16

Jeszcze tylko dwie lekcje.

Jeszcze tylko jedna lekcja.

Dzwonek!

Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak bardzo.

Dosyć sporo czasu minęło od moich ostatnich odwiedzin w więzieniu. Właściwie to nie byłam tam odkąd poznałam Dylana.

Nie.

Ostatni raz byłam tam na przesłuchaniu.

Sama nie wiem dlaczego nie odwiedziłam taty. Moja wymówka to brak czasu, ale czy tak było naprawdę? W sumie to miałam wiele na głowie.

Na przykład ktoś chcę mnie zabić, ale phi.

Jestem silną kobietą.

- Dawno cię tu nie było córeczko- to były pierwsze słowa jakie usłyszałam po przejściu progu. Zostałam tak jak zawsze wprowadzona przez strażnika. Czy oni naprawdę myśleli, że mój ojciec mógłby zrobić mi krzywdę? 

- Ja wiem, przepraszam- zrobiło mi się głupio.

- To nie tak miało zabrzmieć- teraz mój ojciec wydał się zakłopotany- Bardzo cieszę się, że przyszłaś, ale byłaś tu co tydzień...

- Wszystko się skomplikowało- powiedziałam z wyczuwalnym zmęczeniem w głosie.

- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć- usiadłam na przeciwko niego i po raz pierwszy spojrzałam mu w oczy. Ten facet od dzieciństwa był moim autorytetem. Zawsze chciałam być taka jak on. Był silny, opiekuńczy i zabawny. W sumie to jego żarty nigdy nie powalały, ale i tak wszyscy się śmiali. Był duszą towarzystwa i miał wiele znajomych, przyjaciół. Tylko, że teraz został sam. Wszyscy uwierzyli w jego winę. Czyżby zapomnieli o tym wszystkim co dla niech zrobił?

- Wiem- ze zdenerwowania przygryzłam wargę. Mogłabym mu wszystko powiedzieć, ale nie chciałam go martwić. Jego stan zdrowia już i tak pozostawia wiele do życzenia- Wszystko jest dobrze, tylko ta nauka- zaśmiałam się nerwowo.

Mój ojciec chyba mi uwierzył, bo po chwili sam się zaśmiał.

- Wiem, że jesteś zdolną dziewczyną. Dasz sobie radę- ten człowiek to chodząca pozytywna energia- Co tam u mamy?

To nie tak, że tego pytania bałam się najbardziej.

Phi.

Nie okłamuj siebie samej Clary.

- Dobrze, ale wiesz jak jest- nie muszę rozwijać tego wypowiedzi. To, że mama ma nowego faceta, który dobierał się do jego córki pewnie by go nie ucieszyło.

Są rzeczy, których lepiej nie mówić.

Nikomu.

Mój ojciec nieznacznie skinął głową. Musiało go to boleć. Lepiej, żeby nie wiedział wszystkiego.

Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Potem strażnik przypomniał nam, że jesteśmy w więzieniu i musiałam wracać. Nie chciałam.

Przy tacie czułam się najlepiej. Czasami miałam wrażenie, że rozumiał mnie lepiej niż ktokolwiek. Tylko on wysłuchał mnie zawsze do końca i dał dobrą radę. Teraz pewnie też by mi coś mądrego doradził i kusiło mnie, żeby mu powiedzieć.

Jednak nie mogłam. To dla jego dobra.

***

Z ponurą miną wyszłam z więzienia.

Jednak w środku czułam się lepiej. Moja dusza częściowo się uśmiechała.

W więzieniu nie mogłam się nawet do niego przytulić.

Wszyscy wiemy jaką moc ma zwyczajne przytulenie.

- Clary!

Odwróciłam się i przewróciłam oczami. Ten chłopak jest wszędzie. To nie jest zatem dziwne, że wszyscy go znają.

- Dylan- mój głos ociekał entuzjazmem.

- Jesteś zła za tą randkę?- miałam ochotę powiedzieć mu coś głupiego, ale pewnie odwróciłby to jeszcze przeciwko mnie. 

- Nie no. Co ty! Nie bierz tego wszystkiego do siebie- syknęłam.

- To cipa, a nie facet- na jego twarzy mogłam zauważyć ten jego irytujący uśmieszek. 

Przegiął.

On zawsze przegina, ale teraz przeszedł samego siebie.

- No, bo to ty jesteś tu jedynym prawdziwym mężczyzną?- wysyczałam.

O'Brien nic nie powiedział tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podobało mu się to co mówiłam?

- Clary, słonko- zrobił przerwę i podszedł bliżej- Nie bulwersuj się tak.

Wciągnęłam powietrze, bo musiałam skupić się a czymś innymi niż twarz tego chłopaka.

- Nie wiem co masz do Alberta, ale zostaw go w spokoju- powiedziałam pewnie.

- Ty też. To nie jest chłopak dla ciebie.

Najpierw popatrzyłam na niego z niedowierzaniem, a potem zaśmiałam się.

- To znajdź chłopaka dla mnie- czułam się bezsilna. Przy nim odczuwałam całą game odcieni nienawiści.

- Stoi przed tobą- on się świetnie bawił, ale ja nie.

- Niestety, ale muszę przerwać naszą jakże cudowną konwersację i iść do domu. Jutro mam szkołę, ale ty już pewnie nawet nie pamiętasz co to- zaczęłam powoli iść przed siebie.

- Spokojnie kotek, aż taki stary nie jestem- dlaczego on miał dzisiaj taki dobry humor?

- Pewnie- nie tylko ja przyspieszałam, ale chłopak obok mnie też.

- Mam tylko 19 lat.

