleźli. - Jay, potrzebna będzie nam Perła Przeznaczenia, żeby obywatele mogli się stąd wydostać.

- Już się robi!

- Cole, jak wygląda u ciebie sytuacja? - Lloyd słyszał przez słuchawkę uderzenia, które trochę zagłuszały mistrza ziemi.

- Próbuję znaleźć wraz z innymi bezpieczne schronienie dla obywateli. - Przerwał, żeby odeprzeć kolejny atak. - Ale nie jest to łatwe.

- Dobrze, brońcie ich, a ja - Wyjął swój miecz, gdy zauważył, że zbliża się do niego żywiołak ziemi. - rozłączam się.

Zielony Ninja skoczył do góry zanim żywiołak uderzył pięścią w asfalt powodując trzęsienie i rozpad części drogi.

Niedaleko lidera walczyli także Skylor i Kai z żywiołakiem szybkości i cienia. Skylor w przeszłości posiadała wszystkie żywioły dzięki swojej umiejętności ich pochłaniała, więc wiedziała, jak skutecznie się bronić przed takimi atakami.

Czerwony Ninja spostrzegł, że na dachu jednego z bloków stoi żywiołak lodu. Zamroziła niewielką część drogi, a w tym samym czasie żywiołak ziemi spychał lidera prosto do zamrożonego obszaru.

- Lloyd! Nie wchodź tam! - Wykrzyknął, ale noga jego przyjaciela zdążyła już dotknąć zamrożonej strefy.

Kai zaczął biec, żeby go uratować. Zamrożona droga stała się ruchoma i wystrzeliły z niej ostre, lodowe stalagmity, które przeszyły ciało zielonego ninja.

- LLOYD!

***

Wu starał się dawać Rexowi energię w niewielkich ilościach, ale jego ciało po pewnym czasie zaczęło się domagać więcej, ponieważ potrzebowało swojej duszy. Mistrz puścił Rexa i wycieńczony opadł na ziemię. Zmarnował prawie całą swoją energię i nie mógł już dłużej go utrzymywać przy życiu.

Nagle jasne światło oślepiło go przez kilka sekund. Wu domyślił się, że to musiała być dusza Niebezpiecznika, jednak mogło być już za późno.

Usiadł powoli i czekał aż Niebezpiecznik da jakąś oznakę życia. Po kilku przedłużających się chwilach, Rex usiadł gwałtownie i zaczął łapczywie łapać oddych.

- Rany, co to było? - Złapał się za głowę. - Nigdy w życiu się tak okropnie nie czułem... Au...

- Wyssano tobie siły życiowe i moc. - Odpowiedział lekko zachrypniętym głosem.

- O, wróciłeś. - Spojrzał na Mistrza. Chciał się spytać, gdzie on był przez ten cały czas, ale na jego lewej ręce pojawiły się iskrzące znamiona. - Co to jest?

- Znamiona z legendarnych platynowych rękawic. Gdy ktoś ich dotknie, to ich moc przechodzi na tę osobę, ale widzę, że masz jedną.

- Drugą pewnie ma Emmet, ale zaraz, czyli to znaczy, że my przez cały czas mieliśmy te rękawicę. - Wstał przyglądając się znamionom, które nagle sprawiły, że na jego ręce pojawiła się rękawica, a jego strój stał się platynowy. Po lekkim oszołomieniu rozejrzał się po jaskini. - Gdzie są wszyscy?

- Walczą z Inokirtes w stolicy, kieruj się na północ. Musisz im pomóc, leć szybko.

Rex kiwnął głową, stworzył z niczego buty odrzutowe i wyleciał z jaskini.

***

Zane wpatrywał się w miejsce, w którym dopiero stała Pixal. Nie mógł w to uwierzyć, że się poświęciła. Wiedział, że była wstanie to zrobić, ale nie spodziewał się, że ją straci już na zawsze. Nic nie mogło już jej przywrócić z powrotem do życia przez kompletną destrukcję jej ciała, a szczególnie systemu.

Inokirtes próbowała utrzymać wszystkie żywioły w swoim ciele. Nie godziła się z porażką, już prawie dokonała zemsty. Postanowiła kumulować moc, do póki nad nią panowała, a przez to stworzy z siebie bombę, które po uwolnieniu mocy destrukcji zniszczy cały kontynent. Wiedziała, że wtedy umrze, ale jej cel zostanie osiągnięty.

