XIX

Nie wiem jak do tego doszło, no dobra wiem jak ale nikt nie mógł się tego spodziewać, że dwie butelki później ja i Alex będziemy podpierać się w drodze do pokoju. W sumie nie pamiętam, którego bo ja mieszkałam na samej górze ona piętro niżej - nie ważne. Ważne jest to, że alkohol tak pomógł nam ocieplić relacje, że jedna drugą wspierała i fizycznie i psychicznie. Nie pytajcie mnie jak zdołałyśmy wejść na pierwsze piętro i nie wybić zębów ale schody do drugiego piętra były jak tor przeszkód, wzeszłyśmy na dwa schodki i cofałyśmy się o dwa.

Ale żeby nie było, że jestem okropną ciocią to przed upiciem się położyłam dziewczynki spać i powiedziałam Mii by się nimi zajęła bo mam coś do ''zrobienia'' - tym czymś oczywiście było upicie się z nową sojuszniczką. 

- Okeee... zap śee tego... - Nakierowałam brunetkę na poręcz bo nie wychodziło nam wchodzenie po schodach. 

- Ale sze nie da tak... nie da sze...- Odpowiedziała i runęłyśmy na podłogę. 

Alex przysuneła sie do mnie i oparła głowę o moje ramię.

- Ale wiesz, sze cie szananuje? - Zapytała na co przytaknęłam.

Wiedziałam jedno - byłam narąbana jak szpadel i nie mogłam się podnieść mimo usilnych prób. Jako, że nie do końca byłam trzeźwa ta sytuacja w żaden sposób nie wydawała mi się dziwna, więc i ja położyłam głowę na ramieniu Alex i zaczęłam przysypiać ale obudził mnie jakiś głos.

- Co wy robicie? - Wyraźnie słyszałam zdziwienie w głosie Cartera.

- Sedziemy... - Odpowiedziała Alex i w tym samym momencie dopadła ją czkawka. 

- Jesteście kompletnie pijane! - Wysyczał i podszedł do nas.

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam trzech Carterów zmierzających w naszym kierunku - jeden był groźny a trzech to samobójstwo. 

- Wy się nawet nie lubicie... jak to możliwe, że we dwie się tak upiłyście? - Zapytał ale jestem pewna, że nie oczekiwał odpowiedzi. 

- Okasało sze ze mamy duszo wspól...wpsolnego... - Wyjąkałam kiedy brał mnie na ręce. 

Nie za bardzo kontaktowałam co się dzieje bo świat wirował ale usłyszałam jak Carter woła kogoś by pomógł Alex. 

- Szymaj sie soistro! 

Jestem pewna, że to była Alex ale nie na sto procent bo odpływałam do innej krainy. Wtuliłam się mocniej w Alfę kiedy usłyszałam jak głośno dyszy ze złości i pomrukiwał coś pod nosem - oberwie mi się i to bardzo więc miałam jeden pijacki pomysł by trochę rozluźnić atmosferę.

- Chodź tu. - Wydusiłam kiedy chciał odejść. - Połoszysz sze kolo mnie? - Wyjąkałam.

Nie widziałam jego miny ale chwilę stał w milczeniu a kiedy już myślałam, że nic z tego to wsunął się pod kołdrę i objął mnie w szczelnym uścisku. Oczywistym było, że nie będzie 'seksów' bo byłam tak pijana ale on chyba miał nadzieje na rekompensatę rano i przestał się dąsać - a przynajmniej tyle pamiętam bo odpłynęłam w objęcia morfeusza. 

**********

Obudziłam się na mega kacu, chciało mi się pić i głowa chciała mi eksplodować. Na szczęście jakimś cudem nie musiałam przywitać się z zawartością mojego żołądka, co było wyczynem po ilości wypitego alkoholu. Usiadłam na łóżku i rozmasowałam skronie.

- Skoro wstałaś to powiesz mi co to w ogóle wczoraj było? - Zapytał zły alfa o którym zapomniałam. Odwróciłam się w jego stronę z bijącym sercem. - Narąbałyście się i prawie zasnęłyście na korytarzu.

