6
- Ron, oni wrócą. - Powiedziała patrząc w miejsce gdzie stali śmierciożercy.
- Myślisz że oni ci to zrobili? - powiedział po chwili wskazując na rękę.
- Wydaje mi się, że mają coś z tym wspólnego, jednak sami się tu nie dostali..
- Masz rację. Pójdźmy do Dumbledore'a powiedzieć o tym.
- A później znajdziemy Harrego. - Powiedziała cicho wychodząc z Ronem z łazienki. Ruszyli w stronę gabinetu dyrektora. Po drodze, napotkali Draco Malfoya.
- Część Wieprzley, hej szlamo. Co wy z wojny wróciliście? - Powiedział ironicznie.
- Tak, z wojny ze śmierciożercami. - Prychnął Ron.
- Ron idziemy mamy coś ważnego do zrobienia. - Powiedziała Hermiona nie patrząc na ślizgona.
- Nic nie jest ważniejsze ode mnie Granger.
- A wyobraź sobie że jest. - syknęła patrząc Draco w oczy. - Ron idziemy.
Oboje szybko odeszli kierując się do celu.
- Ale Malfoy mnie wkurza. - Powiedział Ronald. - " Jestem najważniejszy" - dodał, naśladując ślizgona.
- On ma bardziej piskliwy głos. - Powiedziała śmiejąc się.
- Taki jak fretka. - Dodał Ron.
W końcu doszli do dwóch gargulców, które dzieliły ich od schodów prowadzących do gabinetu.
- Hasło.
- Hermiono, znasz hasło? - Spytał z nadzieją Ron.
- Nie znam.
- Ale ja znam. - Powiedział Draco który znikąd pojawił się koło nich. - Ale wam nie podam.
- Mogłam się tego spodziewać. Jesteś samolubną fretką!
- Fretką może nie jestem, ale samolubny... owszem.
- Co tu w ogóle robisz? Idź stąd.
- Mam prawo tu być gryfoneczko. Przyszedłem do Dropsa.
- Profesora Dumbledore'a panie Malfoy. - Odezwał się gruby głos za nimi. Odwróciwszy się zobaczyli profesora Snape'a.
- To miałem na myśli profesorze. - Powiedział z chytrym uśmieszkiem Draco.
- Co tu robicie? - Spytał szybko profesor.
- Przyszliśmy do profesora Dumbledore'a profesorze. - Odpowiedział Ron.
- Nie sądzę żeby to było tak ważne, żeby przychodzić tu teraz. Musze o czymś powiadomić dyrektora. -syknął.
-To ważne profesorze.
-Jest to tak ważne, że zabieracie mi mój cenny czas?
-Gdyby podał nam pan hasło, nie zabieralibyśmy go. - odezwał się Ron.
-Hasło to Czekoladowe Rurki, a ty Weasley masz szlaban za pyskowanie.
Hermiona odwróciła się i wypowiedziała hasło. Klapa otworzyła się, a wszyscy weszli po schodach do gabinetu. Zapukawszy w drzwi weszli do środka.
- Dzień dobry, siadajcie. - Odparł po chwili Dumbledore który skrobał coś po pergaminie przy biurku. - A więc co się stało?
- Ja z Ronem mamy bardzo ważną sprawę. - Powiedziała szybko Hermiona.
- Ktoś okradł mój składzik. - syknął Snape.
- A ja mam ważną sprawę. - Powiedział uśmiechając się Draco.
- To kto pierwszy? - Spytał dyrektor.
- Chyba mój składzik...
- To zależy od życia wszystkich uczniów... A nawet nie. - Przerwała Hermiona Snape'owi.
- Myślę że życie jest ważniejsze od składzika Severusie. - Powiedział zdenerwowany dyrektor. - Panie Malfoy, Severusie proszę, przyjdźcie później. Gdy drzwi zamknęły się Hermiona i Ron opowiedzieli wszystko od początku do końca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top