19
Czułam, że się duszę, a w moje ręce wbijają się jakieś pręty.
O głowie już nie wspomnę, bo bolała mnie najbardziej ze wszystkiego.
Cichy jęk wydobył się z moich ust, gdy znowu zostałam popchnięta na ścianę.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że zadarłaś z niewłaściwymi osobami?
- A są jakieś właściwe?- powiedziałam i od razu tego pożałowałam. Kolejny ból był nie do opisania. Nie mogłam już powstrzymać krzyku.
- Dziwne, bo myślałam, że Dylan ma na tyle oleju w głowie, żeby nie brać jakiejś pokraki- kobiecy głos rozniósł się po obszernym pokoju.
Otworzyłam zmęczone oczy, bo spojrzeć w jej stronę. Była to kobieta w średnim wieku i muszę szczerze stwierdzić, że wyglądała na prawdę sympatycznie. Siwe włosy spięte w koka i typowy babciny strój. Jakoś mi tu nie pasowała.
- Kim pani jest?
- Och, no przecież gdzie moje maniery?- złapała się teatralnie za głowę- Kate Donovan.
Nie znałam jej.
- Czego pani ode mnie chce? Nic pani nie zrobiłam- powiedziałam pewnie.
- Jakaś ty biedna- jeden ze strażników przewrócił oczami, na co Kate posłała mu mordercze spojrzenie.
- Właściwie chcę, żebyś zapamiętała ten dzień.
- Ma pani urodziny? Ja nie mam- mówiłam głupoty, ale to przez to, że nie spałam już... Właściwie to nie wiem ile czasu. Byłam zmęczona i to cholernie.
- Co wyście jej podali- śmiech kobiety wcale nie był tak przyjemny jak wygląd. Jeden z mężczyzn podszedł do mnie i z całej siły szarpnął za rękę. Musiałam wstać. Najgorsze było to, że nie miałam pojęcia do czego zmierzają.
- Co robicie?- po raz kolejny syknęłam z bólu.
- Przynieście mój tajemniczy przedmiot- powiedziała z wyraźną satysfakcją, a ja zmarszczyłam brwi. Tajemniczy przedmiot?
- Co to jest?- zauważyłam, że podczas mojego pobytu, zadaję same pytania.
- Gdybym zadała ci tortury fizyczne to rany z całą pewnością zagoiły się na tak młodym ciele- nie miałam pojęcia do czego zmierza ta przerażająca kobieta- Jednak psychiczne- zaśmiałam się- Chociaż pewnie nie będę mogła sobie odmówić kilku uderzeń, małych zadrapań.
Jeśli chodzi o fizyczne to nie mam pojęcia czy ona o tym pamięta, ale zadała mi ich całkiem sporo. Oczywiście wszystkim zajmowali się silniejsi od niej mężczyźni. Ona tylko mówiła. Z całą pewnością mogłaby zostać doskonałym mówcą.
Po chwili kilku strażników przyszło niosąc ze sobą coś na kształt obrazu. Całość przysłonięta była jakimś prześcieradłem. Spojrzałam niezrozumiale na panią Donovan. Na jej twarzy widniał lekki, ale szaleńczy uśmiech.
- Rozbierz się- wykonała krótkie polecenie, a ja spojrzałam na nią ze strachem- No szybko. Nie mamy wieczności.
Ja mam.
Nie ruszyłam się z miejsca i nie ściągnęłam nawet buta. Nie miała prawa do tego wszystkiego.
- Nie zrobię tego.
- Peter, skoro ona sama nie chce- widziałam jak dobrze zbudowany mężczyzna podchodzi do mnie i chciało mi się płakać. W jego ramionach zaczęłam się strasznie szarpać, a on nic sobie z tego nie robił. Po chwili stałam już całkowicie naga ze łzami w oczach. Wszyscy w pokoju przyglądali mi się z zaciekawieniem. Wzrok mężczyzn.
Próbowałam zakryć się jak najbardziej, ale to było niemożliwe zważywszy na to, że to zakrycia ciała miałam tylko dwie ręce.
