VI

Bratanica okazała się mieć szesnaście lat i była dość miła ale cicha. Mi to odpowiadało.

- Nie dużo ale zawsze coś na początek...- Zaczęła a ja skrzywiłam się na myśl o tym ile czasu tu spędzę. 

Przyjęłam ciuchy i opuściłam wzrok, nie mogłam patrzeć na tą dziewczynę - była miła i wyglądała na miłą osobę ale była wilkołakiem - a one nie są miłe to potwory. Urody nie mogłam jej zaprzeczyć - miała włosy w kolorze piasku i bursztynowe oczy - choć najpiękniejsze były jej uwydatnione policzki i usta, których pewnie nie jedna dziewczyna zazdrościła. 

- Dziękuję. - Rzuciłam oschle i błagałam ją w myślach by wyszła i zostawiła mnie w spokoju.

Dziewczę widząc, że nie zamierzam się zaprzyjaźniać opuściło pomieszczenie i grzecznie się pożegnało. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam szperać w torbie - wyjęłam leginsy i zwykły podkoszulek - na szczęście znalazłam bieliznę jeszcze z metkami. 

Ściągnęłam to co miałam na sobie do tej pory i zaczęłam zakładać bieliznę, sięgnęłam po koszulkę i poczułam ciepły oddech na plecach. Zamarłam i zamknęłam oczy. Nie widziałam go ale czułam, że to alfa a po chwili poczułam jego dłonie na biodrach i przeszył mnie dreszcz. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy - tylko nie to, błagam tylko nie to! - Krzyczałam w myślach choć moje ciało było otępiałe. 

Serce kołatało mi w piersi kiedy zmusił mnie bym się odwróciła - nie musiał używać siły bo ze strachu zrobiłabym co tylko chciał. Nie patrzyłam na niego, tylko na stopy -  bałam się, że jeśli spojrzę w jego oczy zobaczę furię i obłęd. Jedna łza kapnęła na dłoń alfy, którą odsunął automatycznie. 

- Spójrz na mnie! - Rozkazał a ja posłusznie wykonałam polecenie. 

Alfa przyglądał się mi chwilę i dopiero po chwili dotknął moich policzków i wytarł kciukiem łzy. Jego dotyk rozgrzewał mnie w środku ale jednocześnie powodował jeszcze więcej strachu. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i zobaczyłam jak oczy lśnią mu nienaturalnie. 

Carter przyciągnął mnie do siebie i objął silnymi ramionami - poczułam dreszcz który przeszył moje ciało. To było tak cholernie dziwne uczucie, że nie potrafiłam go opisać - jednocześnie chciałam być blisko niego a z drugiej strony strach paraliżował każdą komórkę w moim ciele. 

Od kiedy świat dowiedział się o wilkołakach powoli ich zwyczaje zostały ujawnione, było od groma wywiadów i książek wydanych na ich temat i wiedziałam jak działa więź mate, jednak mój strach w jakimś stopniu ją blokował. Nie byłam pewna czy to dobrze czy źle, chciałabym się wyzbyć strachu bo nie lubiłam być sparaliżowana jednak nie umiałam, wiedząc, że to wilkołak w mojej głowę pojawiały się obrazy ze wspomnień.  

- Dlaczego się mnie boisz? - Zapytał w końcu.

- Jesteś wilkołakiem. - Odpowiedziałam drżącym głosem. 

- Przecież wiesz, że nie zrobię ci krzywdy, jesteś moją mate. - Zauważył a jego głos wydawał się nieco cieplejszy niż wcześniej. 

''Nie mam pewności'' - Chciałam powiedzieć ale zamilkłam, nie chciałam szczuć bestii. Westchnął i odsunął się od mnie, oczy pociemniały mu w gniewie. 

- Wiedziałem,że człowiek to nie materiał na dobrą lunę. - Powiedział po chwili.

- To poszukaj innej, nie ludzkiej... - Wyszeptałam ze strachem i nawet nie wiedziałam dlaczego, przecież potrafiłam milczeć.

