IX

Byłam już na trzecim piętrze kiedy usłyszałam jak ktoś mnie woła. Oczywiście cholerny alfa!

- Alex ma ci coś do powiedzenia. - Powiedział ostro i spojrzał na kobietę.

- Carter to upokarzające to człowiek. - Powiedziała błagalnie i spojrzała na niego jak zbity pies.

- I twoja LUNA. - Alfa był niezłomny i złapał kobietę za łokieć i popchnął w moim kierunku.

Przyglądałam się tej scenie i zastanawiałam się co ma zamiar zrobić, co chce od niej i dlaczego wciąga w to mnie. 

- Przepraszam L U N O. - Powiedziała brunetka i skrzywiła się jakby te słowa to było najgorsze co w życiu wypowiedziała. 

Nie odpowiedziałam tylko stałam i wpatrywałam się w nich. Bo co niby miałam powiedzieć? Carter chwilę świdrował mnie wzrokiem a po chwili się odezwał.

- Alex nigdy więcej się tak nie zachowa. - Zaczął ale musiałam mu przerwać.

- Że nigdy więcej nie będzie mówić prawdy? - Uniosłam jedną brew. Carter spiął się i przyglądał mojej twarzy. - Masz ślady jej szminki na koszuli. - Powiedziałam i odwróciłam się na pięcie zostawiając ich tam samych.

I dobrze, może jak będzie w tym  dobra to Alfa zostawi mnie w spokoju. Położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy, chciałam spać i zapomnieć o swojej beznadziejnej sytuacji. Nie dane mi to było gdyż drzwi za moimi plecami zaskrzypiały i usłyszałam Cartera.

- Jesteś zazdrosna? - Zapytał i kiedy chciał się tłumaczyć znowu mu przerwałam ale nie odwróciłam się by nie patrzeć na jego zakłamaną gębę. 

- Nie. W sumie to nawet się ciesze... - Zaczęłam. - Niech ona zostanie twoją luną. - Powiedziałam i zanim dokończyłam usłyszałam warczenie.

Może i na za dużo sobie pozwalałam ale to była prawda, nie chciałam być jego mate, nie chciałam być luną a Alex bardzo tego pragnęła. Serce zabiło mi szybciej kiedy Alfa pociągnął mnie za ramie i zmusił był położyła się na plecach a on zawisł nad mną. 

- Po pierwsze to nigdy więcej tak nie mów! - Jego klatka wibrowała kiedy warczał wściekle. - Po drugie nic mnie z nią już nie łączy. - Dodał i zgromił mnie spojrzeniem. 

Oddychałam szybko i znowu spięłam się cała, łzy zaczęły lecieć mimowolnie z moich oczu i już nie panowała  nad sobą. Zaczęłam potwornie szlochać bo kiedy unieruchomił mi nadgarstki i zaczął na mnie krzyczeć - widziałam tą furię, tą samą która widziałam kiedy byłam gwałcona. Nie wiem czy serce mu zmiękło czy był zdziwiony moją reakcją ale puścił moje nadgarstki i przypatrywał się mi a ja czułam jak strach wraca i każda chwila z tamtego dnia. Nagle poczułam jak nie mogę nabrać powietrza i każdy mój oddech był zbyt krótki. Carter odsunął się i przyglądał temu to się dzieje. A ja wiedziałam, że miałam kolejny atak paniki i czułam już jak drętwieją mi dłonie a serce kołacze niemiłosiernie w piersi, po kilku minutach cała klatka piersiowa zalała się bólem. Nakryłam się kołdrą i chciałam uspokoić oddech ale było to cholernie trudne - jeśli się nie uspokoję to zemdleje!

Nie wiem ile leżałam w tej pozycji ale w pewnym momencie poczułam ciepłe ciało Alfy obok mojego. Zaczął głaskać mnie po plecach a moje ciało na to zareagowało, powoli mój oddech się normował a ból w klatce mijał. 

- Przepraszam. - Powiedział spokojnie nie przerywając czynności. - Spójrz na mnie. - Rozkazał a ja niechętnie się odwróciłam. 

- Kurwa! Twoje usta są całe sine! - Wykrzyczałam a ja zadrżałam.

- Zaraz będą normalne. - Powiedziałam cicho.