- Całe życie przed tobą- poczułam się trochę dumna z tego, że wtedy w myślach odgadłam jego wiek.

- Przed tobą też.

- To zależy kiedy zostanę zabita- powiedziałam z udawaną obojętnością. Jednak chłopak zignorował moje słowa.

- Podwiozę cię- powiedział.

- Dobrze- dlaczego się to powiedziałam? 

- Moja kochana zgodziła się od razu- za chwilę go uderzę.

- Nie przyzwyczajaj się- powiedziałam, gdy usiadłam na przednim siedzeniu jego auta.

- Ciężko mi będzie.

Jechaliśmy przez chwilę w ciszy, ale odczuwałam wrażenie, że oboje mieliśmy wiele rzeczy, o które chcielibyśmy zapytać. Jednak się nie odważyliśmy.

Zadałam, więc inne pytanie.

- Jak to robisz, że jesteś wszędzie?- naprawdę mnie to ciekawiło.

- Clary- powiedział tak jakoś wyjątkowo łagodnie- Jestem Dylan O'Brien.

O nic więcej nie musiałam pytać. Jednak w odpowiedzi zaśmiałam się i pokręciłam głową. W tym chłopaku było równocześnie coś, co mnie od niego odpychało i przyciągało.  

- Od kiedy w tym jesteś?- chłopak popatrzył na mnie z dezorientacją- Chodzi mi o ten klimat, te gangi i w ogóle- dziwnie czułam się mówiąc o tym.

- Skończyłem wtedy 13 lat- powiedział całkowicie poważnie.

- Byłeś dopiero dzieckiem!- byłam przerażona.

- Wiem- nie wyglądał na osobę, która nie chce o tym mówić. Mówił poważnie, ale nie sztywno- Coś jeszcze chcesz o tym wiedzieć?

- Wiele rzeczy chciałabym wiedzieć, ale wyśmiałbyś mnie- powiedziałam równie poważnie.

- Pewnie tak- zaśmiał się- Clary Rebeco Foster chyba właśnie jesteśmy na miejscu. To znaczy nie jestem pewny, bo...

Wyjrzałam przez szybę i dopiero po chwili zrozumiałam zakłopotanie Dylana.

Mój dom się palił.

Szybko otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę palącego się budynku. Byłam w takim szoku, że pewnie wskoczyłabym między ogień.

Jednak po chwili poczułam, że oplatają mnie czyjeś silne ramiona. Znajome perfum wcale mnie nie uspokoiły. Zaczęłam się wyrywać.

- Mamo! Audrey!- krzyczałam- Puść mnie!

Po moich policzkach spływały łzy. Najgorsze scenariusze w mojej głowie miały teraz pole do popisu.

Chwilę później na miejscu znalazła się straż pożarna. Wszystko działo się strasznie szybko. Ja ciągle się wyrywałam, a chłopak szeptał mi do ucha, żebym się uspokoiła.

Po chwili podjechało jakieś srebrne auto, a ze środka wyszła moja mama, zaraz za nią moja siostra. Dopiero wtedy się uspokoiłam. Poczułam jak chłopak delikatnie ściera palcami moje łzy.

- Dostałam telefon od sąsiadki i od razu wskoczyłam razem z Edmundem do auta- powiedziała moja mama. Czy ja się przesłyszałam? Chwilę później za nimi pojawił się Richardson.

Zadrżałam. Dylan, który ciągle mnie trzymał chyba to poczuł i popatrzył na mnie z niepokojem. Jednak od razu zignorowałam jego spojrzenie.

- Co my teraz zrobimy?- przerażona Audrey patrzyła w ogień.

Przepadło wszystko. 

- To pani dom?- podszedł do nas jakiś dobrze zbudowany strażak.

- Tak- moja mama była w ciężkim szoku.

- Zdaje sobie pani sprawę z tego, że już tu nic nie zostanie? Miała pani ubezpieczenie?

- Oczywiście- mama zawsze o to dbała.

- To dobrze. Firma powinna się tym zająć. Ma pani gdzie się zatrzymać?

Słuchałam wszystkiego jak sparaliżowana. Dopiero po chwili dotarło do mnie to, że Dylan wyszeptał mi do ucha, że się zbiera. Z lekkim opóźnieniem pokiwałam głową.

- Możecie zamieszkać u mnie. Mam dużo miejsca- głos Edmunda.

- Naprawdę?- moja mama wydała się zakochana w tym pomyślę. No i właścicielu też.

- Nie!- krzyknęłam rozpaczliwie.

- Dlaczego?- zapytała się Audrey.

Poczułam wzrok chłopaka mojej mamy na sobie i wiedziałam, że nie mogę powiedzieć prawdy. Moje życie wtedy zamieniłoby się w piekło.

Bo teraz nim wcale nie jest- zaśmiałam się do siebie gorzko.

- Wsiadajcie do auta- przerwał Edmund.

NIE JEDŹ PLS

A CLARY MIAŁA TAKI ŁADNY POKÓJ!

MIAŁA

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale obawiam się, że tak będzie do końca kwietnia.

Mam za miesiąc egzamin gimnazjalny i planuje iść do dosyć dobrego liceum i umrę jak się tam nie dostanę.

Teraz uczę się do wieczora dosłownie codziennie. Kiedyś nie wiedziałam, że tak można wgl XD

Będę starała się dodawać jak najczęściej rozdziały, ale nie mogę tego postawić nad naukę. Poza tym nie mam czasu nawet na wyjście z domu.

dziękuję za wszystkie komentarze i tyle wyświetleń!

jestem najszczęśliwsza haha

Besos 

przepraszam za błędy, ale nie mam siły już tego sprawdzać :(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top