22.

Z sali z fortepianem przenieśliśmy się do mojego pokoju.

Leżeliśmy razem na łóżku, gdzie Gregor czule głaskał moje odkryte ramię.

Słowa nie były nam potrzebne. Wystarczyła sama obecność tej drugiej osoby.

Cieszyłam się bardzo, że znowu mam go przy sobie i że nie musimy unikać siebie nawzajem. Było to wysoce uciążliwe.

-Nawet nie wiesz jak trudno było mi cię ignorować - Przyznał Austriak, patrząc gdzieś w sufit.

-Doskonale cię rozumiem - Odparłam - Brakowało mi tego jak mnie przytulasz, rozmawiasz o pierdołach. Po prostu brakowało mi ciebie.

Gregor spojrzał w końcu na mnie i uśmiechnął się delikatnie. Pochylił się w moją stronę chcąc mnie pocałować. Jednak byłam szybsza i siedziałam teraz okrakiem na jego biodrach całując go namiętnie.

Schlierenzauer westchnął zadowolony przyciągając mnie jeszcze bliżej, oddając każdą pieszczotę. Swoją zdrową dłoń umieścił na mojej talii, a ja z politowaniem spoglądałam na jego połamaną rękę.

-Chcę, żeby wreszcie ściągnęli ci ten gips - Wyszeptałam między pocałunkami.

-W pełni się z tobą zgadzam - Przyznał brunet i powrócił do delikatnego muskania mojej talii.

Na jego szczęście, bądź też mój pech jak kto woli, moja koszulka podwinęła się, więc czując jego zimne palce, przeszedł mnie dreszcz.

-Jest lato, a ty masz lodowate ręce. Jakim cudem? - Spytałam.

-Zimny ze mnie człowiek - Starał się zażartować mężczyzna.

-Gówno prawda - Stanowczo zaprzeczyłam - Jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego poznałam.

-Tak? - Zapytał, uśmiechając się łobuzersko.

-Tak - Odparłam z równie perfidnym śmieszkiem.

Moje ciało było bardzo wrażliwe i każdy najmniejszy dotyk mógł spowodować łaskotki.

Dokładnie tak jak teraz, kiedy Schlieri przeniósł swoją dłoń na mój brzuch.

Nie mogąc się powstrzymać, zaczęłam się strasznie wiercić i śmiać jakbym uciekła z wariatkowa.

-Nie kręć się tak - Powiedział Gregor kiedy w końcu zakończył swoją torturę - Śmiej się ile chcesz, bo wyglądasz wtedy przepięknie, ale błagam nie wierć się już.

-Cze...oooooo... - Zrozumiałam to bardzo dobitnie. Aż za bardzo.

Zarumieniona i lekko zażenowana, zeszłam z Gregora i położyłam się koło niego.

-Boże jak dobrze, że jestem kobietą i nie mam takich problemów - Stwierdziłam.

-Fakt, ale to wy macie te nieszczęsne okresy, wy musicie rodzić i w ogóle - Powiedział.

-Niestety też racja - Zauważyłam - Ale jednego wam strasznie zazdroszczę.

-Czego?

-Tego że nie musicie się malować a i tak wyglądacie obłędnie.

Austriak zaśmiał się donośnie i już chciał mi coś odpowiedzieć, ale przerwało mu czyjeś wtargnięcie do mojego pokoju.

-Wróciliśmy!

-Wejście godne gwiazdy Forfang - Przywitałam go, zrywając się z łóżka.

-Jak zawsze - Uśmiechnął się zawiadacko - Co ciekawego dzisiaj ro...

W tym momencie moi norwescy przyjaciele zauważyli Gregora, który właśnie wstawał z łóżka.

Wiedziałam, że Johann nie miał żadnego z nim żadnego problemu, jednak Daniel...

Norweg i Austriak mierzyli się teraz nawzajem spojrzeniem, wyglądając jakby mieli zamordować się nawzajem.

-Co on tu robi? - Zapytał wściekle Tande.

-Kup sobie okulary jak nie widzisz - Odpowiedział mu chamsko Schlierenzauer.

-Panowie... - Zaczęłam spokojnie - Nie kłóćcie się, to nie ma sensu.

-Przypomnij sobie ile godzin spędziłaś płacząc mi w ramię przez tego dupka? Dużo! A teraz nagle znów wszystko jest w porządku?! - Zarzucił mi blondyn.

-To nie jest twoja sprawa - Powiedział przez zaciśnięte zęby Gregor.

