[1] 𝓯𝓻𝓲𝓮𝓷𝓭
┍━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┑
ROZDZIAŁ PIERWSZY
" friend "
┕━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┙
༻✦༺
Pół roku wcześniej
༻✦༺
Szczęście.
Coś, co nie zawitało często do życia Harry'ego. Czy to przez wzgląd rodziny, szkoły, rówieśników, radość pozyskiwał ze swojego profilu szkolnego czy towarzystwo przyjaciółki od serca. Kochał robić zdjęcia, edytować je, dodatkami jego profilu informatycznego był montaż filmu i robotyka. Od małego był zafascynowany technologią, czuł, że dzięki niej można tak naprawdę wszystko, teraz wie, że można jedynie bardzo dużo rzeczy. Najważniejsze co wyciągnął z tego, były pieniądze. Montaż filmów osób, które promują własną twarz w sieci, zdobywając fanów, później robią sponsorowane filmy i dostają jeszcze więcej pieniędzy niż z samego YouTube'a za reklamy. Siedział naprawdę dużo w internecie, nie przepadał za światłem dziennym, kiedy tylko mógł, przebywał w pokoju, jego rodzice nie byli przechyleni nad tym co robi, lecz z drugiej strony zarabiał on pieniądze, nie wydawał ich głupio, robił stanowisko, które posiada trzy jedne z najlepszych monitorów. Wydał w nie dużo pieniędzy, fakt, jednakże dużo również pracował, także zwracało się mu to.
Kontakt rodzinny? Istniało to gdzieś. Potter starał się być dobrym synem, nie rozrabiał, miał średnie oceny, zarabiał i nie wydawał na głupoty, edukował się, czasem wychodził z domu, jednakże o tym ostatnim jego rodzice czasem nie mają pojęcia.
W weekendy chętnie spędzał czas poza domem, jadąc autobusem paręnaście kilometrów do przyjaciółki, która zawsze czekała na niego. Znali się od dziecka, lecz przez pracę ojca dziewczyny musieli się, gdzieś bliżej przenieść, na szczęście nie za daleko, dzięki czemu mogli mieć stały kontakt. Oczywiście nie widzieli się tylko w weekendy, od czego jest Discord?
Rozmowy wideo zawsze były na miejscu, potrafili przegadać godzinami, nie nudząc się, ponieważ zawsze był temat. Czasem bywało, że jedno z nich zasypiało przy rozmowie, czasem oglądali filmy na cda, gdyż Netflix ma ochronę.
Aż mimowolnie uśmiechnął się, kiedy Hermiona cudem namówiła go na oglądanie trzystu sześćdziesięciu pięciu dni, tak mocno się śmiali i wyrobili wewnętrzne żarty, które tylko oni zrozumieją, choć raczej zielonooki nie miał się czego obawiać, ponieważ poza Hermioną... nie sądził, że ma kogoś bliskiego. Zazwyczaj siedział na lekcji koło Rona Weasley'a, byli zwykłymi kumplami, wymieniali się zdjęciami pracy domowej, kontem na przeglądarce z odpowiedziami do książek. Wiedzieli, co lubią, czego nie, opowiadali parę śmiesznych historii z życia, jednakże poza tym, nie robili nic więcej.
Chwycił się mocniej poręczy, wiedząc, że jest już koło domu brunetki. Znał całą drogę na pamięć, kto wie, może pewnego dnia będzie na tyle szalony, że wjedzie na ruchliwą ulicę swym czarnym szybkim rowerem, którym przyjeżdża czasami do wujka. Prawie że podskoczył ze szczęścia, kiedy widział już przystanek. Wcisnął guzik koło swej dłoni, dzięki czemu autobus za paręnaście sekund stanął w miejscu, na odpowiednim polu, czym prędzej wyszedł z niego, skręcając od razu w prawo. Szedł szybkim krokiem po gładkim chodniku, mijał mile wyglądające domy rodzinne, słyszał szczekające psy oraz piski szczęśliwych dzieci, jest sobota, godzina trzynasta, także zapewne maluchy bawią się a ogródku, ganiając za psem albo zostają ochlapane zimną wodą przez jednego z rodzica.
