siedem

Stop teaching girls that boys are mean to them because they like them.

- Nie wierzę w to - powiedziała Nadia idąc przez park by usiąść na najbliższej ławce i czekając na mnie. Zajęłam miejsce obok niej i westchnęłam. Położyłam torbę z zakupami obok nas i powróciłam do rozmowy.
- Julka ze mną nie rozmawia odkąd zwyzywałam jej chłopaka od dupków, ale jakoś nie obchodzi jej to, że ten typ normalnie mi przyjebał. Aleksiej też ma na mnie wywalone - Schowałam twarz w dłoniach, a po chwili poczułam dłoń Nadii na moich plecach.
- Myślę, że powinnaś z nimi porozmawiać. Patrz ile razem z Julką przeszłyście, nie możecie tego od tak zmarnować. - Nadia z wykształcenia była psychologiem. Idealnie odnajdywała się w tej roli. Uśmiechnęłam się do niej lekko odwracając się by na nią spojrzeć. - A z tego co słyszę, na nim też ci najwidoczniej zależy.
- Możliwe - powiedziałam. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i zwróciła uwagę na przechodzącą obok nas parę. - Czy to nie jest przypadkiem Viktor? - Zapytałam również patrząc w tamtą stronę.
- Te paniusiu, nie za duże masz te implanty? Widzisz cokolwiek? - Zawołała za nimi Nadia, a dziewczyna spojrzała w naszym kierunku. Również jej partner odwrócił się do nas, a gdy zobaczył moją koleżankę próbował pociągnąć swoją dziewczynę w przeciwnym kierunku. Jednak ona ewidentnie miała ochotę na wojnę z nią.
- Ja przynajmniej jakoś wyglądam - odpowiedziała. Nadia wstała i spojrzała na dziewczynę z góry, gdyż między nimi była ewidentna różnica wzrostu. Niższa skuliła się lecz nie wycofała.
- Jara cię odbijanie komuś faceta? Ale nie martw się, ciebie też zostawi. Prawda Viktor? - Spytała przesłodzonym głosem chłopaka, który zmieszał się patrząc na byłą dziewczynę. - Daje wam góra miesiąc. Chodź Kamila, nic tu po nas.
   Śmiejąc się wzięła mnie za ramię i poprowadziła w stronę wyjścia z parku. Odwróciłam się jeszcze lekko by zobaczyć co zrobią zakochani. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam, że Viktor dostaje w twarz, a ona wściekła odchodzi.
- Nie zasługiwał na ciebie - powiedziałam patrząc na przyjaciółkę. Od zawsze byłam pewna, że prędzej czy później wyląduje z Ivanem. Ale ona wypierała to z siebie cały czas.
- Tak jak każdy - podsumowała.

   Stojąc przed drzwiami Aleksieja stresowałam się bardziej niż na egzaminach końcowych. Oddychałam głęboko wmawiając sobie, że będzie dobrze. Mijali mnie różni ludzie, jedni uśmiechając się, inni patrząc na mnie krzywo. W końcu stałam tam dobre pół godziny. Poprawiłam brązowe włosy, które opadały mi na ramiona i zapukałam jednym, gładkim ruchem. Czekałam w napięciu aż chłopak nie stanął w drzwiach. Wyglądał na naprawdę zdziwionego moją wizytą, ale wpuścił mnie do środka. Byłam tu już wcześniej, więc od razu odnalazłam drogę do salonu i poczekałam na niego. Chwilę później chłopak oparł się o framugę patrząc na mnie w ciszy.
- Chciałam cię przeprosić - Powiedziałam spoglądając na niego smutno. - Nie powinnam mówić tych rzeczy, jeśli nie chciałeś o tym mówić. Nie mogę cię przecież do tego zmusić. - Podeszłam do niego, ale on nie ruszył się nawet o centymetr. - Dalej jesteś na mnie zły?
- Nie byłem zły. Po prostu nie można oceniać ludzi, nie znając ich historii i przeżyć. - Powiedział opuszczając ręce i pokonał dzielącą nas odległość. Objął mnie ramionami i przytulił do siebie. - To cholernie niesprawiedliwe, że mówimy o kimś zupełnie go nie znając. Nie wiedząc co sprawiło, że właśnie taki jest.
- Wiem, Aleksiej, wiem. To weszło mi w nawyk po prostu - westchnęłam bardziej się w niego wtulając. - Myślisz, że on będzie chciał ze mną rozmawiać?
- Nie wiem. Siergiej zrobił się ostatnio dziwny bardzo. Nie rozumiem go - Odsunął się ode mnie, ale wciąż pozostawał blisko. Patrzyłam mu w oczy w pewnym momencie zjeżdżając niżej. Spojrzałam na jego usta, sama nie wiedząc czego oczekiwałam. Przecież traktowałam go jak przyjaciela. Chyba zrozumiał moje zamiary, gdyż zaczął się powoli zbliżać. Dzieliły nas centymetry, mogłam czuć jego oddech na moich wargach. Chwyciłam go za szyję by być bliżej.
- Gdzie jest ta szmata, która odbiła mi Siergieja? - Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a my odskoczyliśmy od siebie przerażeni. W progu stała wściekła dziewczyna, która wyglądała jakby była w stanie zabić każdego, kto stanąłby na jej drodze. - To ty? - Zwróciła się od mnie.
- Misza? Co ty tu kurwa robisz?

671

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top