5.Nie chce cię znać!
Zanim przeczytacie ten rozdział, wróćcie do poprzdniego, by wiedzięc co się stało.
Luna
'Yyyy... Luna nie chciałem! To było, to było takie dziwne! Przepraszam!' - próbuje się tłumaczyć chłopak
'Nie Matteo, nie tłumacz się. Zrobiłeś coś czego nie chciałam i ci nie pozwoliłam. Po prostu przegiołeś. Wyjdź.' - mówię lecz odwracam wzrok
'Ale... Luna'
'Powiedziałam wyjdź! Nie chce cię znać!' - krzyczę już nabuzowana na maksa
'Co to za krzyki?!'
'To nic. Przepraszam pani Sharon. Matteo już wychodzi. Prawda?' - pytam brozowookiego z wyczuwalnym sarkazmem w głosie
'Tak wychodzi. Do widzenia proszę pani' - mówi chłopak
Po tym jak Matteo wyszedł musiałam się lekko ogarnąć. Wzięłam prysznic, nastepnie gdy tylko wyschły mi włosy wzięłam moje wrotki i poszłam pojeździć.
Po jakimś czasie jazdy, poczułam lekkie wibrację w mojej tylnej kieszeni spodni - to mój telefon pomyślałam - i miałam racje, lecz oczekiwałam kogoś całkowicie innego. Na ekranie telefonu pojawiło się nic innego jak imię chłopaka który mnie dzisiaj naprawde zdenerwował, lecz odebrałam.
'Co chcesz?' - spytałam wprost
'Nie denerwuj się kelnereczko' - odpowiedział
'Matteo ja się pytam poważnie, inaczej się rozłącze' - odpowiedziałam szybko
'No dobra, chciałem cię przeprośić. Wiem że spieprzyłem. Naprawdę chcia.... - nagle przerwał swój monolog, a ja usłyszałam porządne walnięcie w coś, za razaz póżniej upadek
'Matteo, wszystko w porządku?' - spytałam, lecz brunet nie odpowiedział - 'Matteo, Matteo!'
'Luna, pomóż' - usłyszałam w słuchawce
'Matteo, ale gdzie jesteś?' - spytałam wystraszona
' W parku, niedaleko Rollera' - wymamrotał
Po usłyszeniu tych słów, czym prędzej ruszyłam, tam gdzie znajdował się brunet. Byłam dosłownie 500 metrów od tego parku, więc już po 3 minutach byłam na miejscu. Gdy tylko ujżałam Matteo, zaczełam się śmiać. Wiem że nie powinnam, lecz to w jakiej pozycji on się znajdował, było wręcz nie do pomyślenia. Jego nogi były powykrzywiane w różne strony, a jego mina wyrażała tak wiele, że po prostu nie szło się nie zaśmiać.
Podeszłam do bruneta, i spytałam się co się stało. Na szczęcie nie wyglądał na wielce poturbowanego, więc nie zbyt martwiłam się o jego zdrowię.
'No bo... rozmawiałem z Tobą i no nie zauważyłam drzewa. - powiedział a ja się znów zaśmiałam -' Nie śmiej się ze mnie' - powiedział oburzony
'Matteo, ale jak ja mam się nie śmiać? Jesteś dorosły, a nawet nie umiesz jeżdzić bez wpdanięca na drzewo' - powiedziałam, ponieważ brunet miał wrotki na nogach
' No wiem. A pomożesz mi wstać?' - spytał
'Pomogę' - odpowiedziałam, nastepnie próbując podnieść bruneta. Po paru minutach zmagań i ciągłym mamrotaniu go jak to go nie boli ręka, udało się mi go podnieść.
'Matteo, wiesz, że powinnieneś iść do lekarza.' - przypomniałam mu
'Wiem, ale pójdę tylko, jeżeli ty pójdziesz ze mną.' - powiedział
'Matteo, nie zapomnij że nadal jestem na ciebie zła, za to co stało się pare godzin temu.' -odpowiedziałam
'No ale kelenreczko, nie gniewaj się na mnie. Proszę, wybaczysz mi?' - spytał
*****************
Witam was wszytskich po bardzo długiej przerwie. Chciałabym zaznaczyć, że rozdziały będa pojawiać się co tydzień w środy o godzinie 19.00.
Również chciałabym byście nie krytykowali mojego stylu pisania, gdyż po tak wielu miesiącach po prostu wyszłam z wprawy, jak i również lekcji Polskiego nie miałam od 5 lat, ponieważ mieszkam za granicą.
To do za tydzień,
Bayo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top