szesnaście
My head is not a good place. Trust me, you don't want to know.
- Dalej przy tym siedzisz? - Usłyszałam Siergieja, gdy wchodził do pomieszczenia. Spojrzałam na niego; trzymał w ręce kubek kawy, o który go poprosiłam.
- Nie śpieszy mi się. - Odpowiedziałam zabierając napój. Usiadł obok mnie nie odrywając ode mnie wzroku. Poczułam się niekomfortowo kiedy jego brązowe oczy nie spuszczały ze mnie wzroku.
- Widzę właśnie. - Powiedział spoglądając na notatki, które do tej pory robiłam. Upiłam łyk kawy i obserwowałam spokojnie jego profil. - Nie musisz się mi tak przyglądać, ale to miłe z twojej strony.
- Nie schlebiaj sobie, nie patrzyłam na ciebie. - Odpowiedziałam wracając wzrokiem do kartek. - Widzisz tu coś sensownego?
- Totalnie nic. - Przyjrzał się notatkom raz jeszcze po czym odwrócił się znów do mnie. Odłożyłam kubek na biurko i wzięłam kartki. - Może trochę odpuścisz?
- Mam odpuścić? Moja przyjaciółka może zginąć, a ty mi mówisz, żebym odpuściła? Śmieszny jesteś. - Zaśmiałam się. Schowałam notatki do torby, którą zarzuciłam na ramię. - Muszę już iść. Miło było z tobą porozmawiać Siergiej. - Rzuciłam na pożegnanie i ruszyłam do drzwi.
- Kamila! - Odwróciłam się. - Myślałem, że po tym co się między nami wydarzyło... Że może chciałabyś to powtórzyć?
- Nie, nie sądzę. - Odpowiedziałam. - To był wypadek, coś co, nie powinno się zdarzyć. Wybacz. - Uśmiechnęłam się smutno i wyszłam na korytarz. Skierowałam się do windy, a następnie do wyjścia z bloku. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam do domu.
*Julka*
- Nie jestem co do tego przekonana. - Powiedziałam. Aleksiej spojrzał na mnie, po czym zaczął ściągać koszulkę. - Co ty robisz?
- Idę popływać. - Odpowiedział jak gdyby nigdy nic. - Możesz wziąć moją koszulkę.
Spojrzałam na niego z politowaniem kręcąc głową na znak, że tego nie zrobię. Chłopak uśmiechnął się lekko po czym odpłynął ode mnie. Usiadłam na tamie i rozejrzałam się.
- Podoba ci się tu? - Usłyszałam. Spojrzałam na niego uśmiechając się.
- Pięknie jest. - Odpowiedziałam patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się do mnie i podpłynął bliżej. Oparł się rękami o drewno po obu stronach moich nóg. Patrzyłam na to lekko zdziwiona, ale nie odezwałam się.
- Naprawdę? - Zapytał przybliżając się do mnie. Pokiwałam głową. Był na tyle blisko, że wystarczył jeden ruch, a mogłabym go pocałować. Nie musiałam - on zrobił to za mnie.
- Uzieniuk? Uzieniuk! Co ty robisz? - Usłyszeliśmy krzyk. Odsunęłam się i odwróciłam. Przede mną stała dziewczyna.
- Lera? Co ty tu...? - Lera.
- A czy to ważne? Dlaczego ją całujesz?
- Może ja już pójdę.. - Powiedziałam i wstałam.
- Nie, Julka zaczekaj! - Usłyszałam głos Aleksieja. Nie odrywał ode mnie wzorku.
- Tak, lepiej niech już pójdzie. - Spojrzałam na Lerę. Szare, chłodne oczy wpatrywały się we mnie z wściekłością. Spuściłam wzrok i pokiwałam głową.
- Narazie Aleksiej. - Pożegnałam się i rzuciłam ostatnie spojrzenie na Lerę. Nie spuszczała ze mnie wzroku
- Musisz zawsze wszystko psuć? - Usłyszałam głos chłopaka. Zatrzymałam się i podeszłam do drzewa by lepiej słyszeć.
- Ciesz się, że to tylko ja, a nie Misza.
- Obie mi w tym momencie nie pasujecie.
- Bo spędzasz czas z nią? Aleksiej proszę cię. Naprawdę wierzysz, że z tego coś będzie? Nie oszukuj siebie samego. - Nie mogłam tego słuchać.
- Kamila? - Zapytałam, gdy odebrała telefon. Potwierdziła to cichym mruknięciem. - Masz czas?
- Co chcesz? - Spytała zrezygnowanym głosem. Przewróciłam oczami na jej ton.
- Przyjedziesz po mnie? Nie mam z kim wracać, a jestem zbyt daleko od domu by iść pieszo. Poza tym, opowiem ci, jaką miłą koleżanką jest Lera.
- Wyślij adres, za 10 minut będę.
548
****
No i mamy pierwsze spotkanie dziewczyn z Lerą. Co o niej sądzicie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top