Gdyby wzrok zabijał to była bym martwa, ale miałam asa w rękawie więc, żeby nie słuchać już Cartera po prostu się w niego wtuliłam. Zamarł na chwilę ale odwzajemnił uścisk i tak dopiero kiedy poczułam jego dłoń na mojej skórze coś do mnie dotarło - miałam na sobie samą bieliznę! 

- Dlaczego się tak złościsz? Jestem przecież pełnoletnia. - Chciałam obrócić wszystko w żart ale jemu nie było do śmiechu.

- Jesteś Luną, nie możesz upijać się i zasypiać na korytarzu jak menel. - uspokoiłam go a teraz znowu rozzłościłam. Brawo!

Wzięłam głęboki oddech i starając się nie myśleć o tym, że jestem pół naga poszłam do łazienki - nie musiałam czuć by wiedzieć, że śmierdzę na kilometr, więc kąpiel była dobrym pomysłem. Zwlekałam ile się dało w nadziei, że Carter będzie musiał gdzieś iść i moje modlitwy zostały wysłuchane, bo kiedy wyszłam w samym szlafroku już go nie było. Zajrzałam do dziewczynek a one jakby wyczuwając obudziły się i rzuciły w moje ramiona, mimo, że nie widziałam ich tyle czasu czułam jakbyśmy w ogóle się nie rozstawały. Zgodnie z naszą rutyną poszłyśmy do kuchni zrobić śniadanie w której zastałam Alex.

- Żyjesz? - Zapytała mnie ze skwaszoną miną.

- Ledwo. - Odpowiedziałam. - Masz coś na ból głowy?

Alex wyciągnęła z jakiejś szafki tabletki i podała mi je wraz z jakimś zielonym płynem, który wcale nie wyglądał zachęcająco. 

- Fuj! Co to jest? - Skrzywiłam się kiedy popiłam tym tabletki.

- Pomaga na kaca... smoothie z zielonych warzyw i owoców. - Miała zmarnowany głos i podkrążone oczy. Pierwszy raz widziałam ją w tak złym stanie. - A teraz wytłumacz mi jedno... dlaczego czuć na tobie Cartera? - Dodała z podejrzliwym spojrzeniem.

- Cóż, marudził wczoraj więc żeby się zamknął pozwoliłam mu spać obok mnie. - Westchnęłam ciężko i wyjęłam patelnie. 

Dziewczynki już siedziały przy stole z nalanym sokiem i bawiły się swoimi lalkami. Ja stałam przy kuchence wbijając jajka na patelnie a Alex siedziała na blacie obok i gromiła mnie wzorkiem. 

- A nie miałaś przypadkiem dać mu kary czy coś? - Uśmiechnęłam się w jej stronę.

- Cóż, to w sumie nie było w planie ale idealnie będzie pasować to mojej kary. - Odpowiedziałam a ona uniosła brwi w zdziwieniu. - Serio muszę ci to tłumaczyć? 

Kiedy Alex nie załapała w kilku słowach opowiedziałam jej o karze, którą chciałam wymierzyć, była ona bardzo prosta - patrz ale nie dotykaj. Alfa był napalony ale nie oznaczało to, że mógł sobie robić co chce - musiałabym wejść do jego sypialni albo wprost powiedzieć, że chce z nim uprawiać seks - a tego nie zamierzałam robić. Skoro nie byłam dla niego wystarczająco dobra by zabrać mnie na narady Alf to on nie będzie wystarczająco dobry by z nim cokolwiek robić.

- Okej... jesteś zła do szpiku kości. - Powiedziała z uznaniem brunetka kiedy wyjawiłam jej plan. 

*********

Dobra kto mógł się spodziewać, że wyobraźnia mnie tak poniesie? Nie wiem sama jak mogłam z Alex zrobić sojuszniczkę i ''trochę'' przyjaciółkę Arii, ale tak wyszło :) 

Ktoś jeszcze czyta? Meldować się w komentarzach ;P


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top