epiloq

It's all lies, darling.

- Ładnie tu. - Stwierdziła Julka stając przed naszym nowym domem. Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne i przyjrzałam się budynkowi. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do środka. Nie miałam ochoty na przyglądanie się mu dłużej - chciałam od razu znaleźć się w łóżku.

Weszłam do przestronnego przedsionka i odłożyłam torbę. Wchodząc głębiej usłyszałam Julkę, która zamykała drzwi. Rozejrzałam się po wnętrzu i spojrzałam na dziewczynę.

- Bardzo... przestronnie. - Zauważyłam, a ona roześmiała się. Podeszła do mnie i delikatnie złapała za rękę. - Dzwonili do ciebie? 

- Aleksiej pisał. - Odpowiedziała i westchnęła. - Nie, nie odpisałam. - Wyprzedziła pytanie, które chciałam zadać. Pokiwałam prawie niezauważalnie głową. 

- Pójdę się położyć. Zmęczona jestem. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Wzięłam torbę i ruszyłam do sypialni. 

- Kamila. - Odwróciłam się i spojrzałam pytająco na Julkę. - Martwię się o ciebie. - Uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Nie ma potrzeby. Do zobaczenia jutro. - Pożegnałam się i zamknęłam drzwi do sypialni. Odetchnęłam głęboko i oparłam głowę o drewno. Rzuciłam rzeczy na materac, a sama podeszłam do okna. Widok rozciągał się na kilka sąsiednich domów i kawałek parku. Kilkoro dzieci bawiło się na chodniku. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zasunęłam rolety i położyłam się na łóżku. 

Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na zegarek. 4:23. Jęknęłam i przewróciłam się na drugi bok. Usiadłam i przetarłam dłońmi twarz. Powoli wstałam i ruszyłam do kuchni. Minęłam sypialnie Julki i podeszłam do szafki. Wyciągnęłam szklankę po czym nalałam wody. Przyłożyłam szkło do ust i miałam się już napić, gdy w pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu. Przewróciłam oczami i wiem, że nie powinnam tego robić, ale wzięłam telefon Julki i go odblokowałam. Wiadomość była, o zgrozo, od Aleksieja.

Aleksiej: To wszystko było kłamstwem, kochanie. 

Zmarszczyłam brwi. Przewinęłam wszystkie wiadomości w górę i zaczęłam czytać od momentu naszego wyjazdu w nadziei, że coś z nich zrozumiem. 

Aleksiej: Wiem, że mnie nie kochasz. Jedyne co chcę, to poczuć się przez jeden wieczór jakby tak było.

Aleksiej: Nie chciałem cię stracić. 

Aleksiej: Szukałem wszędzie dziewczyny takiej jak ty. I wiesz co? Nie znalazłem. Bo czasem to, co potrzebujemy mamy pod nosem. Sztuką jest to zauważyć wśród mało istotnych detali.

Aleksiej: Rozumiem, że po tym wszystkim mi nie zaufasz. W tych czasach czasem trudno jest zaufać samemu sobie by uniknąć zranienia.

Aleksiej: Julka do cholery! Spotkaliśmy się z jakiegoś powodu, albo jesteś moim błogosławieństwem albo lekcją. 

Aleksiej: Moja głowa nie jest dobrym miejscem. Może ty masz mnie naprawić?

Ja: Aleksiej daj mi spokój. 

Aleksiej: Będę o ciebie walczył, nie pozwolę ci odejść. I powiedz swojej przyjaciółce, że jej też. Obie jesteście dla mnie cholernie ważne. 

Aleksiej: Kocham cię. 

Odłożyłam telefon na blat, a sama oparłam się o szafkę. On nie pozwoli mi odejść. 

Ale czy ja na pewno chcę odchodzić? 

451

----

Mamy epilog! Mówią wam coś te wiadomości Aleksieja? Przeczytajcie jeszcze raz całość jeśli nie. Mam nadzieję, że podobała wam się pierwsza część i  liczę, że równie dobrze przyjmiecie drugą, która pojawi się niebawem. 

Dziękuję wam za miejsca w rankingu (idk czy dalej w nim jestem tbh) i  każdą gwiazdkę i komentarz!

Do zobaczenia w drugiej części xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top