23

Otworzyłam zaspane oczy. Jeszcze nigdy nie byłam tak zmęczona. Lubię sprzątać. To może wydawać się co najmniej dziwne, ale ja naprawdę lubię sprzątać. Mogę wtedy przejrzeć różne rzeczy i poukładać je tak jak ja chcę. 

Jednak w tym przypadku to wszystko wyglądało inaczej, bo nie sprzątałam ciekawych, starych gazet, ale brudne naczynia i posklejane kartki papieru. I o zgrozo! W niektórych miejscach były nawet pajęczyny. Czy jest na tym świecie osoba, która nie boi się pająków? No może chłopcy, ale oni potrafią się przemóc, żeby złapać takiego włochatego pająka by straszyć nim dziewczynę. No, bo na pewno nie robią tego z czystej przyjemności. Chyba, że czują jakiś dziwny pociąg seksualny do pająków i innych zwierząt. To się chyba jakiś nazywa, prawda?

Ja mam jednak nadzieję, że Alanowi nie podobają się zwierzęta 'w tym sensie'. Chociaż właściwie co mnie to interesuje.

W nocy śnił mi się Dylan. To nie był żaden mokry sen. Broń Boże! Śnił mi się naćpany Dylan. To nawet śmiesznie brzmi, więc wyglądało jeszcze lepiej. Gdybym miała opisać cały ten sen to byłoby to co najmniej skomplikowane, więc pozostawię to waszej wyobraźni, okej? 

- Śniadanie!- z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Alana. Przewróciłam się na drugi bok i zakryłam głowę kołdrą. Każdy by tak zrobił na moim miejscu po praktycznie nieprzespanej nocy. Nie w tym sensie nieprzespanej. Myślcie co chcecie, ale bez takich skojarzeń. 

- Jeżeli ten posiłek przygotowywany był przez Dylana to ja nie jem- powiedziałam spod mojego nakrycia, gdy usłyszałam, że drzwi się otwierają.

- Teraz mi smutno. Naprawdę nie jadłabyś mojego śniadania?- czyli już wiem kto przyszedł- Mimo wszystko to nie ja robiłem ci jedzenie, a przyszedłem tu tylko dlatego, ze mój przyjaciel zagroził mi. Tak właśnie. Jeśli nie przyjdę cię obudzić to sam nie dostanę jeść.

- Nie potrafiłbyś sobie sam zrobić kanapki?- rozbawiona i coraz mniej zaspana odezwałam się po jakimś czasie.

- Kanapki owszem, ale z naleśnikami mógłbym mieć lekki problem.

- Naleśnikami?- W jednej chwili skoczyłam z łóżka i nie interesowało mnie to, że nie miałam na sobie dolnej części garderoby. Majtki miałam, ale spodni już nie. Za duża bluzka należąca do jednego z chłopaków była bardzo wygodna. Chyba każdy z doświadczenia wie, że bluzka zabrana tacie czy starszemu bratu jest najlepsza do spania.

- Fajne majtki- chłopcy potrafią mówić o takich rzeczach bez jakiegokolwiek skrępowania. Przynajmniej niektórzy. Czy im tego zazdroszczę. Raczej nie. Dziewczyny muszą mieć w sobie tą delikatność. Ona je w pewien sposób dopełnia.

Jednak w tej chwili miałam to wszystko gdzieś. Mój instynkt, który pomagał przetrwać wołał mnie do jedzenia, które dobrze przyrządzone było moją ulubioną potrawą. Zresztą kto nie lubi naleśników?
Chwilę później siedziałam już przy stole na przeciwko talerza pełnego tego cuda. Chłopak, który to zrobił miał talent.

Alan.

Czyżby ideał?

- Bo mi nie zostawisz.

- Ty nie musisz jeść. Zresztą przydałaby ci się jakaś dieta- powiedziałam do Dylana.

- Odezwała się.

No i w jednej chwili czar pięknego poranka prysł. Osoby, które nigdy nie miały zaburzenia odżywiania nigdy tego nie zrozumieją. Ja już nawet na to nie liczę. Wiem, że są osoby, które zawsze będą to wyśmiewały. Życie nie jest łatwe. Jednak, jeśli już masz z tym problem to uderza cię wszystko. Każda najmniejsza uwaga opowiedziana nawet w formie żartu. Ciebie nie interesuje w jakim kontekście zostało powiedziane. Jest i już.

Odechciało mi się naleśników. 

Odechciało mi się wszystkiego.

- Ja już się chyba najadłam.

Dylan wyglądał na delikatnie zdezorientowanego.

