36

- Halo? Musimy się spotkać.

- Właśnie gramy z chłopakami... Albert mówiłem, że nie chcę cię tu widzieć... Teraz odpada.

- To ważne, bardzo- mój głos się załamywał. Płakałam, ale on chyba tego nie słyszał. Albo nie chciał. Może miał mnie dość. Mnie  tych wszystkich cholernych problemów, które tym razem ja sprowadzałam.

Przez chwilę nic nie odpowiadał i przestraszyłam się faktu, że może odmówić. To logiczne, że chciał odpocząć po tym wszystkim, co się ostatnio stało.

Ale on nie wiedział, że po ostatnim zdarzeniu ja także chciałabym odpocząć.

- Clary- westchnął- Dasz radę przyjść do mnie czy ja powinienem pojawić się u ciebie?- słyszałam niechęć w jego głosie, ale nie mogłam nic zrobić. 

W duszy cieszyłam się, że jego decyzja była dla mnie dobra.

Powinnam od razu wydać Dylana. Dla bezpieczeństwa mojej siostry. Poza tym, kto jest dla mnie najważniejszy? Miałam szansę. Mogłam teraz umówić się z nim na obrzeżu miasta, a potem dać znać Kate... Ale to nie wchodziło w drogę. Chyba.

Musiał być jakiś inny sposób.

- Spotkajmy się w The Blandrord. Błagam.

- Tym hotelu? To żarty?

- Mówię serio. Tam chyba będzie najbezpieczniej.

- Foster, zaczynam się martwić

- Nie musisz- dodałam- Nie teraz.

Miałam mu powiedzieć, że powinien się teraz najbardziej martwić o samego siebie? Tak chyba byłoby najlepiej. 


Dylan

Od kiedy odebrałem jej telefon już wiedziałem, że coś będzie nie tak. To nie mogło skończyć się dobrze. Na dodatek widok Alberta, który od razu po wejściu do mojego domu, zaczął mnie przepraszać... Coś było nie tak. Nie tylko ja to wyczułem.

- Jechać z tobą?

- Lepiej, żebym zrobił to sam.

Jechałem na miejsce kilka minut. Wybrała hotel położony w miarę blisko, ale nie podejrzanie. Sam w sobie nie przyciągał uwagi. Raczej typowy budynek. Zbudowany ze zwykłych cegieł, które nie zostały zakryte żadnym innym materiałem. Nad wejściem do budynku znajdował się napis informujący o nazwie, która wcale nie przyciągała.

-Chcę pan wynająć pokój?- niska blondynka wychyliła się z recepcji, żeby zadać mi rutynowe pytanie.

- Właściwie to nie, bo ktoś już wynajął go za mnie- powiedziałem niepewnie. Co jeśli Clary nie przyszła?

- Numer pokoju?

- Nie wiem- ze zdenerwowania pokręciłem głową- Brunetka, średniego wzrostu, wyższa od pani- dokończyłem z lekkim uśmiechem.

- Nie kojarzę takiej. Niestety nie mogę pana wpuścić, niech pan poczeka. Może ona sama zadzwoni.

- Musi.

Po krótkim namyśle wybrałem telefon do dziewczyny i zadzwoniłem. Musiała odebrać.

- Clary? Gdzie ty jesteś? Kobieta w recepcji nawet nie kojarzy brunetki?- w moim głosie mogła usłyszeć zdenerwowanie.

- Bo chwilowo jestem czarna.

- Co?- prawie się zakrztusiłam.

- Chodzi mi o to, że mam czarne włosy- zaczęła tłumaczyć swoje niedopowiedzenie, a ja lekko się zaśmiałem- Zapytaj się o pokój 18, a ja jeszcze skontaktuję się z tą kobietą.

Chwile później Clary się rozłączyła, a ja mogłem usłyszeć dzwonek recepcji i krótką rozmowę niskiej dziewczyny.

- Drugie piętro po prawej stronie. Tam są ściany koloru różowego. Powinien pan trafić.

Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem na najbliższe schody. Chciałem jak najszybciej mieć tą dziwną rozmowę z głowy.

Według jej wyjaśnień powinno to być gdzieś tu. Cholera ta kobieta mogła się bardziej określić. Przynajmniej odcień tego przeklętego różu! Mam dość.

Nagle cyferki zaczęły mi się rozmazywać przed oczami. Kręciło mi się w głowie, a do nosa zaczął dostawać się nieprzyjemny zapach. 

Zacząłem się dusić. Chyba upadłem na kolana, ale nie pamiętam. Równie dobrze mogłam wtedy stać i wydawałoby mi się to samo.

To nie mogła być pułapka.

Nie mogła.

Clary nie zrobiłaby tego. 

Ona nie.

Powoli zacząłem tracić przytomność, a potem usłyszałem tylko kilka słów.

- Wybacz Dylan, ja nie miałam wyboru- a może wcale tego nie słyszałem?

Wybaczcie czytelnicy ;(

Wczoraj też dodałam rozdział, więc sprawdźcie czy przeczytaliście, bo jest ważny

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top