Wiedziałam, że tak się stanie bo ataki paniki towarzyszyły mi od trzech lat i znałam każdy objaw jaki temu towarzyszył. W skrócie - czułam się jakbym miałam zawał albo coś gorszego. Dłoń alfy delikatnie musnęła mój policzek a ja zamknęłam oczy, nie wiedziałam czego się spodziewać.

- Opowiesz mi co się dzieje? - Zapytał z troską w którą nie wierzyłam. - Raz stawiasz się wszystkim, wydajesz się być nie do złamania a za chwilę dostajesz ataków paniki i płaczesz... - Chciał coś dodać ale westchnął ciężko. 

Miał racje, przed pamiętnym, koszmarnym dniem byłam buntowniczką. Nikt mnie nie przekrzyczał a jeśli trzeba było dostawał za swoje ale teraz się to zmieniło i choć w jakimś stopniu byłam tamtą Arią to nowa Aria przejmowała kontrolę. Nie zamierzałam z nim rozmawiać na ten temat więc milczałam.

- Jakie jest twoje prawdziwe nazwisko? - Zapytała a ja zamarłam. Musiał szukać czegoś w papierach skoro zadał to pytanie. Po gwałcie i morderstwie rodziców i siostry zmieniłam swoje nazwisko i nazwisko dziewczynek w obawie, że napastnicy wrócą. 

- Dlaczego nie chcesz o tym rozmawiać? - Zapytał ale znowu odpowiedziała mu cisza na co wypuścił głośno powietrze. 

- W takim razie się zbieraj, jedziemy na zakupy. - Oznajmił i wypuścił mnie ze swojego uścisku.

Znowu w moim umyśle i ciele toczyła się walka, chciałam by został a jednocześnie krzyczałam by mnie puścił kiedy trzymał mnie w ramionach. Zrezygnowana zgramoliłam się z łóżka i ruszyłam za nim po drodze ubierając jakieś buty które podała mi Mia. 

Kazał mi usiąść na siedzeniach z tyłu razem z nim a jeden z wilkołaków usiadł za kierownicą. Auto którym jechaliśmy było drogę, na pewno drogie na co wskazywał wygląd zewnątrz jak i wewnętrzny. Siedzenia obite w białą skórę i najnowsza technologia dostępna na rynku - nie znałam się na tym za bardzo ale na pewno było to jedno z luksusowych aut do których dostęp mieli nieliczni. 

Zapięłam pasy na co Carter się uśmiechnął - ciekawe co go tak rozbawiło. 

Kiedy stanęliśmy pod wielkim sklepem odzieżowym ''Lady Wolf'' wiedziałam, że w środku znajdziemy ubrania firmowe, jednej z najdroższych marek. Carter wysiadł z samochodu i otworzył drzwi przed mną i podał dłoń. Mógłby sobie darować te ''grzeczności''. 

Niepewnie weszłam do sklepu i równie niepewnie oglądałam ubrania. Oczywiście w takich sklepach jest profesjonalna obsługa i już po chwili miałam dłoniach kilka sukienek, nieco codziennych ubrań i bieliznę. Spojrzałam błagalnie na Cartera bo kompletnie nic nie było w moim stylu - ja wolałam jeansy i koszule a nie sukienku za dwa tysiące. 

Pod nieugiętym wzrokiem Cartera skierowałam się do przymierzali i zaczęłam ubierać się w czarną obcisłą sukienkę do połowy ud. Wszystko było by ok gdyby nie fakt, że nie mogłam jej sama sobie zapiąć i nie zakrywała rąk ani nóg na których miałam jeszcze zdrapany naskórek po porannej kąpieli. Myślałam co wymyślić bo Carter oznajmił, że mam wyjść kiedy już się ubiorę i chyba zbyt długo zwlekałam, bo wpakował się do mojej przymierzalni bez uprzedzenia i złapał za zamek sukienki. Wtedy nie zauważył mojej podrapanej skóry ale kiedy kazał mi się odwrócić nie mogłam już tego ukryć. 

- Aria! Co to do cholery jest?! - Wykrzyczał i złapał mnie za przed ramie. - Wydrapałaś sobie skórę?! - Był zdenerwowany więc zamknęłam powieki by nie patrzeć na obłęd w jego oczach. Serce mi przyspieszyło ale czekałam na rozwój wydarzeń.... 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top