01.
Właśnie dotarłyśmy do Wisły. Pogoda dopisywała, było ciepło i słonecznie. Nie byłabym sobą gdybym na samym początku nie zaliczyła jakiejś wpadki. Wychodząc z pociągu potknęłam się o swoją wielką walizkę i wylądowałam tyłkiem na ziemi. Moja ukochana przyjaciółka najpierw musiała się wyśmiać by następnie mi pomóc.
-Nie trzeba było brać tak wielkiej walizki.-Rzuciła Ania uśmiechając się złośliwie.-Ani pakować zawartości całej szafy.-Dodała brunetka poprawiając okulary na nosie.
-Nigdy nie wiadomo kiedy się kogoś spotka, więc wolę być przygotowana.-Odparłam otrzepując spodnie z kurzu.
-Typowa ty.-Jakim cudem jej jeszcze nie zamordowałam to nie wiem.
Wyszłyśmy z dworca i skierowałyśmy się do postoju taksówek.
Kierowca był bardzo miły, pytał się skąd jesteśmy, a gdy dowiedział się, że przyjechałyśmy dla skoków był wielce zaskoczony, że tak młode osoby i są zainteresowane sportem, który według niego oglądają sami ludzie powyżej pięćdziesiątego roku życia; jak on sam.
Wysiadłszy z auta pod hotelem, podeszłam do kierowcy, aby zapłacić a on uśmiechnął się i powiedział:
-Na mój koszt.
-Nie wypada nam nie zapłacić.-Żachnęłam się sięgając do torebki po portfel.
-Naprawdę nie trzeba.-Uśmiechnął się.-Życzę udanej zabawy na skokach i być może do zobaczenia.
-Dziękuje bardzo!-Pomachałam mu i podeszłam do stojącej niedaleko Ani, która pilnowała naszych walizek.
-I jak tam?-Spytała chowając telefon do kieszeni spodni.
-Powiedział, że nie musimy mu płacić.
Brunetka spojrzała na mnie zdziwiona i spytała:
-Dlaczego?
-Skoki łączą ludzi.-Odpowiedziałam i chwytając za rączkę swojej walizki, skierowałam kroki ku wejściu do hotelu a dziewczyna zaraz za mną.
Jak na hotel 3-gwiazdkowy przystało, wygląd ani raził ani zachwycał.
Panowała elegancja, ale bez przepychu. Pani na recepcji zameldowała nas, wręczyła klucze do pokoju, wyjaśniła o której jest śniadanie, o której kończy się doba hotelowa, a następnie mogłyśmy się nareszcie udać do naszego miejsca zamieszkania na najbliższy tydzień.
Przed drzwiami wzięłam głęboki oddech, wsadziłam kartę do czytnika a następnie weszłam w głąb pomieszczenia.
Bardzo klimatyczne i nie takie sztywne jak w większości hoteli.
Ania zaśmiała się na głos, gdy rzuciłam wszystko i po prostu walnęłam się na łóżko.
-Wciąż nie wierzę, że tu jesteśmy...-Westchnęłam i rozkoszowałam się miękkością pościeli.
-Mogę powiedzieć to samo. I jeszcze świadomość, że jakieś 10 kilometrów od nas są skoczkowie...
-Właśnie!-Krzyknęłam i zerwałam się z łóżka jak oparzona, podbiegając jak oparzona do torebki i wyjmując telefon.
Moja przyjaciółka obserwowała mnie cały czas z niepokojem. Czemu się nie dziwię, ponieważ często mam takie napady energii i podekscytowania.
Odblokowawszy telefon, sprawdziłam instagram i powiedziałam dziewczynie:
-O Boże Ania! Austriacy, Norwegowie i Polacy właśnie przyjechali do Wisły!
Nie kryłam swoich emocji, bo nie było po co. Dla nich tu przecież przyjechałam.
-Zbieraj się. Idziemy ich szukać.-powiedziałam a Ania spojrzała się na mnie jak na idiotkę.
-To nie ma sensu Julia. Dopiero przyjechałyśmy, oni też. Powinniśmy wszyscy odpocząć.-Stwierdziła, podchodząc do swojej walizki i biorąc się za wypakowywanie ubrań.
Chcąc nie chcąc przyznałam jej rację i postanowiłam do niej dołączyć, obiecując sobie, że następnego dnia poszukiwanie skoczków będzie moim celem numer jeden.
***************
Easy biedroneczki
W następnym rozdziale ktoś fajny się już pojawi ;>
Bye ✌🏼
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top