24.

Obudziłam się, wyjątkowo jak na mnie, wcześnie.

Zegar w telefonie wskazywał 8:30. Wstawanie o tej porze to grzech. Teoretycznie mogłam spać dalej, ale mój żołądek miał inne plany.

Spojrzałam na leżącego obok mnie mężczyznę. Nie miałam serca go budzić. Ucałowałam tylko krótko jego policzek, po czym udałam się do łazienki.

Po skończonej porannej toalecie, wyszłam cicho z pokoju i windą zjechałam na dół, żeby móc zjeść śniadanie.

Na stołówce znajdowali się już Słoweńcy, Niemcy i Norwegowie.

Ci ostatni zauważywszy mnie, zaprosili do stołu.

Siedziałam i jadłam w spokoju swoją jajecznicę, ale czując na sobie palące spojrzenia moich towarzyszy, podniosłam głowę.

Każdy, dosłownie każdy ze zgromadzonych tu przeszywał mnie swoim wzrokiem.

-O co wam chodzi? - Spytał podenerwowana.

-Jak ci się układa z Gregorkiem? - Spytał Hilde, uśmiechając się jak zawsze.

-Hilde, mów jaśniej - Zażądałam.

-No po wczorajszym zdjęciu, które twój kochaś wstawił...

-Jakie zdjęcie? - Zapytałam zdziwiona.

-Nie widziałaś? - Spytał Tom, podając mi swój telefon.

TEN GNOJEK WSTAWIŁ NASZE ZDJĘCIE NA INSTAGRAMA!

Znaczy się, jest to piękne zdjęcie, jedno z moich ulubionych, ale...kurwa no.

Teraz nie dadzą mi żyć. Ani u mnie w szkole, tak, te tępaki też się orientują w skokach, ani skoczkowie.

-Zdjęcie jak zdjęcie - Mruknęłam, nie chcąc dać po sobie poznać, że to zdjęcie w jakikolwiek sposób mnie ruszyło.

Wiedziałam za to, że będę sobie musiała poważnie porozmawiać ze Schlierenzauerem.

-O wilku mowa! - Usłyszałam Forfanga i podniosłam wzrok.

Na stołówkę wszedł właśnie główny zainteresowany. Wyglądał jakby dopiero co wstał z łóżka, chociaż pewnie tak właśnie było, włosy rozwalone w każdą stronę świata i ziewanie co sekundę.

Wyglądał strasznie seksownie...

Co?! Stop! Nieeeee. Ja tego właśnie nie pomyślałam.

Zobaczywszy mnie, siedzącą z Norwegami, od razu podszedł do naszego stolika, nie trudząc się nawet zabraniem czegokolwiek do jedzenia.

-Dzień dobry wszystkim - Przywitał się uprzejmie Gregor.

Odpowiedzieliśmy mu, a on w tym czasie ledwo powstrzymywał się od zaśnięcia z głową na stole.

-Co? - Zaczepił go Hilde - Ciężka noc huh? - Poruszył brwiami, dzięki czemu wszyscy wiedzieliśmy co miał na myśli Tom.

Ja oczywiście zarumieniłam się, jak to ja. Gregor za to wydawał się być całkowicie niewzruszony, jakby uwaga Norwega w ogóle do niego nie dotarła.

-Przyniosę ci coś do jedzenia - Oznajmiłam i wzięłam jego talerz.

Widziałam, że jest ledwo żywy, chociaż nie miałam pojęcia dlaczego. Mężczyzna musiał jednak cokolwiek zjeść, a jako że nie zanosiło się na to, by sam sobie coś przyniósł, stwierdziłam że sama mu coś zorganizuje.

Nie do końca wiedziałam co lubi a czego nie, więc...dostał kanapki.

Oczywiście takie wiecie, full wypas. Z serem, szynką, ogórkiem, pomidorem itp.

Dodatkowo do kubka nalałam gorącej herbaty, i starając się niczego nie rozlać ani nie rozbić, skupiłam się na drodze powrotnej do stolika.

-Jesteś cudowna - Dostałam od Gregora buziaka w policzek w podzięce - Dziękuję.

Schlierenzauer zaczął wcinać swój posiłek, ja swój a Norwegowie nam się uważnie przyglądali.

Widziałam po co poniektórych, że musieli aż język zagryzać, żeby nie rzucić jakimś komentarzem. Cieszyłam się jednak, że się powstrzymali, mogłaby wyjść z tego niezręczna sytuacja.

-Gdzie Stefan i reszta? - Spytałam Austriaka, kończąc swoją jajecznicę.

-Przyjdą za paręnaście minut - Odpowiedział - Pewnie jak już skończymy jeść.

Nie mylił się, bo w momencie gdy Schlieri wypijał ostatni łyk herbaty, do pomieszczenia wpadła ta austriacka banda.

A ile szumu i huku przy tym było! Jak stado normalnie...

Usiedli przy stole na końcu sali, wraz ze swoimi posiłkami i żywo o czymś dyskutowali.

Oczywiście z moją nikłą znajomością niemieckiego, nie wiedziałam co jest tematem ich dyskusji.

-Chciałbym wieczorem cię gdzieś zabrać - Powiedział mi na ucho Austriak - Masz ochotę pójść?

-Pewnie - Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.

-To świetnie - Ucieszył się - Ja muszę coś załatwić, widzimy się potem.