Alfa zawarczał i rzucił mnie na łóżko a po chwili przygniatał moje dłonie do materacu. Zaczęłam szlochać choć miałam zamknięte oczy ze strachu. Na początku czułam ból bo nie powstrzymywał się a jego siła była ogromna jednak po chwili się opamiętał i uścisk na nadgarstkach zelżał mimo to wciąż płakałam. 

Boże... To potwór! Oni wszyscy są potworami!

- Co z tobą? - Warknął. - Dlaczego beczysz cały czas jak dziecko?! - wykrzyczał odsuwając się od mnie. 

Skuliłam się bo wiedziałam, że jest wściekły.

- Mów człowieku! - Wykrzyczał. 

- Jesteście potworami! Zostaw mnie, nienawidzę cię! - Wykrzyczałam kiedy wszystkie emocje się we mnie nagromadziły.

Zamknęłam oczy i czekałam na ból, na cios, na spoliczkowanie i nie myliłam się - poczułam pieczenie na policzku i otworzyłam oczy. Zachowywał się jak opętany i rozerwał mój stanik a ja poczułam jak moje ciało również ogarnia furia - drugi raz nie zamierzałam się temu poddać! 

Sięgnęłam po srebrną bransoletkę i kiedy alfa zajęty był dotykaniem moich piersi zawinęłam srebro w okół jego szyi na co zawył głośno. Wykorzystałam chwilę zaskoczenia i bólu jaki sprawiałam alfie i odepchnęłam go od siebie.

- Nigdy więcej tego nie rób! - Wykrzyczałam kiedy odeszłam kawałek od łóżka, tym samym uwalniając alfę. 

Czekałam na napad furii ale on się tylko uśmiechnął, nie wiedziałam co to znaczyło ale przeszył mnie dreszcz. Czy on był niespełna rozumu? 

Wciąż leżał na łóżku i dotykał miejsca w którym srebro zetknęło się z jego skórą i wykorzystałam to by nałożyć na siebie bluzkę. Wzdrygnęłam się na dźwięk pukania do drzwi i odsunęłam się od nich tak by mieć na oku i łóżko i drzwi.

- Wejść! - Rozkazał Alfa i spojrzał mi w oczy.

Przez  próg przeszła młoda kobieta o blond włosach i błękitnych oczach, nieco nieśmiało rozejrzała się po pokoju a kiedy zobaczyła ranę na szyi alfy krzyknęła i zakryła twarz.

- Co się stało Alfo? - Zapytała przerażona ale nie ruszyła się z miejsca.

- Kłótnia kochanków. - Powiedział rozbawiony. - Nie martw się... możesz odejść. - Dodał spokojnie. 

Dziewczyna patrzyła z niedowierzaniem, ona też wydawała się być zdziwiona reakcją swojego alfy. Zerknęła na mnie jeszcze przed wyjściem ale nie potrafiłam nic wyczytać z jej miny ani oczu. 

Alfa wstał i skierował się w moją stronę, cofałam się ale natrafiłam na ścianę a alfa przyparł mnie do niej jeszcze bardziej. Słyszałam bicie serca w mojej klatce i czułam jak krew odpływa mi z głowy - okropnie się bałam.

- W końcu... - Powiedział i delikatnie musnął moje usta na co zadrżałam. Sama nie mogłam uwierzyć, że ten gest sprawił iż chciałam żeby mnie pocałował. 

Alfa uśmiechnął się ale jeszcze chwilę patrzył mi w oczy, moje ciało nieco się rozluźniło, jednak wciąż byłam czujna. Carter posłał mi uśmiech i odsunął się.

- Ty jesteś jakiś chory psychicznie... - Powiedziałam kiedy się odwrócił. - Właśnie dusiłam cię srebrnym łańcuchem a ty się cieszysz. - Dokończyłam niepewnie. 

Brunet odwrócił się w moją stronę i kolejny raz posłał mi szczery uśmiech. Kretyn!

- Może i jestem... - Odpowiedział wesoło i wyszedł. 

Co się tu kurwa odpierdala?! 

*****

Mam nadzieję, że nowy rozdział się podobał :)

Oczywiście czekam na wasze komentarze te pozytywne jak i negatywne - wszystko przyjmę na klatę :D

Głosy też chętnie przytulę jeśli wam się spodobał rozdział i ogólnie cała opowieść. ;P 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top