1.Wakacje poza domem
*Matteo*
Budzę się całkowice zdezerientowany, w białym pomieszczeniu, na około mebli, których nigdy nie widziałem. Przez pierwsze 10 minut nie wiem co tu robię, ani co się stało. Nagle wszystko sobie uświadamiam. Luna. Wypadek. Nagle ktoś pojawia się w drzwiach, a okazuje się nim mój najlepszy przyjaciel Gaston.
- Siema stary, kupe lat! - mówi Gaston, później wybuchając śmiechem, na co patrze na niego jak na debila. - Jak się czujesz? - mówi po piecu minutach, które spędził na uspokojaniu się.
- Chyba dobrze. A możesz mi powiedzieć gdzie jest Luna? - pytam
- Luna? Jaka Luna? - mówi
- Jak to jaka. Moja dziewczyna, coś ci to mówi? - mówię zirytowany
- Luna? Twoją dziewczyną była i jest Ambar
Co? A Luna?
- A co z Luną? Zerwaliśmy? - pytam
- Jaką Luną stary. Ty nigdy nie byłeś z żadną Luną - nie wieżę
- Ale przecież, jakoś się tu znalazłem. Co nie? - mówię
- Miałeś wypadek samochodowy, potrącił cię tir, leżysz tu już rok. Miałeś marne szanse na wybudzenie - mówi, na co ja zamieram. To skąd w mojej głowię wzięła się Luna?
- Dobra, miejsza z tym. Może zawołasz lekarza - proponuje
On tylko kiwa głową i natychmiast wychodzi, a ja zagłębiam się w myślach.
Ambar jest moja dziewczyną, a nie Luna. Gaston nawet nie wie kto to jest. No, ale przecież ją pamiętam. Jechaliśmy do Hiszpanii, na pierwszą trasę koncertową i samolot spadł. A nagle budze się w szpitalu i nikt nie zna Luny. Dziwne.
- Dzień dobry Panie Balsano. Jak się Pan czuje? - pyta facet w białym fartuchu, znajdując jest to lekarz.
- W sumie nic mi nie jest. Nic mnie nie boli, tylko nie rozumiem, skąd się tu wziąłem. Mój przyjaciel powiedział mi, że tir we mnie wjechał, ale mi się wydaje, że leciałem z moją dziewczyną Luną samolotem i on spadł, ale nikt nie pamięta Luny. Czy to jest normalne? - pytam po mojej wypowiedzi
- Cóż, najwidoczniej miałeś sen, który był jak twoje życie. Wszystkie informacje i nowe osoby w swoim życiu tak naprawdę są fikcją - mówi lekarz
- Czy Luna nie istnieje? - pytam żeby się przekonać
- Tak dokładnie. Może gdzieś na świecie jest jej podobizna, lecz napewno nie w śród twoich przyjaciół - tłumaczy
- Okej. Dziękuję. Wie Pan kiedy mogę wyjść?
- Nawet dzisiaj, tylko za jakąś godzinę, bo musimy przeprowadzić badania kontrolne - mówi, a później znika w drzwiach.
*Luna*
Rozmawiałam z Simonem i powiedział, że żaden Matteo nie istnieje, a ja sobie to wymyśliłam. Ale Pzeciez to nie prawda! Gdy zaczęłam opowiadać mu co się działo, gdy "spałam", Simon stał się spięty. Gdy tylko wspomniałam o naszych pocałunkach, on powiedział, że niby jestem z nim. Całe moje "życie" to była fikcja? To dlaczego nie pamiętam nic z prawdziwego? Już nie nie rozumiem.
***tydzień późnej***
*Matteo*
- Matteo! Możesz przyjść na chwilę?! - słyszę z dołu
- Już idę! - wykrzykuje
Gdy pojawiam się na dole, zastaje moją mamę, która ma zestreswany wyraz twarzy.
- Posłuchaj mnie. Wiem że mówiliśmy ci z ojcem, że w te wakacje nigdzie nie jedziemy, ale plany się zmieniły. Musimy z ojcem załatwić ważne sprawy w Meksyku, więc tam spędzimy wakacje - mówi z małymi przerwami na oddech
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że tam ją spotkam.
- W sumie nawet się cieszę - mówię cicho
- Naprawdę?! Nie jesteś zły?! - kręcę głową - Tak się cieszę! A jeszcze jedno. Wyjeżdżamy że 5 dni - mówi, przytulajac mnie.
Mam wrażenie, że coś się wydarzy, coś co mi się śniło.
****
Witam, witam i o zdrowie pytam. Tak więc witam w pierwszym rozdziale. Pierwsze rozdziały będą trochę nie zrozumiałe, ale nie martwcie się, później wszystko wam wyjaśnię.
Podajcie swoje reakcje w komentarzach
Bayo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top