XXII
Uwaga! - treści erotyczne.
Carter dosłownie zerwał ze mnie stanik i stringi i zaczął całować całe moje ciało, przeszły mnie dreszcze kiedy zatrzymał się w okolicy podbrzusza i zostawił tam malinkę. Naprawdę myślałam, że wybuchnę z podniecenia kiedy, jego język zjechał na moje uda i droczył się ze mną przez dłuższa chwilę. Jęknęłam głośno i wygięłam plecy w łuk, nie spodziewałam się, że samymi pocałunkami będzie w stanie doprowadzić mnie na skraj orgazmu. Kiedy jego twarz znowu znalazła się wyżej i zaczął pieścić mojego sutka, wbiłam mu palce w plecy, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
Każdy jego ruch był jakby wyćwiczony, każdy dotyk, każdy pocałunek doprowadzał mnie do szaleństwa i rozpalał skórę. Nie wytrzymałam i podniosłam się by pozbawić go bokserek, które miał na sobie i strasznie mnie kuły w oczy, pociągnęłam je w dół ale bez jego pomocy raczej nie udałoby mi się ich ściągnąć. Wzięłam głęboki wdech kiedy Carter został nago, a on nieznacznie uśmiechnął się widząc moją minę.
Dobra był duży, dobrze zbudowany i tym podobne, ale nie spodziewałam się, że jego przyjaciel jest AŻ tak duży!
Znowu zostałam przez niego powalona na łóżko i ponownie zaczął błądzić ustami po moim ciele, a ja czułam jak dreszcze podniecenia kumulują się poniżej mojego pasa. Jęczałam i wzdychałam na zmianę, ale Carter zamierzał torturować mnie tak, jak ja jego wcześniej. Wsunął dłoń pod moje ciało i znalazł nią pośladek, ścisnął go mocno a w między czasie zostawiał mokre ślady od pocałunków na moich piersiach. Czasami zahaczał ''niechcący'' o moje sutki co powodowało, że głośno wypuszczałam powietrze, a każdy mięsień w moim ciele zaciskał się z podniecenia. Czułam, że jestem mokra i na skraju więc w końcu musiałam go ponaglić bo nie mogłam dłużej wytrzymać - to było jak tortury.
- Nie wytrzymam dłużej... - Wyjęczałam.
Carter jakby na to czekał bo uśmiechnął się i wszedł we mnie, co spowodowało niekontrolowane dreszcze podniecenia. Złapałam go za twarz i przyciągnęłam do swoich usta, kiedy on powoli we mnie wchodził, ja zatopiłam się w jego ciepłych, miękkich ustach. Nie musiałam, długo czekać bo kiedy przyspieszył poczułam jak moje ciało zostaje obezwładnione przez orgazm, więc wbiłam paznokcie w jego plecy i zaczęłam jęczeć dopóki fala gorąca i dreszczy nie opuściła mojego ciała.
Noc była długa, on naprawdę nie miał dość, ale w pewnym momencie musiałam go przystopować bo byłam padnięta, moje usta były opuchnięte a miejsca intymne piekły od tego co robiliśmy. Zasnęłam wtulona w jego tors, cała spocona i wykończona ale szczęśliwa...
**********
Obudziłam się kiedy usłyszałam głosy, ale nie mogłam otworzyć oczu, miałam ochotę jeszcze położyć się spać.
- Co się stało? - Zapytał Alfa.
- Przepraszam... nie wiedziałem... - Ozzy zaczął się jąkać prawdopodobnie dlatego, że zaskoczył go mój widok w łóżku alfy. - W sumie to sprawa się wyjaśniła. - Powiedział szeptem. - Mia szukała Luny a kiedy jej nie znalazła przestraszyła się. - Dodał.
Mogłam przysiąc, że Carter teraz uśmiechał się zadowolony z siebie, w końcu dopiął swego i byłam w jego pokoju - naga, wykorzystana kilka razy i gotowa na więcej. Zanim zamknął drzwi alfa kazał Ozziemu by zorganizował opiekę dla dzieci bo jak twierdził, nie będziemy dzisiaj mieć czasu i musimy coś 'załatwić'.
- A czym będziemy zajęci? - Zapytałam udając zdziwienie. - Nie przypominam sobie abyśmy mieli jakieś wspólne plany. - Dodałam szczerząc się do poduszki. Na szczęście mnie nie widział więc mogłam robić to bez obawy, że połechce jego ego.