-A właśnie że moja! - Zaprzeczył Tande - To ja albo Johann byliśmy przy niej, gdy ty postanowiłeś przez jakąś głupią sprawę z przeszłości olać Julię, chociaż jej to w ogóle nie dotyczy! To my ją pocieszaliśmy, to myśmy ją rozśmieszali. My, nie ty! Więc zastanawiam się jaki tupet musisz mieć, żeby teraz tu przychodzić.

Spojrzałam się na Gregora i widziałam, że Daniel musiał uderzyć w jakiś czuły punkt, ponieważ mężczyzna wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. I w istocie tak było.

Mogłam dostrzec łzy w jego oczach, którym tak usilnie próbował nie pozwolić wypłynąć.

Moje serduszko rozpadło się na drobne kawałeczki na ten widok.

Ignorując wszystkie zarzuty Daniel, mimo że w większości były uzasadnione, podeszłam do mojego ukochanego Austriaka i wtuliłam się w niego.

Nie rozumiałam nic z sytuacji, która właśnie się rozgrywa. Wiedziałam tylko, że widok złamanego Gregora jest nie do zniesienia.

Było mi go strasznie szkoda, bo Daniel ewidentnie wyżył się na nim za wszystkie te konflikty.

Przecież Tande należał do najspokojniejszych ludzi, jacy chodzą po tej planecie. A jego wybuch świadczył o tym, że wszystko się w nim skumulowało i dał temu teraz upust.

-Panowie - Powiedziałam - Musicie sobie to wszystko wyjaśnić. Nie może tak być.

-Po moim trupie - Syknął Daniel, a ja spojrzałam na Forfiego, szukając jakiegokolwiek wsparcia.

Na szczęście szybko rozpracował moje błagające spojrzenie, i po chwili przyszedł mi z ratunkiem:

-Julia ma rację - Przyznał - Oboje będziecie chodzili naburmuszeni, źli i możecie tym popsuć nastrój w kadrach. Spróbujcie się dogadać.

-Posłuchajcie nas, proszę... - Poprosiłam, stojąc wciąż wtuloną w Schlierenzauera.

Spojrzałam się na mężczyzn i po twarzy Daniela widziałam, że nie był tym zbyt zadowolony. Gregor natomiast pokiwał głową, zgadzając się na moją prośbę.

Cmoknęłam obu w policzek i razem z Johannem wyszliśmy z pokoju, chcąc dać im trochę prywatności, która przy tej rozmowie jest im potrzebna.

-Sądzisz, że to wypali? - Zapytał Forfang, przepuszczając mnie w drzwiach wejściowych hotelu.

W czasie gdy tamci mieli odbyć poważną rozmowę, my postanowiliśmy iść na spacer i po prostu to przeczekać.

-Oby Johann, oby... - Odparłam.

Perspektywa Gregora

Nie ukrywam, że średnio podobał mi się pomysł rozmowy z tym zasranym blondynem, którego szczerze nienawidziłem.

Jednak Julia mnie o to prosiła, więc się zgodziłem. Dla niej wszystko...

Między nami panowała cisza, którą żaden z nas nie wiedział jak przerwać.

Nie wiedziałem co mu powiedzieć. Z resztą, on tak samo.

Wiedziałem jednak, że tkwiąc w tym nic nie zdziałamy.

-Dlaczego? - Zapytałem w końcu. Potrzebowałem wyjaśnień.

-Nie wiem... - Odparł Daniel.

-Kochałem ją... ja naprawdę ją kochałem Daniel...

Nigdy nie zapomnę tego widoku, gdzie zastałem Sandrę będącej całowaną przez Tandego.

Złamało mi to serce i od tego momentu znienawidziłem Norwega.

Co prawda minęło od tego wydarzenia półtora roku i chociaż wiem, że im nie wyszło, to mój stosunek do niego się nie zmienił.

Oczywiście z początku było mi szkoda naszej przyjaźni, ale zepsuł ją na własne życzenie.

Spojrzałem się na niego, i zauważyłem jak mi się przygląda.

Długo się zbierał w sobie, zanim mi odpowiedział.

Jednak gdy zaczął mówić, zaczynałem go rozumieć.

I docierało do mnie, że to nie do końca była wina Tandego, tylko Sandry.

Zarówno w przypadku mojej osoby jak i jego, miała ten sam schemat działania.

Nie wiedziałem tylko, że potrafi działać na dwa fronty jednocześnie.

Zależało jej tylko na pieniądzach, których nie zarabialiśmy mało.

Nie wiem ile tu siedzieliśmy, godzinę może dwie. Jednak był sukces, ponieważ wszystko sobie wyjaśniliśmy.