Jednak jej plan został przerwany przez drugiego platynowego wojownika, który z ogromną prędkością zbliżał się do niej. Rex stworzył działka z niewielkimi rakietami. Wystrzelił prosto na nią pociski, które zatrzymały kumulowanie energii w jej ciele.

W tym momemcie, Emmet ocknął się. Niebezpiecznik wylądował obok niego i Zane'a, który wyglądał na kompletnie załamanego. Żaden z budowlańców nie wiedział dlaczego, nie mieli czasu teraz na domysły.

- Rex - chwycił jego dłoń, żeby się podnieść - żyjesz, czyli udało się! I też twoje ciuchy się świecą, tak jak moje!

- Tak, ale to jeszcze nie koniec. - Wskazał ręką na Demonicę, która szykowała się do ataku, pomimo energii, która próbowała ją rozerwać.

Jej ciało zaczęło się bronić i wypchnęło jeden z żywiołów. Żywioł lody powrócił do swojego właściciela. Zane czując powrót mocy, wstał bez słowa, skoczył i wysłał na nią serie sopli lodów, które pędziły z siłą podobną do wystrzelenia naboju z pistoletu.

Wojownicy dołączyli do ofensywy. Oni próbowała się bronić i atakować jednocześnie, ale było to niemożliwe w sytuacji, w której się znalazła, dlatego przeszła do samej defensywy.

Atakowali ją różnymi sposobami, a ona nadal broniła się dzięki tarczy ochronnej. Straciła już trzy moce, jednak tym razem te żywioły przejmowali platynowi wojownicy, żeby móc ją szybciej pokonać.

Z każdym ciosem jej bariera stawała się coraz słabsza. Atakowali ją do momentu, aż straciła wszystkie cudze moce. Jej bariera została zniszczona, a jej ciało stało się wątłe. Ale w ogóle nie patrzyła się na nich, jakby tego wszystkiego żałowała.

- Wygraliście, ale ja nie spocznę, póki się nie zemszczę na stwórcy tego świata. Dokonałam jednak niewielkiego sukcesu. - Odkręciła głowę w stronę Zane'a. - Straciliście przyjaciółkę i swojego lidera.

- Co? O czym ona mówi? - Spytał zdziwiony Emmet, a potem sobie przypomniał, że Pixal miała przyjechać z Zane'em w razie kłopotów. - Gdzie jest Pixal? I lidera? Lloyda?!

Biały ninja nie mógł już wytrzymać. Zabiła jego ukochaną i jego przyjaciela. Lewa ręka zapłonęła, a prawa zamieniła się w lodową pięść. Chciał dokonać zemsty, jednakże ujrzał wizję dzięki mocy umysłu. Wszedł do jej mózgu i ujrzał to, co się kryło pod fałszywymi wspomnieniami.

- Ona nie jest sobą. - Lód się roztopił, a ogień przygasł - Musimy jej pomóc.

- O czym ty mówisz Zane! - Krzyknął Rex nie wierząc w to, co usłyszał. - Ona zabiła Pixal, twoją dziewczynę i Lloyda! A jeszcze do tego porwała nas wszystkich, zabrała moce, chciała zniszczyć Ninjago i wszystkich pozabijać!

- Wiem, ale to nie jej wina. - Odparł zdecydowanie. - Zaufajcie mi i pomóżmy jej.

Niebezpiecznik zwrócił głowę do Emmeta. Jego oczy iskrzyły intensywną i nienaturalną zielenią przez żywioł Lloyda. Mógł w nich wyraźnie odczytać niepokój, ale też zaufanie do Mistrza Lodu.

- Pomóżmy jej. - Przemówił Emmet, a Rex przytaknął niechętnie.

Zane przyłożył palce do skroni słabej Inokirtes, która na początku próbowała się wyrwać, ale jej ciało odmawiało posłuszeństwa, było zbyt słabe na jakikolwiek atak.

Rex położył rękę na barku Zane'a, a Emmet na drugim. Skupili wszystkie żywiołu na Zane'e, a on skupiał je głownie na potędze umysłu. Oczy Mistrza Lodu i oni się zaświeciły. Intensywnie iskrzące na purpurowo oczy demonicy zamieniły kolor na złoty. Po skończeniu oni straciła przytomność.

– I teraz niby jest dobra? – Spytał Rex z pogardą w głosie.