- Teraz mamy. - Zaczął i położył się obok mnie a jego dłoń od razu powędrowała na moje biodra.
Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na jego twarz, wyglądał jak zafascynowane dziecko które zobaczyło jakąś sztuczkę magiczną. Lustrował mnie wzrokiem. Nie! To mało powiedziane, on pożerał mnie swoimi złotym oczami.
- Jezu! - Wypiszczałam kiedy poczułam, że on znowu jest gotowy i właśnie musnął mnie swoim penisem w udo. - Ty jeszcze masz na to siłę?!
Jego uśmiech zdradzał wszystko, był zwarty i gotowy na więcej a ja ledwo miałam siłę otworzyć oczy. Zerwałam się z łóżka i zaczęła uciekać do łazienki by nie mógł mnie dorwać.
- Muszę się wykąpać i coś zjeść! - Rzuciłam.
Mogłam się spodziewać, że przyjdzie do łazienki i wejdzie do ciepłej kąpieli razem ze mną i tak też się stało. Na szczęście oprócz tego, że umył mi plecy i pozwolił się o siebie oprzeć nie był nachalny, owinął mnie swoimi ramionami i oparł podbródek na moim ramieniu, miałam wrażenie, że chce coś powiedzieć ale milczał.
- Coś taki cichy się zrobił? - Zapytałam.
- Myślę. - Odpowiedział a ja zachichotałam.
- O czymś innym niż seks? - Zerknęłam w jego stronę a ten uśmiechnął się rozmarzony.
- Teraz już myślę tylko o seksie...
Chwilę jeszcze siedzieliśmy przytuleni w wannie ale woda zaczęła robić się zimna, więc ulotniłam się jako pierwsza ale wtedy coś do mnie dotarło. Nie miałam ciuchów! Przyszłam w samej bieliźnie ale i tego pozbawił mnie wczoraj Carter.
- Musisz iść po moje ciuchy. - Oznajmiłam ale mężczyzna tylko posłał mi szatański uśmiech, jakby knuł coś naprawdę złego.
- Po co? - Zapytał. - Nie wychodzimy dzisiaj po za ten pokój. - Oznajmił i z uśmiechem przyciągnął mnie do siebie.
Następne piętnaście minut Carter się ze mną droczył, w końcu jednak przyniósł mi jakieś ubranie i wypuścił z pokoju ale zastrzegł, że wracamy do niego zaraz po śniadaniu i po tym jak zajrzę do dziewczynek, a jeśli nie pójdę dobrowolnie - zaciągnie mnie tam siłą.
- Miriam tu idzie. - Oznajmił nam Ozzy kiedy jedliśmy jajecznice.
Zamarłam na chwilę i nie wiedziałam co robić, a po minach zebranych wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego. Carter wstał z poważną miną i wyjrzał przez okno kuchenne, po czym zaklął pod nosem.
- Ario idź na górę i nie wychodź, dopóki ci nie karze. - Powiedział to tak chłodno, że byłam gotowa wykonać polecenie lecz kiedy stałam już w holu, ktoś z impetem otworzył drzwi, tak mocno, że uderzyły z hukiem o ścianę. Odwróciłam się i zobaczyłam, szatynkę w czerwonej miny z bardzo wkurwioną miną. Miriam jak mniemałam nie była zadowolona a kiedy mnie zobaczyła i wciągnęła zapach, skrzywiła się jeszcze bardziej.
Nie mogłam jej odmówić urody choć, dla mnie miała za bardzo sukowatą twarz, taką na którą popatrzysz i masz ochotę spieprzać gdzie pieprz rośnie.
- Miriam. - Zaczął Carter ale szatynka, o krwistoczerwonych ustach, mu przerwała.
- A więc to ją teraz pieprzysz... - Wysyczała i zrobiła kilka kroków w moją stronę na co cofnęłam się. - Zwykłego ludzkiego śmiecia?!
- Uważaj co mówisz to moja mate. - Wycedził jeszcze spokojnie Carter ale widziałam jak białka jego oczu czerwienieją i przygotowuję się do ataku.
Serce zabiło mi mocniej bo w jej oczach widziałam furię, wściekłość i zawziętość. Chciała mnie zabić, aż kipiała tym pragnieniem...
*********
No i wyszedł jakiś maraton dzisiaj z tymi rozdziałami :O
Komentarze i głosy chętnie przygarnę, więc nie krępujcie się ;P
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top