Oczy mnie piekły, a ja stwierdziłam, że nie będę powstrzymywała łez. Może, gdy zobaczy jak bardzo mnie krzywdzi, obudzi się w niej sumienie.
Spojrzałam w jej oczy, ale nie to chciałam zobaczyć. Chciałam zobaczyć współczucie i jakiekolwiek ludzkie emocje. Starsza kobieta widocznie czerpała przyjemność z zadawania innym bólu zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
Jak tylko uda mi się stąd uciec to załatwię jej pobyt w psychiatryku.
- Ściągnijcie to prześcieradło- zaczęła mówić teatralnym głosem.
Zobaczyłam jak kilku mężczyzn, w tym Peter, podeszli we wskazane miejsce i zaczęli ściągać dużą płachtę. Gdy zobaczyłam lustro zachciało mi się jeszcze bardziej płakać.
- Mówię, że trzeba najpierw dobrze poznać swojego wroga- zaczęła Kate.
- Nie jestem twoim wrogiem.
- Nie przeszliśmy też na 'ty' Poza tym każdy kto współpracuje z moim- jej twarz zbladła- z Dylanem.
- Z twoim Dylanem?- dobrze wiem, że chciała powiedzieć coś innego, ale nie mogłam powstrzymać się przed tym komentarzem. Obserwując mnie z boku, można ocenić to wszystko co robię za najzwyczajniej w świecie nierozsądne. Takie też było. Jednak nazywam się Clary Foster.
- Och pozdrów ją ode mnie- pani Donovan rzuciła jakimś przedmiotem w stronę Petera, a on jednym młynnym ruchem wbił mi ten przedmiot w ramię.
Chyba wcześniej nie wiedziałam co to ból, bo to co właśnie przeżywałam było nie do opisania. Wolałabym skoczyć z klifu do wodnego wiru.
Mój krzyk rozniósł się głucho w całym pomieszczeniu, ale to chyba nie zdziwiło nikogo. Nawet niektórzy ze strażników skrzywili się, gdy Peter wyciągnął ze mnie nóż, który na szczęście nie został wbity bardzo głęboko.
Ale i tak się wykrwawie.
Gdybym jeszcze mogła powiedzieć Audrey i Miley jak bardzo je kocham. W sumie mojej mamie też, chociaż ostatnio się nie dogadywałyśmy.
A co z tatą? Zostanie całkowicie sam.
Muszę przeżyć.
- Spójrz w lustro złotko i powiedz mi co widzisz- kobieta patrzyła na mnie z zaciekawieniem w oczach.
- Chyba kogo- mruknęłam na tyle cicho, żeby nikt nie usłyszał.
- No mów.
- Widzę siedemnastoletnią dziewczynę, która ma pełno kompleksów. Jest trochę zbyt niska, a jej brzuch nie jest taki jak powinien. Oczy nie mają koloru, są puste. Cera zbyt blada.
- Nie widzisz plusów- Kate była wyraźnie zaciekawiona moimi słowami. Ale co to, terapia?
- Kolor włosów- chyba jestem szalona, bo powinnam teraz się rzucać z płaczem na ziemi, ale to nic nie da. Może, gdy trochę uśpię ich czujność.
Może Miley mnie szuka?
- Nic więcej?- tym razem odezwał się Peter.
- Może brwi? Taki brwi są okej- powiedziałam.
- Więc to chyba najlepsza pora na to, żeby pozbyć się twoich włosów i brwi- Donovan podeszła do mnie i nawet nie zauważyłam tego, że za plecami trzymała nóż.
Minęło kilka sekund, a leżałam powalona na ziemi.
- Tak poza tym. Zmieniając na chwilę temat. Myślisz, że potrzebne ci będzie lewe płuco?
Już po egzaminach!
Tęskniliście? Bo ja bardzo <3
Stres powoli opada, a ja znowu mam trochę więcej czasu. Jutro najprawdopodobniej nie pójdę do szkoły, więc myślę, że zajmę się trochę Nothing. No i oczywiście postaram się dodawać rozdziały co tydzień :))
snap: kristyphore
sorka za błędy kc
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top