11. Koszykówka.

    Bardzo ważna notka pod rozdziałem. :[

    Przejrzałam się w lustrze i zarzuciłam torbę na ramię. Przebierałam się dzisiaj parę razy, dobrze, że wstałam godzinę wcześniej. Po wyrzuceniu całej zwartości mojej szafy, postanowiłam założyć zwykłe rurki z dziurami, białą bokserkę, czarną ramoneskę i bordowe trampki. Mentalnie przygotowana na siedem godzin lekcyjnych w hałasie z dziczą, zeszłam na dół do jadalni, a przy stole zastałam wszystkich. Otworzyłam szeroko oczy na ten widok. Już dawno, nie było wszystkich przy jednym stole. Ostatnio, każdy był zabiegany, albo po prostu nie miał kochoty na wspólne... śniadanie.

Usiadłam przy stole i spojrzałam na Jasmine, która smażyła naleśniki.

    - Okej, powie mi ktoś co się dzieje? - zapytałam, przeskakując wzrokiem po każdej osobie. Na dłużej zatrzymałam się na poobijanym Lukeyu.

    - Dzisiaj twój pierwszy dzień w szkole, musisz zjeść porządne śniadanie - zaszczebiotała brunetka, na chwilę odwracając się w naszą stronę.

Przytaknęłam i zrzuciłam torbę na ziemię. Nic szczególnego w niej nie miałam. Jedynie stój na w-f, plan lekcji, zeszyt, identyfikator i parę niezbędnych rzeczy. Biłam się rano sama ze sobą, czy wziąć pistolet. Byłam w stu procentach na tak, jednak Irwin uprzedził mnie, że to nie jest dobry pomysł, więc zrezygnowałam.

Każdy milczał, co było trochę krępujące, jednak nie przejmowałam się tym i całą uwagę skupiłam na kubku z kawą, oraz naleśnikach. Dziewczyna postawiła na środek stołu talerz z naleśnikami, więc od razu sięgnęłam po jednego i nałożyłam na niego bitą śmietanę, następnie go zawijając. Zaczęłam jeść, ze wzrokiem wbitym w talerz. Chyba tak jak każdy. Na szczęście, tą krępującą ciszę, postanowiła przerwać Jasmine.

    - Więc, Rose... Musisz zaprzyjaźnić się z jakąś dziewczyną, aby ją tu przyprowadzić? - zapytała między kęsami. Przytaknęłam jedynie i wstałam, gdy skończyłam jeść.

    - Dziękuje, za pysznego naleśnika, ale wolę się nie spóźnić w ten pierwszy dzień - westchnęłam i szybko upiłam do końca kawę. Wszyscy przytaknęli, więc złapałam torbę i wybiegłam przed dom.

Tak, to śniadanie było jednym z najbardziej krępujących posiłków w moim życiu.

Weszłam do garażu i złapałam za komplet kluczy. Wsiadłam na czarny motor sportowy i odpaliłam silnik. Postanowiłam nie zakładać kasku, więc wyjechałam z garażu, aby po minucie znaleźć się w drodze do szkoły.

Najgorsze jest to, że się boję. Tragicznie!


    Dojechałam na parking szkolny po okołu piętnastu minutach. Budynek nie zachwycał. Szkoła jak szkoła... Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam dużą ilość wpatrujących się we mnie osób. Zaparkowałam motor i zeskoczyłam z niego, kluczyki chowając do stanika. Wolę nie ryzykować, że ktoś wyciągnie mi je z kieszeni lub torby. Za długo zbierałam na to cudo.

Wyjęłam z kieszeni identyfikator i podeszłam do głównych drzwi. Od kiedy w szkołach sprawdzają kim jesteś? - zapytałam samą siebie. Podałam dokument starszemu panu w uniformie ochrony. Po czym zostałam wpuszczona do środka. Gwar jaki mnie spotkał po zrobieniu kroku, przywołał grymas na mojej twarzy. Odzwyczaiłam się do takiego hałasu.

