17. Znajoma twarz.

    Wyszłyśmy z sali od angielskiego i korytarzem zmierzałyśmy w stronę wyjścia, wszystkie osoby odsuwały się nam z drogi, przez co czułam się jak w jakimś filmie, wymownie spojrzałam na Agnes i obie zaczęłyśmy chichotać, to wszystko wyglądało naprawdę absurdalnie, a to tylko dlatego, że ktoś rozpuścił plotkę, która niestety jest prawdą, że - należę do gangu. Przeszłyśmy przez drzwi i miałyśmy spokojnie podejść do mojego motocykla, kiedy zatrzymał nas ochroniarz.

    - Niestety, nie mogę was wypuścić, są zajęcia, a jak mniemam, nie skończyłyście ich jeszcze - mruknął. Dzisiaj ochroniarzem był jakiś starszy facet z surową miną. Przewróciłam oczami i podeszłam do niego bliżej.

    - Owszem, wypuści nas pan, bez najmniejszego problemu. Kamer tu nie ma, więc nikt nie będzie wiedział, że pan na to pozwolił.

    - Muszę was wpisać na listę, drogie panie.

Mężczyzna w uniformie, wyjął z kieszeni mały notatnik i długopis. Westchnęłam i podeszłam do niego, wyjmując zza paska swój pistolet, który postanowiłam dzisiaj wziąć. Stałam tak blisko, że tylko on mógł mnie usłyszeć. Przycisnęłam broń do jego brzucha i wyszeptałam;

    - Grzecznie pozwolisz nam iść. Nie widziałeś nas dzisiaj, nikt ci nie przystawiał lufy - odsunęłam się do niego, chowając z powrotem broń.

Mimowolnie się uśmiechnęłam, widząc jego przerażoną minę. Uwielbiam grozić ludziom, czuję się wtedy, jakbym tylko ja miała nad wszystkim kontrolę, dlatego jego strach, bardzo mnie uszczęśliwił, niestety po chwili miałam przed oczami mężczyznę, którego zabiłam, dlatego mój uśmiech jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
 Odsunęłam się na bezpieczną odległość i złapałam Agnes za rękę, ciągnąc w stronę swojego motocyklu. Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy. Ja nadal miałam przed oczami śmierć z moich własnych rąk oraz czułam na sobie nadal wzrok uczniów.

Kiedy dojechałyśmy, zeskoczyłam z motoru i pokierowałam się do domu. Agnes cicho szła za mną. Weszłam do środka, nie zdejmując ciuchów, i od razu pokierowałam się do salonu, w którym byli wszyscy prócz Jasmine.

    - Przyprowadziłam kogoś ze sobą - mruknęłam, przerywając rozmowę, która toczyła się miedzy chłopcami. Od razu przenieśli na mnie wzrok, a po chwili rozdziawili usta, patrząc za mną, gdzie stała Agnes. - Gdzie Jasmine?

    - Zaraz powinna zejść - Calum wstał i spojrzał na dziewczynę. - usiądź sobie, musimy wszystko obgadać.

Nastolatka usiadła obok Michaela, nerwowo się uśmiechając. Ja przeniosłam się z nogi na nogę, trochę zdenerwowana.

    - Jak postaramy się jej poszukać? - zapytała tak cicho, że ledwo ją usłyszałam.

    - Ty, Michael i Rose, skorzystacie z pokoiku w piwnicy, a ja, Luke, Ashton i Jasmine, pojedziemy do miasta - rzekł Calum, patrząc na mnie wymownie, kiedy wymienił pokój w piwnicy.

    - Jasmine ma się o nim nie dowiedzieć jasne? - syknęłam.

I tak według mnie, za dużo osób już o tym wiedziało, a po ostatnich zdarzeniach, nie wiem czemu, ale moje zaufanie do nowej, które zdobyła, trochę opadło.

    - O czym mam się nie dowiedzieć? - spojrzałam na Jasmine, stojącą przy schodach, wszyscy na nią spojrzeli, a Agnes zerwała się z miejsca.

    - Skąd ja cię znam? - sapnęła.

Jasmine spojrzała na nią i przez chwilę, mogłam zobaczyć na jej twarzy lekkie przerażenie, ale szybko zniknęło, nie miałam pojęcia czym zostało spowodowane.

    - A skąd ja mogę to wiedzieć, smarkulo? - wysyczała. - kogo wy przyprowadziliście?

    - Osobę, która pomoże nam coś rozwikłać - powiedział Ashton, wstając z stolika na którym siedział.

     - Co niby?

     - Chcemy znaleźć kogoś, kto dużo wie, a przynajmniej taką mamy nadzieję - powiedziałam wzruszając ramionami.

     - To jest Agnes i dużo nam pomoże. - Luke również wstał, stając obok Jasmine. - I nie wyzywaj jej od smarkul, jest w wieku Rose, a jej tak nie nazywasz.

    - Och, przestań Romeo i bierzmy się za robotę - warknął Michael, stając obok mnie, trochę nachylając się do mojego ucha, po czym wyszeptał - później musimy pogadać.

Trochę mnie to przeraziło, ale nie mam pojęcia czemu. Spojrzałam na niego z uniesionymi wysoko brwiami.

    - O czym? - odszepnęłam.

    - O czymś ważnym, Rose. - odsunął się ode mnie po czym wyszedł z salonu.

Wszyscy zaczęli się zbierać. Luke rozmawiał z Jasmine i razem z nią oraz Calumem i Ashtonem, opuścili dom. Zostałam tylko ja, Agnes i Michael, przy którym szybciej oddychałam, nie wiedząc czym to jest spowodowane.
 Spojrzałam na zamyśloną Agnes.

     - Skądś ją znam...

     - Ona też należy do gangu - przewróciłam oczami, kierując się w stronę piwnicy.

    - Ale nie kojarzę jej z gangu tylko z... przeszłości.

Obrzuciłam ją wzrokiem przez ramię. Trochę zaniepokoiły mnie jej słowa, ale nie myślałam już więcej o tym, tylko zeszłam do mojego, niedawno "tajemnego" pokoju w którym szukałam czegoś od lat, czegoś, czego poszukiwał również mój brat.

A/n: Nie sprawdzony! Za wszelkie błędy i zdania, których nie zrozumiecie, z góry przepraszam (jeżeli cos takiego znajdziecie, proszę pisać!) Chciałam dodać dzisiaj rozdział, ponieważ nie wiem jak to będzie z rozdziałami w przyszłym tyg. Ponieważ od pon. biorę się za poprawę ocen. Także, pozdrawiam. x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top