[7] 𝓹𝓱𝓸𝓽𝓸𝓼
┍━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┑
ROZDZIAŁ SIÓDMY
" photos "
┕━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┙
༻✦༺
Trzy tygodnie wcześniej
༻✦༺
Przewrócił się na lewy bok, mając idealny widok na ścianę, na której widniało wiele zdjęć złączonych ze sobą. Wyciągnął telefon spod poduszki, włączył latarkę, uniósł go, aby lepiej widzieć zdjęcia. Trzy czwarte z nich były z Hermioną w różnym wieku. Uśmiechnął się, kiedy dostrzegł ich dwójkę siedzących na piasku, na plaży, gdzieś w oddali zachód słońca, a oni mieli zaledwie siedem czy osiem lat.
Zdjęcie obok przedstawiło ich na zakończeniu roku szkolnego, mieli czternaście lat, Harry obejmował ją, uśmiechali się szeroko do aparatu, który prawdopodobnie trzymała Lily. Pokazywali swoje świadectwa, Granger było oczywiście z paskiem, kiedy to Potter ledwo co zdał jeden przedmiot, który przyprawiał go o wymioty.
Pod nimi widniało pionowe zdjęcie ich śpiących, zaledwie z roku czy dwóch lat temu. Zielonooki z pokrzywionymi okulary przytulał się do jej brzucha, a szatynka miała jedną dłoń wplątaną w jego włosy, a druga leżała gdzież z boku.
Czasami wyglądali, jak para, ale wszystko było platoniczne, tkwiła między nimi miłość, lecz taka bliźniacza. Spojrzał na tapetę ekranu blokady, który był w ciemnym motywie, nie ukazywał szczęścia, radości czy też nadziei, był czarny, jak jego dusza i humor, natomiast kiedy jedynie odblokowywał telefon, na tapecie głównej ekranu było ich zdjęcie z trzech miesięcy temu. Zrobiła je mama Hermiony. Dziewczyna w dłoni trzymała pizzę, której końcówkę Okularnik zjadał, w tle można było dostrzec telewizor z lecącym jakimś filmem. Uśmiechali się szeroko, twarze były czerwone ze wcześniejszego śmiechu.
— Pierdol się.
Zobaczył mimowolnie na godzinę, gdy usłyszał podniesiony głos ojca.
Dziewiąta dwadzieścia siedem.
Prychnął pod nosem, otworzył Discorda, przez którego napisał do przyjaciółki.
༺❀༻
DISCORD
emptyinside
kłócący się z rana rodzice, check
herman
brak chęci do życia z rana, check
emptyinside
chęci na ft, check
herman
chęci na ft, check
༺❀༻
Nie musiał długo czekać, aż jego telefon zawibrował i na ekranie pojawiło się zgoda lub odmowa na FaceTime.
— Harryyy — zaspany głos dziewczyny powitał go.
— Mionaaa — starał się ją naśladować.
— Czemu księżniczka wstała o dziesiątej? — zapytała pierwsza, uśmiechając się leniwie do kamery.
— Nie masz makijażu? Fuuuj — mruknął, kiedy szatynka pokazała się cała. — Żartuje — wytłumaczył, gdy ta zmrużyła oczy. — Może...
— To twoja wina, Harry, taką mnie pokochałeś — zaśmiała się.
— Nie żałuję — uniósł się z łóżka, potargał swoje włosy, sięgnął po okulary, po czym założył je na nos. — Co tam?
— Śpiąco.
— Obudziłem cię? — zapytał, przechylając głowę z ciekawości.
— Jak zareagował ojciec na pijanego synka?
— Nawet mnie nie wkurwiaj od rana — burknął. — Był zły, bardzo zły, ale przypomniałem mu, że w moim wieku robił gorsze ode mnie rzeczy, więc zamknął się, a mama, jak to mama, na początku złość, potem smutek, a teraz zachowuje się tak, jakby o tym zapomniała.
— Chciałbyś, aby twoja mama zapomniała, hm? Ona ma zajebistą pamięć.
— Fakt — westchnął, wychodząc z łóżka.
Zarzucił dłonią kołdrę, aby jakkolwiek to wyglądało, podszedł do okna, uniósł rolety, zamykając oczy, kiedy promienie słońca uderzyły w niego.
— Tak to jest, kiedy żyje się w bunkrze — usłyszał głośny śmiech szatynki.
— Ty chyba się już rozbudziłaś — stwierdził. — Jeszcze trzy tygodnie i koniec tego roku szkolnego — rzekł już szczęśliwie. — W wakacje będę grał, słuchał muzyki, a nie... — przerwał, przypominając sobie coś. — Przecież rodzice chcą polecieć do Hiszpanii albo Grecji... albo Turcji? Brazylia? Nie wiem, tak gdzie ciepło jest, a nie co tu w tej, pierdolonej, Anglii, co pada co dwa dni, zimno w cholerę.
