I

Piętnaście lat — tyle minęło od przejęcia władzy nad ludźmi, pozornie wszystko było jak dawniej, ale teraz raz do roku ludzie stawali się zwierzyną/zdobyczą.

Wracałam z pracy do domu, byłam potwornie głodna i zmęczona. Usłyszałam dzwonek telefonu i spojrzałam na ekran, na którym wyświetlało się imię mojej siostry, bez zastanowienia odebrałam.

- Halo?

- Pomóż nam Aria! - Wykrzyczała, a ja zamarłam.

- Elle? Halo?! - Odpowiedziała mi cisza a po chwili trzask łamanych kości.

Zamarłam, nie wiedziałam co robić i przez chwile stałam i wsłuchiwałam się w słuchawkę. Słyszałam jakieś głosy i odgłosy kroków, później kolejny krzyk, który mnie przeraził. Ruszyłam pędem w stronę domu.

Co tam się dzieje do cholery?!

Byłam cholernie przestraszona i serce kołatało mi klatce piersiowej. Zobaczyłam dom z czerwonej cegły, do którego drzwi były szeroko otwarte, na co przeszył mnie dreszcz — coś było mocno nie tak. Przez okno nie widziałam dużo, ale za to słyszałam jakichś ludzi, żywą rozmowę na piętrze. Serce mi zamarło, kiedy zdałam sobie sprawę, że na piętrze są moje siostrzenice, które przeraźliwie płakały.

Postawiłam kilka kroków, a kiedy spojrzałam do salonu, zobaczyłam głowę mojej siostry, którą ktoś oderwał od reszty ciała - pisnęłam przerażona, a do oczu napłynęły mi łzy.

Wleciałam po schodach jak torpeda i skierowałam się od razu do pokoju dziewczynek i automatycznie zasłoniłam łóżeczko przed nieznanymi mi osobami.

- Gdzie jest moja rodzina? - Zapytałam i spojrzałam im w oczy. Wilkołaki, pierdolone wilkołaki!

- Obawiam się, że już jej nie masz. - Powiedział mężczyzna, który wszedł do pokoju.

Czułam, jak serce staje mi na jego słowa i wstrzymałam oddech. Oczy zaczęły mnie szczypać, kiedy mój mózg przetrawił informacje. Spojrzałam na siostrzenice, które ledwo skończyły miesiąc kilka dni temu — które już zostały sierotami.

- Czego chcecie?! - Zaczęłam krzyczeć, a wysoki facet w średnim wieku się uśmiechnął.

- -Oh chcieliśmy się chwilę zabawić... - Powiedział wesoło i poprawił marynarkę, na której były jeszcze świeże plamki krwi. - Zabić je! - Powiedział szorstko i się odwrócił.

- Nie! Błagam! Powiedz czego chcesz, ale oszczędź dziewczynki... - Mój głos się załamał, kiedy złapałam mężczyznę za rękaw.

Siwiejący mężczyzna odwrócił się do mnie i uśmiechnął, a w jego szarych oczach zobaczyłam błysk.

- Cóż, w sumie szkoda będzie marnować takich kąsków. - Oblizał obleśnie usta i przyciągnął mnie do siebie. - Twój zapach mi podpowiada, że jeszcze nikt cię nie brał... A przynajmniej nie ostatnio.- Wsunął dłoń pod moją koszulkę, na co przeszły mnie ciarki.

Zaczęłam się szarpać, ale nie miałam szans z dorosłym wilkołakiem. Pociągnął mnie za rękę do pokoju obok i popchnął na łóżko moich rodziców, uderzyłam mocno o drewniane oparcie. Nie minęła chwila, a wilkołak leżał nad mną i rozrywał ze mnie ubranie, zaczęłam krzyczeć, ale on zasłonił mi usta.

- Albo będziesz robić, co ci każe albo za chwilę zabije te wrzeszczące bachory! - Syknął do mojego ucha.

Zamarłam i postanowiłam robić, co chce — to znaczy nie opierałam się. Z oczu zaczęły wypływać mi łzy i głośno przełknęłam ślinę. Odwróciłam głowę i dopiero teraz zobaczyłam, że na ziemi obok łóżka, z rozszarpanymi wnętrznościami leżała moja mama. Załkałam cicho by nie denerwować wilka i zamknęłam oczy.

