8
Cholera.
Cholera.
Cholera.
Telefon zawibrował w mojej ręce. To chyba jakiś koszmar.
Ostatni raz mi uciekłaś
- Daj mi ten telefon- powiedział po chwili Dylan. Jednak ja wcale nie reagowałam. Ciągle stałam wpatrzona w telefon. Wystukałam na klawiaturze odpowiedź
I pierwszy.
Od razu nieznany numer mi odpisał.
Tu jesteś w błędzie :)
- Dasz mi ten cholerny telefon?- Dylan chyba tracił cierpliwość, ale miałam to gdzieś. To nie on jest w takiej sytuacji.
- Nie- wymamrotałam.
- Mówiłaś coś?- on udawał czy tak na prawdę?
- Nie dam ci tego telefonu.
- Chyba już o tym rozmawialiśmy- warknął i wyrwał mi telefon.
- Ej.
- Pisałaś swojej przyjaciółce o tym jaki to jestem cudowny?- próbowałam sobie przypomnieć czy takie coś rzeczywiście miało miejsce, ale doszłam do wniosku, że na szczęście nie.
- Nie.
- Och- powiedział tylko i zaczął przeglądać moje wiadomości. Chyba jestem idiotką, bo tylko stałam i patrzyłam na to dziwne zjawisko nie robiąc kompletnie nic.
- Już?- zapytałam się zniecierpliwiona po jakichś 5 minutach. Na to odpowiedział mi tylko lekko rozbawiony wyraz twarzy Dylana.
- Chyba sobie żartujesz. A poza tym dostałaś chyba z 200 wiadomości i nic sobie z tego nie robisz?
- Kto powiedział, że nic sobie z tego nie robię? Jestem przerażona- jednak moje ostatnie słowa przypominały jakąś grę aktorską.
- Alan, przejrzysz to?- zwrócił się do blondyna,na co ten tylko przytaknął głową- Ja zajmę się naszą kochaną Clary.
- Sama się sobą zajmę- powiedziałam zdenerwowana- Nie potrzebuję cię.
- Potrzebujesz bardziej niż możesz sobie to wyobrazić- chyba lekko irytowało go moje gadanie. Miał pecha- Odwiozę cię do domu.
- Trafię.
- Nie wątpię, że wiesz gdzie mieszkasz. Podziwiam. Ale jeśli chcesz bezpiecznie dostać się do domu...
- No nie wiem czy w twoim towarzystwie mogę czuć się bezpiecznie- ale w duszy wiedziałam, że na pewno bardziej niż gdybym szła sama pieszo tak późno.
- Ja też nie wiem- tych słów się nie spodziewałam i jestem byłam pewna, że zbladłam. Zaśmiał się- Chodź już.
- Dylan poczekaj- Alan zawołał chłopaka- Clary zostaw nas na chwilę- przytaknęłam.
Odeszłam kilka kroków dalej, ale niezbyt daleko. Ostatnio często zdarza mi się podsłuchiwać. Nie jestem z tego dumna, ale co mogę zrobić?
- Stary, zdajesz sobie sprawę z tego, że przez ciebie wpadła w to wszystko?- usłyszałam zdenerwowany głos blondyna.
- Cholera wiem- drugi chłopak dopiero teraz pokazał swoje zdenerwowanie.
- Ktoś musiał się dowiedzieć, że składała te zeznania. Tylko kto?
- Mają gdzieś wtyczkę- mruknął chłopak.
- Najwyraźniej, ale jesteś teraz odpowiedzialny za tą dziewczynę. Dobrze wiesz, że teraz tak na prawdę nie jest nigdzie bezpieczna- jak to? A w domu?
- Muszę to przemyśleć.
- Lepiej dobrze się zastanów nad tym jak możesz ją chronić. Te esemesy nie są specjalnie miłe. Zbieraj się. Myślę, że jest już niecierpliwa- Alan poklepał Dylana po ramieniu i zniknął w ciemności.
- I tak wiem, że wszystko słyszałaś- powiedział brunet kiedy wsiadałam do auta.
- Tylko troszkę- troszkę podkoloryzowałam.
- Nic nie mów.
- W takim razie powinieneś mnie przeprosić- powiedziałam pewna siebie. Jednak chłopak uznał to co powiedziałam za wyjątkowo zabawne.
- Foster, równie dobrze mogłem zabić twoją rodzinę- mruknął.
- Nie zrobiłbyś tego- powiedziałam, ale wcale nie byłam tego taka pewna.