Kiedy dostał się na posiadłość przyjaciółki, spojrzał na drzwi, które po chwili otworzyły się i zza nich wyłoniła się kręcona czupryna przyjaciółki, wszędzie by ją rozpoznał. Uśmiechnął się szeroko, poprawiając plecak na swych plecach, z lekką wrodzoną nieśmiałością spuścił głowę, kiedy dziewczyna zawołała go po imieniu. Wszedł ledwo na pierwszy schodek prowadzący do wejścia głównego do domu brunetki, a już poczuł, jak ta rzuca się na niego, przytulając szczelnie, mocno. Nie musiał widzieć twarzy, by wiedzieć, że ta uśmiecha się szeroko.
— Moja mama akurat zrobiła twoje ulubione ciasto, żarłoku — powiedziała rozbawiona, odsuwając się od niego.
Pociągnęła go do środka, krzycząc, że ten już do nich zawitał. Zdjął kulturalnie swoje buty i wszedł głębiej do domu, podążając za przyjaciółką, która miała zaprowadzić go idealnie na ciasto.
— Harry, myślałam, że będziesz wcześniej i tak jak zawsze pomożesz mi w cieście, co cię zatrzymało, skarbie?
Ledwo co dotarł do salonu, a już został powitany przez matkę Hermiony, Jean.
— Musiałem odrobić zadanie z matematyki i wysłać projekt z informatyki, inaczej mama by mnie nie wypuściła z domu — wytłumaczył się delikatnie, będąc skrępowanym. — Mam nadzieję, ciociu, że poradziłaś sobie beze mnie — uśmiechnął się, udając, iż jest specem w gotowaniu, choć prawda była zupełnie inna.
— Bez mojego pomocnika było trudno, ale Hermiona idealnie zastąpiła twoje miejsce — zaśmiała się szeroko kobieta, przytulając go. — A teraz, nim znikniecie u góry, weźcie chociaż ciasto.
— Nigdzie nie zamierzam znikać bez Milky Way'a — mruknął Potter i w tym samym momencie w progu zjawiła się brunetka z dużym kawałkiem ciasta. — Teraz możemy znikać — spojrzał ostatni raz na Jean, uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Z przyjaciółką szybko pognali na górę, zamykając się w jej dość dużym pokoju. Jasne kolory panowały w pokoju, mebli nie było za dużo, najwięcej miejsca zajmowało łóżko, szafa oraz biurko dziewczyny, koło którego stała kosmetyczka z wieloma nieznanymi mu rzeczami, choć czasami z nudów Granger uczyła go paru przedmiotów, nawet dała mu się trzy razy pomalować, wyszło... jak wyszło, jednakże liczyła się zabawa.
— Gdzie twój tata? — zawsze widywał go o tych godzinach, zazwyczaj wtedy siedział na fotelu, oglądając filmy albo śpiąc co czternastej.
— W pracy — odparła. — Kiedy wstałam o jedenastej też się zdziwiłam, że nie leży na kanapie i nie chrapie — dodała, widząc rozszerzone oczy chłopaka. — Szukałam wcześniej na Netflix fajnych filmów i seriali, nie znalazłam nic.
— Amazon?
— Też nic — westchnęła. — Chyba, że...
— Hermiono, nie chcę oglądać się po raz setny The Society — przewrócił oczami. — Nie możemy obejrzeć Spider-Mana?
— Multiverse? — dodała, stawiając tym samym warunek.
Harry uśmiechnął się, skinając głową. Doskonale się rozumieli.
∘◦ ✂ ————–✂ ◦∘
I jak sądzicie?
Kolejny Rozdział — 18.07.21r. między godzinami 12-15 ( wiem, że to duży przedział czasowy, ale będę wtedy po domówce i no, nie wiem jak się pozbieram )
Nie kłamałam was, z tym że będzie dużo nawiązań do " teraźniejszości ", także jeśli ktokolwiek ma z czymś, to proszę pisać, z chęcią wyjaśnię, bądź ktoś inny, jak ja mnie wyprzedzi.
ps. nigdy przenigdy nie będzie tutaj TikT- bleh
pps. wiem, że to może być zbędne dla większości z was, ale muszę to napisać. Pojawią się tutaj inne osoby, choć ominęłam ich w " [0] Characters ", ponieważ dałam tam głównych bohaterów, którzy będą ciągnęli się przez większość książki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top