Luna? Jesteś tam?

Luna

- Luna słyszysz mnie? - pyta ktoś, lecz głos jest zbyt rozmazane by zrozumieć kto mówi

- Co się stało? - pytam zdezorientowana

- Zemdalas - mówi... Matteo?

- Cze...czemu mi pomogłes? - pytam zdziwiona

- Nie wiem - odpowiada

- Jak to nie wiesz? - pytam kompletnie już nie rozumiejąc

- Po prostu. Mam dziwne uczucie, ze znam Cię już bardzo długo. Może dziwnie to zabrzmi, lecz leżałem w śpiączce. I... jak by to powiedzieć. Snilem o Tobie. Możesz mnie wziąść za kompletnego idiote, lecz taka jest prawda - powiedział bardzo szybko szatyn.

- Matteo, posłuchaj. Nie wiem jak to możliwe, ale ja miałam dokładnie to samo - powiedziałam bardzo cicho i spokojnie

- To bardzo się cieszę, kelnereczko - powiedział z uśmiechem na ustach.

Nagle nasze twarze zaczęły się gwałtownie zbliżać, gdy miało już dojść do pocałunku, nagle się obudziłam.

- Luna, wszystko w pożądku? - spytała, niestety, a może stety, mama.

- Tak nic mi nie jest. Jest w pożądku - mówię

- To dobrze, uderzyłas się prawie w głowę o podłogę, gdy by nie twój rycerz na białym koniu - zrobiłam dziwna minę, ponieważ moja mama się zasmiala - No nie patrz tak. Mówię o Matteo.

- Matteo mnie uratował? - pytam już pewnie z oczami wielości piłki od tenisa.

- Oj Luna,luna. A tak ogółem, to jest on nawet fajny - rzekła z miną pedofila moja rodzicielka

- Mamo! On nie jest w moim typie! - krzyknęłam

- Tak, tak. Ja wiem swoje. A teraz już idę muszę zrobić obiad. A ty odpocznij. Pa córciu - mówi moja mama, a ja kręcę głową z rozbawienia

- Luna? Jesteś tam? - pyta męski głos, lecz po chwili orientuje się że to Matteo

- Matteo? Co ty robisz w moim pokoju? - pytam

- Muszę tylko zrobić jedną rzecz - mówi następnie podchodzi do mnie. Przybliża swoje usta do moich, następnie namiętnie je calujac. 

- Matteo?! Co ty robisz?!

****

Mam nadzieję że mi przebaczycie. Rozdziały będą teraz (Mam nadzieję) częściej. Mam tydzień wakacji, więc może coś tam napisze.

Next = 10 gwiazdek

Co myślicie o rozdziale? Piszcie w komentarzach❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top