- Tak sądzisz?
***
- Miley przepraszam cię- powiedziałam po dłuższej chwili do przyjaciółki.
- Clary ja nie wiem.
- Nie możesz się na mnie gniewać. Ostatnio... Sama wiesz co się wokół dzieję. Chodzę ciągle zestresowana.
- Wiem mała- powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Zgoda?- nie chciałam tracić przyjaciółki.
- Oczywiście- podeszłam do niej i przytuliłam ją. Ze wszystkich osób. Z całego mojego grona znajomych to właśnie ona była mi najbliższa.
- Masz gościa- zza pleców usłyszałam głos Dominica. Chłopaka, z którym raczej nie rozmawiałam zbyt często.
- Jestem w szkole. Tu chyba nie ma się gości- powiedziałam i odsunęłam się od przyjaciółki.
- Jak widać ty masz- powiedział bez zastanowienia.
- Gdzie?- powiedziałam zirytowana.
- Czeka na parkingu.
Powinnam tam iść? W jednej chwili przypomniałam sobie o wczorajszej rozmowie Dylana i Alana. Nigdzie nie byłam bezpieczna.
- Mówił, żebyś się pospieszyła- powiedział jeszcze i poszedł do swojej grupy znajomych.
- Yolo- powiedziałam do przyjaciółki na co ona się zaśmiała.
Wolnym krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia ze szkoły. Kiedy uniosłam wzrok zobaczyłam chłopaka ubranego na czarno. Siedział na motorze i nie poznałam go dopóki nie ściągnął kasku.
- No no no. Przyszłaś- powiedział wstając z motoru.
- Chyba nie miałam wyboru.
- Zawsze jest jakiś wybór- powiedział- Przyniosłem ci telefon. Mamy już to co chcieliśmy. Przy okazji wiele nowych informacji.
- To dzięki tym esemesom?- zapytałam się.
- Częściowo- wręczył mi mój telefon do ręki. Chwilka...
- To nie jest mój telefon.
- Na prawdę?- udawał prawda?
- Mój miał stłuczoną szybkę- byłam tego pewna. Upuściłam telefon jakiś miesiąc temu.
- Zmieniliśmy- powiedział.
- Słuchaj Dylan, nie rób ze mnie idiotki. Miałam iPhone 4 a nie 6- nie powinnam narzekać, prawda? Ale czułam się jakbym miała jakiegoś sponsora.
- No tak. Wypadek przy pracy. Stłukł się jeszcze bardziej, a poza tym jeszcze go potrzebujemy.
- Czy ty myślałeś, że nie zauważę tego, że to nie jest mój telefon? Za kogo ty mnie masz?
- Spokojnie mała. Nie jesteś zadowolona? Każda inna dziewczyna...
- Jeszcze by się w ramach wdzięczności zrobiłaby wiele innych rzeczy- dokończyłam za niego.
- Właśnie. Ale nie o to mi chodziło. A poza tym wreszcie masz mój numer.
- Tak, to jedyna zaleta nowego telefonu- powiedziałam sarkastycznie.
- Wiedziałem, że z tego ucieszysz się najbardziej- wyszczerzył się.
Poczułam, że ktoś mnie obserwuję. Wcale się nie myliłam. Odwróciłam głowę i zauważyłam ''Elitę'' Maia i jej podwładne były wpatrzone w naszą parę jak na wystawę w muzeum. Było to lekko denerwujące.
- Co się gapicie?- rzuciłam w ich stronę.
- Chyba jeszcze nie zapoznałaś mnie z twoim kolegą- uśmiechnęła się. Gdybym jej nie znała to pewnie uznałabym ją za przemiłą dziewczynę. Jednak ją znałam. Ciekawe czy Dylan da się nabrać na tą grę?
- Faktycznie- powiedział.
- Jestem Maia- więc w jej oczach on już był jej.
- Tsaa wybacz, ale niezbyt mnie to interesuję- oczy dziewczyny zabłysły. Ja natomiast stałam i nie potrafiłam uwierzyć w to co właśnie się stało.
- Jak to?- dziewczyna nie rozumiała tego.
- Zmykaj. Podobno za chwilę ma padać. Chyba nikt nie chce widzieć cię bez tej tapety, a za chwile cała spłynie- świetnie się bawiłam słuchając tej wymiany zdań.
- Jeszcze będziesz mnie przepraszał- powiedziała dziewczyna.
- Wątpię.
Jestem!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top