- Powiedziałem coś nie tak?- rozejrzał się po pełnej kuchni.

- Nie, po prostu już się najadłam- zdobyłam się na fałszywy uśmiech. Jednak chłopak się nie nabrał. Chyba. W tej chwili mnie to nie interesowało. 

***

- Muszę z nią porozmawiać- znajomy i bardzo zdesperowany głos po raz kolejny mnie obudził. Po Tym jak zjadłam naleśniki, a potem z wielką trudnością powstrzymałam się przed ich zwróceniem, znowu położyłam się spać. Zasnęłam od razu. Nie pamiętam już co mi się śniło. Normalnie powiedziałabym, że moja głowa była wtedy pusta, ale to nieprawda. Podobno zawsze mamy sny, ale nie zawsze je pamiętamy.

- Nie ma jej tu- poważny głos jednego z chłopaków sprawił, że zainteresowałam się sprawą.

- Przestań, wiem jak jest- założę się, że Albert właśnie przewrócił oczami. Co ten chłopak tu robił?

- Wynoś się stąd. Nawet, jeśli tu jest to nie będzie chciała z tobą rozmawiać- do rozmowy dołączył się Dylan.

- Może niech sama zdecyduje? Chciałbym jej wszystko wytłumaczyć.

- Nawet nie próbuj. Mało ma teraz problemów?

- Wytłumaczenie niektórych rzeczy jej pomoże- Albert był naprawdę zdesperowany.

Tylko, że ja miałam to gdzieś. Czasami mam wrażenie, że za bardzo skupiam się na uczuciach innych i zapominam o sobie samej. Tak właśnie. Czy byłam ciekawa tłumaczeń Alberta? Oczywiście, że tak. Coś zjadało mnie od środka.  Jednak bardziej liczyłam na to, że wszystko wytłumaczy mi sam szef. Wiedziałam, że szansę na to, że to wszystko opowie mi Dylan są co najmniej nikłe, ale musiałam zaryzykować.

Musiałam zbliżyć się do Dylana, a do tego potrzeba było zastosować kilka środków.

- Jest u góry, tak?

Co on taki obeznany? Mam wrażenie, że gubię się coraz bardziej.

- Nawet nie próbuj tam iść- zdenerwowane głosy sprawiały, że zaczynałam się bać. Nie chciałam tego. Zresztą, kto lubi się bać? Och zapomniałam o miłośnikach przeróżnych horrorów. Tych to już w ogóle nie rozumiem. Nawet nie próbuję. To zbyt wiele.

Drzwi otworzyły się z hukiem. Czyli Albertowi bardzo zależało.

- Musimy porozmawiać- zdyszany chłopak stał w drzwiach, a po jego czole spływały krople potu. Jak po przebiegnięciu maratonu.

- Ale ja nie chcę- czytaj chcę, ale do tego potrzebny mi O'Brien.

- To ważne- jego błagalny wyraz twarzy był... hmm nie umiem tego opisać. Po prostu był.

- Jestem zmęczona, obolała i naprawdę nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. Umówimy się kiedyś po szkole?

Nie chciałam się z nim spotykać. 

Ale wiedziałam, że to sytuacja nieunikniona.

- Dobrze, ale obiecaj, że porozmawiamy- patrzył na mnie błagalną miną.

- Obiecuję.

***

Siedziałam przy kuchennej ladzie ze szklanką wody. Piłam ją bardzo powoli. Moje myśli były zupełnie gdzie indziej.

Mimo tego, że Dylan mnie zranił. Chyba zupełnie nieświadomie. Chciałam z nim porozmawiać. O wszystkim. Od początku do końca.

Coś w tym chłopaku, a raczej młodym mężczyźnie było wyjątkowe. Niekoniecznie mnie od razu pociągało, ale ciekawiło. 

Chciałam go poznać i to zamierzałam zrobić.

Hejka naklejka

Jeszcze mnie pamiętacie? XD

Ten rozdział miał być trochę inny, ale tak bardziej mi się podoba hehe.

Jeśli ktoś śledzi moją działalność- jak to brzmi lol- to wie, albo zauważył, że usunęłam z profilu moje dwa inne opowiadania. Robiłam to z wielkim bólem, ale musiałam. Nie chcę tego za bardzo tłumaczyć, bo to ciężki temat. Wrócę do nich jak skończę to ff. Szczególnie chciałabym wrócić do Nothing. 

Postaram się skończyć DF do końca czerwca. To będzie pracowity miesiąc XD także szykujcie się teraz na częste rozdziały hihih



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top