Może i nie wrócimy do dawnej zażyłości, ale teraz nie nienawidziłem go. Nie czułem w sumie nawet żalu.

Gdybym tylko wiedział wtedy jak podstępna jest Sandra...

Porozmawialiśmy też o Julii i słuchając o tym jak cierpiała przez te parę dni, łamało mi się serce. Zachowałem się okropnie.

Rozmowa z Danielem przyniosła mi pewnego rodzaju ulgę.

-Ale możesz być spokojny o Julię - Przyznał w którymś momencie Norweg.

-To znaczy? - Spytałem zdezorientowany.

-Widzę jak na nią patrzysz... - Stwierdził - Więc mówię, możesz być spokojny, mam Anję a Julia jest dla mnie jak młodsza siostrzyczka. Zresztą wszyscy u nas ją tak traktują. A dla Stöckla jest jak córka. To świetna dziewczyna, nie spieprz tego Gregor, albo będziesz miał do czynienia z nami - Pogroził, ale wiedziałem, że jest to raczej humorystyczna groźba.

-Nie wiem Daniel... - Przyznałem szczerze.

-Czego?

-Wszystkiego. Nie wiem czy ona czuje do mnie to co ja do niej.

-Stary, ja...ja zrobię dla niej wszystko. Zawsze jak ją widzę dzień staje się od razu piękniejszy, uwielbiam ją przytulać, całować - Tu Daniel otwarł szeroko buzię ze zdziwienia, chyba nie spodziewał się tego - Po prostu...ehhh...jest dla mnie najważniejsza...jest moim bąbelkiem.

Wiedziałem, że nie załapie o co chodzi z tym bąbelkiem, ale nie było to teraz ważne.

Ja i ona wiedzieliśmy. I to było najważniejsze.

-Gościu... - Zaczął blondyn - Ona jest w ciebie wpatrzona jak w obrazek. Poza tym, widzę w jaki sposób o tobie mówi. Uśmiecha się, jej oczy błyszczą...Możesz być tego pewien.

-To co ja mam zrobić?

-Nie pozwolić jej odejść Gregor, nigdy...

Nie pozwolić jej odejść...

Cholera! Ten blondasek miał rację!

Czym prędzej wyszedłem z pokoju i postanowiłem poszukać Julii.

Spotkałem po drodze Fannemela, który powiedział, że widział jak wychodziła z hotelu razem z Forfangiem.

Czyli pewnie poszli do parku.

Nie myliłem się. Zobaczyłem ich spacerujących wokół stawu. Rozmawiali, śmiali się.

Z całkowicie dla mnie nową pewnością siebie, przyspieszyłem kroku.

-Julia! - Zawołałem, na co zdziwiona dziewczyna się odwróciła.

Teraz już biegłem.

Dosłownie wpiłem się w jej usta i miałem gdzieś czy Johann patrzy, czy ktokolwiek patrzy.

Całowałem ją z całą pasją i namiętnością na jaką było mnie stać. Czułem jak moje ciało przeszywa dreszcz, jednak był on z gatunku tych przyjemnych.

Jej wargi były miękkie i wręcz stworzone do całowania.

Johann musiał się pewnie dziwnie czuć patrząc na to.

Trudno, dopóki miałem ją przy sobie i mogłem czuć jej usta na swoich, nie liczyło się dla mnie nic innego.

Śmieszne było to, że mój jeszcze do niedawna wróg, mnie dopiero o tym uświadomił.

Dzięki niemu stałem tu teraz i całowałem tę wspaniałą dziewczynę.

Jej usta, jej język, jej spojrzenie, jej dłonie błądzące pośród moich włosów, jej gorący oddech, który czułem na swojej twarzy... to wszystko sprawiało, że wiedziałem, że to jest to.

Że jestem tu gdzie powinienem i jest przy mnie ta jedna, jedyna osoba, która być powinna...

**************
Wiem, wiem. Ten konflikt Tandezauera był oczywisty, ale szczerze mówiąc, podoba mi się to.

To się będzie działo w kolejnym rozdziale huhu!

Nie mogę uwierzyć, że jutro koniec sezonu 😭 byle do lipca i mojej kochanej Wisły ❤❤❤

I jeszcze dzisiejsza wygrana Norwegów...ahh to było piękne.

I te skoki Kamila i Stefana 😱 to było po prostu WOW! Oby mieli taką klasę w kolejnym sezonie 💪🏼

Powiedzcie mi w ogóle, co sądzicie o nowej okładce? 🙈

Dobra bąbelki, trzymajcie się.
Do następnego!
J.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top