-Okej - Mężczyzna pożegnał się ze mną buziakiem w policzek, co oczywiście nie umknęło uwadze reszcie towarzystwa zgromadzonego przy stole.

Gdy tylko Gregor zniknął za drzwiami stołówki odezwał się nie kto inny, tylko Tom Hilde.

-Ale wy na siebie lecicie, ja pierdole - Westchnął.

-Nieprawda -Zaooponowałam na co Norweg tylko prychnął.

-To że ty tego nie widzisz nie znaczy, że tak nie jest - Powiedział Johann.

-Nie widzisz tego jak on na ciebie patrzy? - Zapytał Stjernen.

-Patrzy jak na każdego innego człowieka.

-Patrzy na ciebie jak na ósmy cud świata - Stwierdził Daniel.

-Nawet jeśli tak, to co z tego? - Spytałam, dopijając swoją herbatę.

-Zrób z tym coś, porozmawiaj z nim - Powiedział Fannemel - Albo oboje się wpieprzycie w friendzone, a potem my będziemy cierpieć, słuchając problemów Schlierenzauera.

-I będziemy robić za psychologów, bo ty też będziesz nam się żalić - Trafna uwaga panie Tande.

-Gregor zaprosił mnie dzisiaj wieczorem gdzieś... - Przyznałam, licząc na to, że w końcu zejdą ze mnie.

-Cooooooo? - Zdziwili się wszyscy.

-Co tacy zdziwieni jesteście? - Spytałam.

-Wiesz co to oznacza? - Zapytał Hilde.

Pokręciłam przecząco głową w odpowiedzi.

-Że może dzisiaj będziemy świętować! - Wykrzyknął uradowany Tom, zachowując się przy tym jak dziecko, które dostało wymarzony prezent na święta.

-Czemu niby?

-W końcu będziecie razem! - Odrzekł Norweg

-Daj spokój Tom - Machnęłam ręką - To pewnie zwykły spacer tylko.

-To nie wiesz gdzie idziecie? - Spytał Fannemel.

-No nie...nie powiedział mi - Odparłam.

-Randka! - Wykrzyknął uradowany Hilde.

Pokręciłam głową w rozbawieniu i skupiłam się na konsumowaniu ciasteczka, które wzięłam do herbaty.

Zaczęłam się zastanawiać czy Tom może miał rację. Może to będzie randka? Głupio mi Gregora o to spytać...Dobra, chrzanić to.
Dowiem się wieczorem.

Perspektywa Gregora

Pomysł wyciagnięcia Julii pojawił się w mojej głowie znikąd. Tak po prostu. Stwierdziłem, że może to będzie dobra okazja, żeby porozmawiać i wszystko wyjaśnić.

Tylko że ja najpierw robię, potem myślę.

Nie miałem pojęcia, dokąd mogę zabrać dziewczynę. Dlatego też szukałem teraz przyjaciółki Julii, w której była moja nadzieja.

Może jednak jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ akurat natknąłem się na nią w hotelowym lobby.

-Ania! - Zawołałem, na co dziewczyna odwróciła się.

-O, cześć Gregor - Przywitała się - Potrzebujesz czegoś?

-Tak! Wyjaśnię ci to w moim pokoju - Odpowiedziałem, na co dziewczyna zgodziła się i udaliśmy się na piętro.

Siedząc na łóżku, wyjaśniłem jej zaistniałą sytuację.

-A więc bierzesz Julię na randkę i nawet nie wiesz gdzie? - Przytaknąłem.

-Toś się wkopał Schlierenzauer - Stwierdziła.

-Dlaczego?

-Słuchaj, myślałeś może o tym, żeby wziąć ją do restauracji? - Spytała.

-Przeszło mi to przez głowę... - Przyznałem.

-W życiu kurwa tego nie rób - To mnie zdziwiła teraz.

-Czemu?

-Ona nienawidzi jak facet zabiera ją do restauracji - Odpowiedziała - Uważa to za szczyt lenistwa i banalności. To już prędzej byś ją zadowolił jakbyś sam coś ugotował.

-Gdybyśmy byli u mnie w mieszkaniu to czemu nie...

-Chyba że... - Powiedzieliśmy w tym samym czasie.

-Nie mów, że pomyślałeś o tym samym co ja - Zaśmiała się brunetka.

-Czy to o czym pomyślałaś ma związek z jedzeniem? - Spytałem.

-Owszem - Odparła.

-Czyli pomyśleliśmy o tym samym - Stwierdziłem z uśmiechem.

-Rozumiemy się bez słów, możemy być już psiapsiółami Gregor.

-Powiedz mi lepiej, jak tak z Andreasem? - Spytałem, a dziewczyna strzeliła buraka.

-Świetnie... - Mruknęła Ania, starając się uniknąć mojego wzroku.

-Życzę wam szczęścia - Mrugnąłem do niej i wstałem z łóżka, dając tym samym znak, że muszę już wyjść.

-Dzięki - Odpowiedziała z przekąsem, i również wstała - Ja za to życzę wam powodzenia na randce.

Teraz to ja spaliłem buraka i pożegnałem się z brunetką.

Czas załatwić niebanalną randkę...

****************
W kolejnym będzie ich """"randeczka"""" i kto wie...może coś więcej XD

Trzymajcie się!
J.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top