cztery
Look at the stars tonight. They all have a reason.
Leżałam na kanapie wpatrując się w telewizor i czekając na Aleksieja. Leciał jakiś bezsensowny program, na który nie zwracałam zbytnio uwagi, gdyż myślami byłam zupełnie gdzieś indziej. Dochodziła już dwudziesta druga, ale on stwierdził, że dziś będę spać u nich. Nie kłóciłam się - dopóki nie było tu Siergieja mogłam zostać.
- Wolisz malinową czy zwykłą? - Zapytał stawając w drzwiach salonu i przypatrując mi się. Zwróciłam na niego swoją uwagę i uśmiechnęłam się lekko.
- Tylko malinową - odpowiedziałam cicho i przykryłam się bardziej kocem. Wrócił chwilę potem trzymając w dłoniach dwa parujące kubki wypełnione herbatą. Wzięłam od niego jeden i przesunęłam się robiąc mu miejsce. Usiadł wyłączając telewizor i zwracając się do mnie.
- Nie brzmisz jak Rosjanka. - Stwierdził patrząc na mnie przenikliwie. Pokiwałam głową upijając łyk.
- Bo nie jestem Rosjanką. - Odpowiedziałam.
- To kim? - Zapytał lekko przekrzywiając głowę. Uśmiechnęłam się.
- Polką. Mieszkałam tam przez kilka lat po czym wyjechałam z mamą i bratem. - Mówiłam to z lekkością nie spuszczając wzroku z chłopaka. - Gdy tata umarł postanowiliśmy zostawić dawne życie i zacząć nowy rozdział.
- Masz brata? Jaki on jest? - Zainteresował się.
- Typowy chłopak z ułożonej rodziny. Grzeczny i nienaganny. - Powiedziałam kręcąc głową. Nigdy nie byłam jak on, chociaż sprawiałam takie pozory.
- Chciałbym go poznać - powiedział układając się wygodniej na kanapie i patrząc na mnie.
- Znasz Julkę. Pomyśl, że Kuba to jej totalne przeciwieństwo. - Mówiąc to, drzwi otworzyły się z impetem i do środka weszli Siergiej i moja przyjaciółka. Chłopak obejmował ją w pasie, a ona niemal włóczyła się za nim. Szeptał jej coś na ucho, co towarzyszyło wybuchami śmiechu dziewczyny.
- Hej - powiedziała pijackim głosem. Zdecydowanie za dużo wypiła. Jak zawsze. Siergiej nie spuszczał z niej wzroku. - Co tu robicie?
- Rozmawiamy - odpowiedziałam spokojnie patrząc na nich. - A wy? Nie mieliście być w klubie?
- Zauważyliśmy, że was nie ma. Nie było sensu siedzieć tam sami - odrzekł chłopak. Odwrócił głowę i spotkał się z moimi zielonymi oczami, które skupione były na jego osobie. Uśmiechnął się - w jego mniemaniu - zalotnie, a ja przewróciłam oczami.
- Chyba wam nie przeszkodziliśmy? - Spytała Julka patrząc na mnie. Pokręciłam głową, a ona odetchnęła z ulgą.
- Wybaczcie, moi mili, ale mamy bardzo ciekawe plany na ten wieczór, więc my już pójdziemy. - Oznajmił Siergiej i niemal zaciągnął ją do sypialni. Westchnęłam, gdy drzwi się za nimi zamknęły i odłożyłam pusty już kubek na stół.
- Nie wierzę co ona ze sobą robi. To chore wiesz? Zachowuje się jak dziwka odkąd.. - urwałam w połowie. Zdawałam sobie sprawę, że powiedziałam za dużo i wiedziałam, że gdy ona się o tym dowie będę po prostu martwa. Ale już nie mogłam cofnąć tego, że Aleksiej wyraźnie zainteresował się moimi słowami.
- Odkąd? - Zapytał przybliżając się do mnie. Spuściłam głowę i odetchnęłam.
- Odkąd jej siostra się powiesiła - wyszeptałam. Uniosłam lekko oczy patrząc na niego. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Zapewne analizował to, co właśnie mu powiedziałam. Minęło kilka sekund zanim to do niego doszło. Uśmiechnął się smutno i spojrzał na drzwi od sypialni Siergieja. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził na balkon. Usiadł na zimnych płytkach i odsunął się trochę bym usiadła obok niego. Zrobiłam to i spojrzałam w niebo.
- Spójrz na gwiazdy. One wszystkie mają jakiś powód. Nie bez przyczyny wzięły akurat ją. - Uśmiechnęłam się na te słowa, a oczy lekko zaszły mi łzami.
- Wiem. - Poczułam, że nasuwa na mnie koc, którym po chwili się okryłam.
- Bóg zabiera do siebie osoby, które są zbyt piękne by żyć na tym świecie. - Powiedział. Oparłam głowę na jego ramieniu i spojrzałam przed siebie. Kolorowe światła mieszały się ze sobą tworząc jedną wielką spójną całość. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego życia.
595
#3 - "143"
#2 - "cherocky"
#3 - "sayonaraboy"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top