15. On żyje.
Wbiegłam do salonu naszego "domu", zastając w nim Michaela i Caluma, którzy grali w gry wideo. Wyrwałam Michaelowi z ręki dżojstika, rzucając go na fotel.
- Masz mi coś do powiedzenia? - warknęłam.
Chłopak spojrzał na mnie wściekle, zapewne przez fakt, że przerwałam mu grę, a następnie miał zdezorientowaną minę. Calum wstał, wyłączając telewizor i uniósł ręce do góry.
- Idę do siebie, wole się nie mieszać - parsknął.
Odwrócił się i wbiegł na schody. Kiedy miałam pewność, że jesteśmy sami, usiadłam obok przyjaciela.
- Wiesz czemu Agnes się tak patrzyła? Ze strachem?
- Zgaduję, że z powodu tego, że jestem gangsterem, którego zna połowa Stafford? - zadrwił, na co lekko szturchnęłam go w ramię.
- Zabiłeś na jej oczach, faceta jej przyszywanej siostry, którą przy okazji postrzeliłeś. Pobiegła po telefon, aby zadzwonić na policję, a gdy wróciła, była tylko rozmazana krew, a jej siostra zniknęła. Do dzisiaj jej nie ma.
Wyobraziłam sobie tą makabryczną scenę i mimowolnie przeszły mnie ciarki. Fakt, nie byłam przekonana, że Michael byłby do takiego czegoś zdolny, jednak musiałam się dowiedzieć, jak było naprawdę.
- Okej, okej! - krzyknął unosząc ręce w geście obronnym. - mieliśmy ci nie mówić, ale skoro oskarżasz mnie o coś takiego, muszę powiedzieć prawdę.
Przeczesał swoje czerwone włosy, głośno wzdychając. Byłam w tym momencie przygotowana na wszystko.
- Musimy tu ściągnąć Agnes, właśnie przez fakt, że jej przyszywana siostra zaginęła. Ona po prostu zniknęła, okej? Nikt jej nie widział od tamtego wieczoru, a tylko Agnes może nam pomóc ją odnaleźć, dlatego musi nam, albo chociaż tobie zaufać.
- Dlaczego chcecie znaleźć jej siostrę? - warknęłam, nie potrafiąc zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
- Ponieważ ona wie, co się stało z twoim bratem.
Michael wyszeptał zdanie, które mną wstrząsnęło. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Dlaczego nie chcieliście mi powiedzieć?
- Ponieważ, myślimy, że twój brat żyje... - pociągnął się za włosy.
Zamurowało mnie. Szok, zamienił się w wściekłość. Szybkim ruchem podniosłam się do pozycji siedzącej, po czym zaczęłam się histerycznie śmiać.
- Że niby, po dwóch latach jego rzekomej śmierci, on ma niby żyć? Chcesz mi wmówić, że mój brat, którego przepłakiwałam tyle czasu, prawdopodobnie żyje!? I jak gdyby nigdy nic, chodzi sobie po tym pieprzonym świecie, nie wiedząc, że ciągle płacze po nocach, ponieważ mój ukochany brat nie żyje, a do tego wszystkiego ma pustą trumnę!? - wykrzyczałam.
Opadłam z powrotem na kanapę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Byłam przygotowana na wszystko, ale nie na to. Nie dociera do mnie fakt, że jest możliwość, że Tom mógłby żyć.
Poczułam jak Michael owija wokół mnie swoje ciepłe ręce, przytulając mnie do siebie. Oparłam głowę o jego tors, cicho łkając. Chciałam żeby Tom żył. Przez dwa lata, miałam cichą nadzieję, że on nie umarł i niedługo przyjdzie mówiąc, że tęsknił. Ale wiedziałam, że to są tylko chore marzenia, które nie mogą się spełnić, ponieważ są absurdalne. Gdzie on miałby być przez ten cały czas? Przez czas, który spędzam w miejscu, którego szczerze nienawidzę.
- Muszę zaprzyjaźnić się z Agnes - zadeklarowałam, pociągając nosem. - ale muszę jej powiedzieć prawdę.
Odsunęłam się do przyjaciela, patrząc się mu prosto w oczy. Jeżeli chcieliśmy odnaleźć jej siostrę, musiałam powiedzieć jej całą prawdę.
- Zwariowałaś?
- Prawdopodobnie - parsknęłam. - tylko w ten sposób dowiemy się gdzie ona jest i czy jeszcze w ogóle żyje.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony przyjaciela, poszłam do siebie do pokoju, w którym się zamknęłam i opadłam na łóżko. Wiem, że ta prawda zaboli Agnes, tak jak mnie, jednak nie miałam innego wyjścia. Jeżeli to pomogłoby w dowiedzeniu się, czy Tom naprawdę żyje... muszę się tego podjąć.
- Gdzie jesteś? - szepnęłam, zanim usnęłam. Jednak nie jestem pewna czy skierowałam to pytanie do Toma, czy siostry Agnes.
A/n: Nie miałam pojęcia, że powrót do szkoły, będzie taki trudny... masakra! Nie polecam! I zazdroszczę osobom które mają ferie, af. Mam nadzieję, że nie jesteście źli, za tak długi czas nie dodawania rozdziałów? Moje dni wyglądały mniej więcej tak; 5;00 wstaje, 17-18 wracam do domu. Jem i padam spać. Nie miałam sił na napisanie czegokolwiek, dlatego dziękuje za stworzenie weekendów! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top