— W Grecji byliśmy rok temu — mruknęła. — Założę się, że polecisz do Turcji, a ja lecę do ciotki do Ameryki.
— Nudy! — powiedział głośno w stronę mikrofonu. — Może poznasz przystojnego i bogatego Amerykanina, wtedy będzie już coś.
— Z tym nie będzie problemu, wszystko zaczyna się komplikować, by mnie pokochał — parsknęła.
— Słuchaj, skoro ja to zrobiłem, nie widzę powodu, dlaczego i by inni nie mieli tego zrobić — wyszczerzył się. — Dobra, idę sobie zrobić jajecznicę, nie chcę, byś słuchała kolejnej kłótni, także zdzwonimy się później
— Harry.
— Tak?
— Kocham cię.
— Aww — nie wiedział, czy był w stanie szerzej się uśmiechnąć. — Ja ciebie też — posłał jej całusa, sekundę po tym widział jedynie własne odbicie w telefonie, gdyż dziewczyna się rozłączyła. — Ja ciebie też... — powtórzył cicho, mając w głowie zdjęcie, które schowane jest w głębi jego pokoju, z pewnych przyczyn.
♕━━━━━━☾✦☽━━━━━━♕
— Co za dupek — piętnastoletni Potter prychnął, przeglądając konwersację jego przyjaciółki z innym chłopakiem, który dał jej kosza. — Ewidentnie do ciebie zarywał, zapewne bał się odpowiedzialności... typowe — burknął. — Ale jest bardzo zazdrosny, kiedy o mnie wspominasz — zaśmiał się, czując się w środku dumnie.
— Nie wiem, co jest ze mną nie tak, że znowu się nie udało — westchnęła, w gorszym humorze dziewczyna, siedząca na łóżku.
— Może to nie problem z tobą, tylko z nimi?
— Harry, pocieszanie mnie idzie ci naprawdę okropnie — odparła.
— Ale mówię szczerze, już nie tylko, jako twój przyjaciel, ale i jako istota myśląca ludzka. Nie możesz obwiniać siebie w nieskończoność, poza tym, ty jesteś autentyczna, chcesz, aby ktoś pokochał cię za to, jaka nie jesteś?
— No nie...
— W takim razie nie mów takich rzeczy — oznajmił. — O to chodzi w posiadaniu drugiej połówki, by cię akceptowała i kochała za to, jaka jesteś. Kiedy masz gorszy czy lepszy dzień, będzie to ktoś, kto powie ci w zły dzień, że pięknie wyglądasz czy też podzieli się z tobą żelkami Haribo. Będzie to ktoś, z kim będziesz kłóciła się o byle gówno, ale koniec końców i tak przytulicie się na zgodę.
— Gdzie mam znaleźć taką osobę? — spytała, choć wiedziała, że sam chłopak nie zna odpowiedzi na to pytanie.
— Może za daleko się rozglądasz? — mruknął, niepewnie na nią spoglądając. — Może już znasz tę osobę, może to ten chłopak, z którym jeździsz autobusem, może to ktoś z klasy, może być to każdy, kogo znasz, oczywiście nie mam na myśli, wszystkich, wszystkich, bo nie sądzę, abyś chciała wyjść za mąż za tego kierowcę autobusu z wąsem.
— Nie, za tego faceta raczej bym nie wyszła — zaśmiała się, jej samopoczucie o wiele się poprawiło. — Chcesz go wkurzyć? — zapytała, patrząc na telefon, który dzierżył brunet.
— W jaki sposób? — zaciekawił się.
— Skoro jest o ciebie zazdrosny, to niech będzie — powiedziała pewnie siebie. — Jesteśmy przyjaciółmi, więc odpierdalamy głupie rzeczy.
— Fakty — zgodził się z nią. — To... co robimy? — spojrzał na nią wyczekująco.
Granger odebrała od niego telefon, weszła w aparat, zbliżyła się do niego, ułożyła swe usta na jego policzku blisko ust, aby na zdjęciu wydawało się, że się całują. Zrobiła zdjęcie, po czym wysłała je do chłopaka, który ją odrzucił.
— Z dopiskiem, z chłopakiem — uśmiechnęła się zwycięsko. — Cholera, wysłałam do ciebie — zaśmiała się, kiedy telefon Okularnika zawibrował. — Dobra, wysłałam do niego — patrzyła na telefon, gdy to Harry wziął głęboki oddech, nie spodziewając się na taką bliskość. — Odpisał, że życzy mi szczęścia i tobie chuja w dupie.
— Ooo, jak miło — odezwał się rozbawiony Potter. — Odpisz mu, że czekam na niego.
Zaśmiali się głośno. Dzień od razu stał się lepszy.
∘◦ ✂ ————–✂ ◦∘
kolejny — za tydzienn
fajne zdjęcie dwójki przyjaciół, check
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top