03.
Zawsze gdy czytałam jakieś opowiadanie i główna bohaterka "zapominała jak się oddycha" na widok idola, śmiać mi się chciało.
Bo podstawowej funkcji życiowej nie da się ot tak zapomnieć.
Jednak teraz cofałam wszystkie te słowa, ponieważ autentycznie zapomniałam jak się oddycha !
I nie żartuje w tym momencie. Na widok Gregora zapomniałam o wszystkim i o wszystkich.
Zorientowałam się, że będzie przechodził obok mnie, ponieważ droga obok nas prowadziła na górę skoczni.
Gdy chłopak był prawie, że przed nami zmobilizowałam się, starając się wyluzować, uśmiechnęłam się patrząc mu prosto w oczy.
I on to cholera zauważył!
-Gregor...- Szepnęłam, gdy stanął tuż przede mną. Tylko nie wiem czy bardziej mówiłam do niego czy do siebie. Ten jednak tylko uśmiechnął się, ukazując swoje przeurocze dołeczki.
-Cześć dziewczyny! - Przywitał się z nami.
-Ja...umm...cześć. - Znając życie i siebie samą, zarumieniłam się jak burak. Nie wiedziałam co mam dalej mówić. W myślach przygotowywałam tę rozmowę wielokrotnie. Teraz jednak panowała w mojej głowie kompletna pustka. Na szczęście skoczek mnie uratował z opresji.
-Pewnie chcecie zdjęcia co? - Zapytał cały czas się uśmiechając, aż zaczęłam się zastanawiać czy go czasem szczęka nie boli od tego.
-Ta oto tutaj blondyneczka bardzo by chciała. - Powiedziała Ania widząc w jakim jestem stanie. - Ale chyba zaniemówiła. - Razem ze Schlierenzauerem zanieśli się śmiechem. - Bardzo jej zależało na poznaniu cię. - Pewnie Ania. Pogrążaj mnie bardziej, jakbym sama tego dostatecznie nie zrobiła. Jednak jej uwaga skutecznie mnie otrzeźwiła.
-Tak to prawda. - Potwierdziłam posyłając mu najładniejszy uśmiech jaki umiałam. Chyba poskutkowało, ponieważ odpowiedział mi tym samym.
-Czyli tak jakby spełniłem twoje marzenie? - Spytał patrząc mi się prosto w oczy.
-Zdecydowanie.
-Bardzo się cieszę. - Powiedział. - To miłe wiedzieć, że ktoś przychodzi tu dla mnie, a nie tylko dla Wellingera. - Nie umiałam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem patrząc na swoją przyjaciółkę, która zrobiła się cała czerwona na twarzy. Gregor zauważył to, bo zaraz dodał:
-Och, przepraszam. - Kolor twarzy Ani wrócił do normalności, a ja z Gregorem zrobiliśmy sobie parę zdjęć, dostałam autograf, porozmawialiśmy trochę o przygotowaniach do zimowego sezonu. W pewnym momencie niestety chłopak powiedział, że musi się zbierać ponieważ za niedługo on skacze. Podziękował mi za miłą rozmowę, życzył udanej zabawy i zaczął zbierać się do odejścia. Ale ja musiałam...
-Gregor. - Powiedziałam łapiąc go za nadgarstek, żeby mi nie uciekł.
-Tak? - Odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie pytająco.
-Bo czy ja...umm...Mogłabym cię przytulić? - Spytałam nieśmiało starając się unikać jego wzroku. A on po raz któryś w czasie naszego spotkania zaśmiał się głośno.
-Jasne maleńka! - I rozłożył swoje ramiona, w które z największą przyjemnością wpadłam.
Niestety ze swoim niskim wzrostem 163 cm głową dosięgałam chłopakowi do obojczyków, i to tylko jak stanęłam na palcach.
Ja zarzuciłam mu ręce dookoła karku, natomiast on objął mnie w tali i ułożył swoją twarz w moje włosy.
-Ładnie ci włosy pachną. - Powiedział, nie odrywając się ode mnie, a ja zaśmiałam mu się w klatkę piersiową.
Wiedziałam, że nasz czas dobiega końca, więc objęłam go jeszcze mocniej. On widząc co robię, uczynił to samo.
Między nami nie było żadnej wolnej przestrzeni. Nawet kartki papieru nie dałoby rady włożyć.
