osiemnaście

Family ain't who you're born with. It's who you die for.

Siedziałam sparaliżowana patrząc na nią szeroko otwartymi oczami. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam w to uwierzyć.

- Jesteś pewna? - Zapytałam powoli wstając. Julka pokiwała głową obserwując uważnie każdy mój ruch. - Wyjechaliśmy z Polski żeby odciąć się od jego przeszłości, a ona dopada go nawet tu? 

- Nie jesteś z nim bezpieczna. Nie ważne gdzie uciekniecie. - Stwierdziła również wstając. Podeszła do mnie powoli i spojrzała w oczy. - Musisz wyjechać. Sama. 

- I mam go tu zostawić, tak? - Spojrzałam na nią jak na wariatkę. - Nie, nie i jeszcze raz nie!

- Oni nie dadzą ci spokoju. Myślisz, że dlaczego się z nami zaprzyjaźnili?

- Bo im na to pozwoliłaś idiotko! - Oświadczyłam coraz bardziej się denerwując. - Nic by się nie stało gdybyś wtedy go nie zaprosiła! 

- Nie miałam pojęcia, że to psychol, który próbował zabić twojego brata, okej?! I który teraz najprawdopodobniej chce wykończyć ciebie! Nie wiedziałam!

- Nie wiem! Julka, to wszystko jest takie chore! - Spojrzałam jej w oczy; patrzyła na mnie zrozpaczona. - Muszę wyjechać. - Pokiwałam głową i ruszyłam do kuchni. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wymieniłam przerażone spojrzenia z przyjaciółką, po czym ona niepewnym krokiem podeszła je otworzyć.

- To oni. - Szepnęła patrząc przez wizjer. Pokręciłam głową i nalałam sobie szklankę wody. Po moich policzkach ciekły łzy, ale nie próbowałam ich nawet ścierać. Usłyszałam głośne głosy chłopców i dziewczyny. Uśmiechnęłam się kpiąco pod nosem, wiedząc, że to Lera.

- Możemy pogadać? Chcielibyśmy was przeprosić za te wszystkie kłamstwa. - Powiedział Aleksiej wchodząc do kuchni. Patrzyłam obojętnym wzrokiem w okno przede mną. Zwróciłam na nich uwagę dopiero, gdy weszli głębiej do pomieszczenia. - Wyjaśnimy wam wszystko.

- Zacznijcie od mojego brata. - Warknęłam. Spojrzałam na niego nienawistnym wzrokiem i oczekiwałam odpowiedzi. - Co wam takiego zrobił, że doprowadziliście go do takiego stanu? On chciał się przez was zajebać! - Krzyknęłam. Siergiej patrzył na mnie martwo, za to Aleksiej był naprawdę przerażony. Do kuchni weszła także w końcu dziewczyna i  jak dobrze myślałam, była to Lera. - I wspomnijcie kim ta laska do cholery jest! 

- Ja ci wszystko wyjaśnię, tylko się uspokój. - Aleksiej spojrzał przerażony po swoich kompanach, ale nie otrzymał żadnej pomocy. - Proszę.

Prychnęłam, ale uspokoiłam się. Julka stanęła obok mnie i skrzyżowała ramiona na piersiach. Nie odrywała wzroku od Aleksieja. Była zraniona. Siergiej westchnął głęboko i stanął naprzeciwko nas. 

- Ty też nas okłamałeś. Widywałeś się z Lerą. - Powiedziałam patrząc mu w oczy. Zaśmiał się, ale dalej utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. 

- Długo ci to zajęło. - Oznajmił kpiąco i przekrzywił głowę. - Powiem ci więcej, Aleksiej i Lera nigdy nie byli razem. 

- Co? - Spytałam odkładając szklankę na blat. Spojrzałam na Aleksieja, ale ten spuścił tylko głowę. - W takim razie, kto ma kurwa zginąć? O co tu chodzi?

- Owszem, był we mnie zakochany, ale nigdy oficjalnie się nie zapytał o chodzenie. - Pierwszy raz odezwała się dziewczyna. Była taka spokojna i opanowana. 

- O co chodzi z Miszą? - Zapytała cicho Julka nadal patrząc na Aleksieja. Chłopak podniósł głowę i spojrzał na nią. - Naprawdę jest z tobą w..

- Nie. - Odpowiedział natychmiast kręcąc głową. - Nigdy jej nawet nie dotknąłem. A ona zawsze kochała Siergieja i  była mu wierna. - Wyjaśnił patrząc na nią. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. 

- Nic nie rozumiem. I jaki to ma związek ze mną i Kubą? - Spojrzałam na Siergieja oczekując wyjaśnień. Uśmiechnął się delikatnie, a ja przewróciłam oczami. 

- Jak zapewne już wiesz Kuba był zadłużony u pewnych dilerów w Polsce. Wasz ojciec nie umarł przez przypadek. - Poczułam jeszcze większą falę łez, które zalały moją twarz. - Nie chciał spłacić tego długu, a uwierz mi, był wysoki. - Kontynuował. - Postanowili go nastraszyć. Strata najbliższej ci osoby, potrafi zdziałać cuda. 

Musiałam chwycić się Julki by nie upaść. Przez tyle lat wmawiali mi, że był to atak astmy i nie udzielenie pomocy na czas, a tak naprawdę to było morderstwo. Zamknęłam oczy i zaczęłam głębiej oddychać. Usłyszałam głos Julki, która próbowała mnie uspokoić, ale na darmo.

Nigdy nie sądziłam, że ten nowy świat, który zdążyłam wybudować, może tak łatwo się zawalić.

692

-----

No i zbliżamy się do końca moi drodzy. Dzisiaj dodam też drugi, cieszcie się. Kim w tym wszystkim są Misza i Lera?

#niesprawdzony

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top