Czułam rozpacz i złość, byłam bezsilna. Poczułam ostry ból, kiedy mężczyzna we mnie wszedł, więc zaczęłam krzyczeć — co wyraźnie sprawiało mu przyjemność, bo był jeszcze bardziej brutalny. W pewnym momencie zaczął mnie przyduszać podczas gwałtu, a kiedy to mu się znudziło, obrócił mnie na brzuch i zawarczał, kiedy próbowałam się wydostać. Zamknęłam oczy i zaczęłam szlochać, wiedziałam, co chce zrobić, nie pozostawi mnie w takim stanie, zrobi wszystko, na co będzie miał ochotę, a ja nie miałam nawet jak się jemu wyrwać.

Kiedy skończył i zaczął się ubierać, byłam wrakiem człowieka. Wszystko mnie bolało i byłam pewna, że krew zdobiła teraz moje zmaltretowane ciało. Nie wahał się i kiedy miał na to ochotę, bił mnie po twarzy i dusił. Jednak najgorszy był sam gwałt — czułam się brudna i wykorzystana w każdy możliwy sposób. Chciałam umrzeć.

Zbliżył swoje brudne łapsko do mojej szyi i przejechał palcem w stronę dekoltu. Kiedy jego palec zetknął się z moim srebrnym łańcuszkiem, syknął a na jego twarzy pojawił się grymas.

- Masz szczęście... Dzisiaj mam dobry humor. - Zaczął i zapiął guzik swoich spodni. - Jeszcze trochę pożyjecie. - Powiedział i opuścił pomieszczenie.

Skuliłam się i spojrzałam na zwłoki matki w rogu. Popadłam w stan katatonii i przez kilka godzin leżałam w tej samej pozycji, wpatrując się w jedno miejsce. Nawet płacz dziewczynek nie wyrwał mnie z tego stanu.

Usłyszałam kroki na schodach i zerwałam się przerażona.

Błagam, niech nie wracają, niech to nie będzie on!

- Aria? - Usłyszałam niepewny głos Kim i wyleciałam na korytarz, głośno szlochając. - Aria? O boże co się stało?! - Przyjaciółka objęła mnie i pozwoliła się wypłakać.

- O...oni nie żyją! Zostały tylko dziewczynki... - Wydukałam w końcu i wybuchałam jeszcze głośniejszym szlochem.

Zarejestrowałam nie wiele — Kim dzwoniąca na policje i pogotowie. Kim, która zaprowadziła mnie do pokoju dziewczynek i zaczęła się nimi zajmować, kiedy ja szlochałam i wyrywałam sobie włosy z głowy. Wróciły do mnie obrazy — ciało matki, twarz gwałciciela i najgorsze chwile w moim życiu. Powrócił ból, który uniemożliwiał mi nawet siedzenie, spojrzałam w dół na uda i to, co zobaczyłam, było horrorem. Moje nogi były całe we krwi, posiniaczone — nic dziwnego, że czułam okropny ból. Nie chciałam wiedzieć, jak wyglądały moje miejsca intymne skoro straciłam aż tyle krwi.

Ktoś okrył mnie kocem, ale nie patrzyłam na twarze, siedziałam ze wzrokiem przylepionym do podłogi. Ktoś się coś mnie pytał, ale miałam wrażenie, że to bardziej szumienie — tak jakbym była pod wodą a ktoś na powierzchni coś mówił.

- Wiesz kto to był? - Zapytał mnie damski głos i wtedy spojrzałam na nią.

Policjantka patrzyła na mnie z troską.

- Wilkołaki. - Wyszeptałam i spuściłam wzrok.

*****

Mam nadzieje, że początek jest ''ok'' - zawsze najciężej mi się pisze początki. Miałam napisać to trochę inaczej ale postanowiłam napisać o tym cały rozdział bo ''te wydarzenia'' będą miały wpływ na bohaterkę i jej decyzje...

Komentarze i * chętnie przytulę :) 




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top