W tym momencie spełniało się moje największe marzenie. Po tylu latach.
Łzy wzruszenia pojawiły się w moich oczach. Starałam się nie pozwolić im wydostać się, ale to było silniejsze ode mnie.
Gregor zauważył to, bo ciągle trzymając mnie, oderwał swoją twarz i spojrzał się na mnie.
-Czemu płaczesz? - Spytał patrząc z niepokojem.
-Po prostu się cieszę, bo największe marzenie mojego życia właśnie się spełnia. - Odpowiedziałam, uśmiechając się przez łzy.
On zachichotał cicho.
GREGOR SCHLIERENZAUER ZACHICHOTAŁ! ROZUMIECIE TO?!
Ściągnął swoje ręce z mojej talii, wciąż jednak stojąc tak blisko, i uniósł je do mojej twarzy, ocierając łzy, ściekające mi po policzkach.
W tym momencie się po prostu rozpłynęłam.
Jak moja ulubiona milka.
Byłam mu tak cholernie wdzięczna.
-Dziękuje. - Szepnęłam, odsuwając się od niego z wielkim smutkiem.
-To ja dziękuje. - Powiedział. - To była najbardziej urocza sytuacja jaką przeżyłem.
I wtedy tak po prostu z dupy pocałowałam go w policzek.
Chłopak wyraźnie się zdziwił, ale po chwili znowu na twarz przywdział ten swój powalający uśmiech.
-Muszę już uciekać. - Powiedział, na co ja znów posmutniałam.
-Wiem. - Nie muszę chyba ukrywać, że mogłabym tu stać i stać. - Powodzenia dzisiaj.
Przeżyłam wiele dziwnych rzeczy, ale to co nastąpiło w tamtym momencie...
Moje zdziwienie sięgnęło zenitu.
Chłopak pocałował mnie w policzek...
Ja wiem.
Pocałował ją w policzek i co z tego.
Po prostu to mój idol i nie spodziewałam się, że powtórzy mój czyn.
Spojrzeliśmy się na siebie ostatni raz i chłopak zaczął się oddalać.
-Gregor! - Zawołałam. - Do zobaczenia jutro!
-Będziesz tu jutro? - Zapytał, odkrzykując z pewnej odległości.
-Tak! - To musiało wyglądać komicznie jak dwójka ludzi wrzeszczy do siebie z daleka.
-W takim razie do zobaczenia mała! - Nie przeszkadzało mi nawet, że kpił z mojego wzrostu, po prostu się uśmiechnęłam szeroko i pomachałam mu na pożegnanie.
Teraz nie pozostało mi nic innego jak kibicować mu najbardziej jak umiem.
I modlić się, żeby nic mu się nie stało.
-A więc poznałaś Gregora, huh? - Odwróciłam głowę i zobaczyłam Anię, która przyglądała mi się badawczo. Głupio mi się zrobiło, że zapomniałam o jej obecności.
-Jeju Ania przepraszam. - Spojrzałam na nią przepraszająco. Na szczęście jej ta sytuacja nie przeszkadzała.
Uśmiechałam się cały czas.
Radość epatowała ze mnie jak z kogoś kto wygrał w totka.
-Oj tak...- Odpowiedziałam jej. Ona natomiast podała mi swój telefon. Posłałam jej zdziwione spojrzenie.
-Wejdź w galerię. - Doradziła, uśmiechając się pod nosem.
Weszła w tę galerię i... zatkało mnie któryś raz tego dnia.
Były tam zdjęcia mnie i Gregora.
Jak się przytulaliśmy. Jak ja go całowałam w policzek, jak on mnie całował.
Byłam jej niewyobrażalnie wdzięczna.
Nie powiedziałam nic. Po prostu ją przytuliłam, a ona zrozumiała moją intencję, bo szepnęła mi na ucho:
-Nie ma za co.
No i właśnie zaczął się konkurs.
Mieli pięciominutowe opóźnienie, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało.
Cały czas miałam w głowie Gregora, naszą rozmowę, i ogólnie nasze spotkanie.
A więc muszę kupić to wino...
***************
Jest taki krótki, bo chciałam, żeby ten rozdział to było stricte ich spotkanie.
A właśnie, dziękuję też Miśce, która się pewnie zdziwi jak to przeczyta, bo nic jej nie mowilam o tym, ze planuje to opowiadanie :)
Do następnego!
J. ✌🏼
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top