- Nie widziałem wszystkiego, ale widziałem wystarczająco dużo. To jest - urwał, ponieważ sam nie mógł w to uwierzyć - matka Pierwszego Mistrza Spinjitsu. Inne Oni jej coś zrobiły, przez to jej osobowość się zmieniła. Mam nadzieję, że wyleczyliśmy ją i będzie teraz sobą.

Niebezpiecznik chciał się spytać o zdanie swojego przyjaciela, ale on zniknął. W oddali widział sylwetkę jego ciała. Leciał do miasta.

***

Emmet nie chciał wierzyć słowom Inokirtes. Pixal na pewno zginęła, ale z Lloydem mogła kłamać po to, żeby wzniecić w nich złość.

Spostrzegł z góry lodowe kolce. Postanowił przed nimi wylądować i wtedy ujrzał na ich końcach Zielonego Ninja. Śmiercionośne stalagmity przeszły przez głowę, pierś i rękę, a z ran intensywnie spływała czerwona krew.

- On naprawdę nie żyje... - Opadł na kolana, a jego mistyczna forma zniknęła.

Do oczu napływały mu łzy, ale nadal patrzył w stronę zmarłego nie mogąc uwierzyć w to, w jaki sposób zginął. W dodatku zginął ktoś, kogo kochał, a także Pixal i wiele przypadkowych ofiar. Czuł, jakby przegrał tę bitwę, chociaż udało mu się uratować ten świat od totalnego zniszczenia.

Kai wykrzykiwał imię Mistrza Energii i próbował się wspiąć tam, żeby go ściągnąć, ale cały czas się ześlizgiwał z ostrych sopli. Skylor próbowała go uspokoić, ale . Zorientował się, że Emmet tutaj jest.

- Ty... - Pobiegł do niego i z rozpędu przyłożył mu z pięści w twarz. - To twoja wina! Przez ciebie Lloyd nie żyje!

- Kai! Uspokój się! - Mistrzyni Bursztynu przytrzymała swojego chłopaka, żeby się na niego nie rzucił. - To nie jest wina Emmeta!

- Przepraszam... Naprawdę przepraszam... - Wyjąkał, choć tak naprawdę nie mógł sobie sam wybaczyć.

***

Wszyscy ninja wraz z budowlańcami i Wu, czekali na Perle Przeznaczenia aż Oni się obudzi. Minęły trzy dni i przez ten czas pomogli w odbudowaniu zniszczeń, a Inokirtes nadal się nie obudziła.

Nie mogli przez ten czas zorganizować pogrzebu dwóch poległych, ponieważ priorytetem była pomoc ludziom.

- A co, jeżeli się obudzi i będzie nadal zła? Ona jest bardzo niebezpieczna. - Rzekł Jay patrząc na swoich przyjaciół.

- Wtedy się coś wymyśli. - Stwierdził .istrz Wu przyglądając się jej. - Jeżeli to, co widział Zane, jest prawdziwe, to ona jest moją babcią. Myślałem, że tylko z moim bratem będę miał takie problemy...

Nagle Inokirtes poruszyła się, a następnie tworzyła oczy i rozejrzała się powoli po pomieszczeniu. Usiadła i przyjrzała się tym, którzy stali obok łóżka. Mieli przygotowane bronie w razie ataku z jej strony.

- Gdzie ja jestem? - Zapytała i przyłożyła dłoń do bolącego czoła. - C-co się stało?

- Nie pamięta. - Nya jako pierwsza odłożyła swoją broń. - Powiedz nam najpierw, kim jesteś?

- Inokirtes, przybyłam do pewnej krainy ze swoim synem i...

- Pierwszym Mistrzem Spinjitsu? - Dopytał Wu.

- Tak, on stworzył spinjitsu i cały świat, ale potem mnie porwano i... - Próbowała sobie przypomnieć, co się z nią dokładnie stało. Wtedy wszystkie wspomnienia zaraz po praniu mózgu powróciły. - O nie... próbowałam odebrać moc swojemu synowi i go zabić... Co on ze mną zrobił...

- Powiedz nam, co się dokładnie stało. - Nalegał Zane, który prawie w ogóle się nie odzywał. Chciał jednak znać jej prawdziwą historie, nie tylko niewyraźne fragmenty, które wcześniej zobaczył.

- Opowiem wam, chociaż moja historia i tak zmieni tego, co zrobiłam wam wszystkim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top