Na szczęście nie musiałam szukać sekretariatu, ponieważ był zaraz przy wejściu. Weszłam do środka, zastając młodą blondynkę przy kości.

    - Dzień dobry, nazywam się Rose Evans... Mam dziś zacząć naukę tutaj - uśmiechnęłam się lekko. W środku miałam ochotę rozpaczać. To najgorsze zadanie, jakie mógł mi dać Ashton.

    - Ach tak, panienka Evans. Twój brat już wszystko załatwił, wystarczy jedynie, że dam ci książki i kluczyk do szafki - zaśmiała się, wychodząc zza biurka. - Poczekaj tutaj kochana, ja za dwie minutki przyjdę - zaszczebiotała, wychodząc z gabinetu.

W środku były jeszcze jedne drzwi, które były otwarte. Spojrzałam tam i stwierdziłam, że musi to być gabinet dyrektora, który był pusty. Wiedząc, że mam chwilę czasu, usiadłam za biurkiem sekretarki, otwierając po kolei każdą szafkę. Musiałam się czegoś dowiedzieć o Agnes. Spojrzałam na drzwi, a gdy nikogo nie zauważyłam, przejechałam palcem po kartach na literę "B" i zatrzymałam się na nazwisku Brown. Serce łomotało mi w piersi, gdybym była teraz przyłapana, miałabym ogromny problem.

Gdy już miałam wyjąć kartę, do pomieszczenia ktoś wszedł. Z hukiem zamknęłam szufladę, wstając z uśmiechem.

    - Co ty tu robisz? - zapytała niska czerwonowłosa dziewczyna. Przeskanowałam jej twarz i po chwili dotarło do mnie, że jest to nastolatka z którą mam się zaprzyjaźnić.

    - Nie mów nikomu, błagam! - sapnęłam, stając na przeciwko niej. - Jestem nowa. Rose Evans - podałam jej rękę, którą bez zastanowienia ścisnęła. - Szukałam swoich papierów.

    - Agnes Brown. Spoko rozumiem, po prostu widziałam idącą dyrektorkę, dlatego zapytałam. - wzruszyła ramionami.

Uśmiechnęłam się, gdy weszła sekretarka.

    - Tutaj masz moje dziecko kluczyk do szafki numer 223, a książki są w środku - podała mi klucz za który podziękowałam i szybko ulotniłam się stamtąd, a wraz ze mną Anges.

    - Czyli jesteś nowa... - mruknęła - w której klasie jesteś?

    - Trzeciej.

    - Trzeciej, której? Ja jestem w F - uśmiechnęła się półgębkiem.

    - Ja też - pokazałam jej identyfikator na której było napisane "TRZECIA F".

    - Aha, czyli, że będziemy razem w klasie! Teraz mamy w-f. Pan Wilson kocha koszykówkę, więc przygotuj się. - zachichotała, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w głąb korytarza.

Koszykówka to najgorsze co może być. Nienawidzę tego.
A co najlepsze, miałam się zaprzyjaźnić z Agnes, a to ona zaprzyjaźnia się ze mną.


A/n: O mój boże! Usunął się rozdział 7! I jak na złość, akurat tego rozdziału nie miałam nigdzie zapisanego...jedynie na telefonie który (nie uwierzycie) UMARŁ. *Wyobraźcie sobie, jaka jestem wściekła!* Dlatego mam prośbę do osób którym ten rozdział się WYŚWIETLA! Mógłby ktoś z was w wiadomości prywatnej wysłać mi ss tego rozdziału - abym mogła go przepisać? ;< To jest dla mnie bardzo ważne. :(
Jeżeli komuś by się wyświetlił i postanowiłby mi wysłać te ss, a nie można by było ich przesłać, to podałabym wtedy e-mail... <rozumiecie o co chodzi?> To tyle x

PS. nie rozpędziłam się z tym dodawaniem rozdziałów? XD



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top