24

Hermiona zmartwiła się zachowaniem Harrego, dlatego postanowiła że będzie mieć na niego oko. Gdy zjedli już kolacje wstali i z uśmiechem wyszli z Wielkiej Sali. Całą drogę do Pokoju Wspólnego przegadali o horkruksach. Jak to będą je zdobywać i o przypuszczeniach jak mają wyglądać czy gdzie się znajdują.

-To będzie ciężkie Harry. - mruknęła Hermiona. - Myślę że, jeśli chcemy je znaleźć musimy dobrze poznać Voldemorta. Przecież horkruksem nie może być taki sobie przypadkowy przedmiot, prawda? -Masz racje... To mogą być przedmioty związane z nim. Z jego magią i jego życiem oraz z jego upodobaniami. Ale jak mamy go dokładnie poznać? - Powiedział Harry.

-A Dumbledore? Musi coś powiedzieć! Musi nam pomóc!

-A nie zauważyłaś że go nie ma w Hogwarcie?

-To jeszcze lepiej! W nocy wejdziemy do jego gabinetu i poszukamy różnych informacji!

-Nie poznaje cię Hermiono! - powiedział rozbawiony Harry. Akurat zza zakrętu wyszedł nie znany im dotąd człowiek. Oboje spojrzeli na siebie zdziwieni, jednak po chwili Harry zrobił twarz bez żadnego wyrazu. Gdy nieznajomy odszedł, Hermiona odezwała się:

-Wiesz kto to był?

-A nie pamiętasz o aurorach, którzy mieli się dzisiaj pojawić? - spytał z ironią brunet. -Aurorzy! Ach tak! Ale Harry.. jeśli oni tu są, na pewno nie uda nam się przemknąć do gabinetu dyrektora. - szepnęła w stronę przyjaciela.

-Wymyślę coś. Musimy mieć jakiś sposób!

Draco odprowadził wzrokiem Harrego i Hermione. Coraz bardziej myślał o horkruksach. Traktował to jako misję oraz zadanie dzięki czemu mógł uratować Hermione. Znaczy.. nie tylko Hermione, ale gdy myślał o tym zawsze w głowie pojawiała mu się brązowooka brunetka. Nawet nie zauważył kiedy ale całą zawartość swojego talerza skończył jeść. Posiłek popił sokiem dyniowym. Po chwili w ciszy wyszedł z Wielkiej Sali. Nie słyszał głosów gryfonów, więc zmęczony udał się w stronę swojego dormitorium. Szedł pustymi korytarzami. Ręce miał w kieszeniach a głowę spuszczoną na dół. Rozmyślał o wszystkim. Właściwie nie myślał o niczym konkretnym, tylko na suwało mu się milion myśli na minutę. Jednak jego przemyślenia przerwało mocne uderzenie w tył głowy. Za chwilę opadł na ziemię i widział tylko ciemność.

-Wymyśliłeś już coś? - spytała Hermiona gdy zobaczyła wychodzącego Harrego z dormitorium. -Tak. Myślę że to będzie dobry pomysł. - odparł chłopak.

-Więc?

-Więc co?

-Jaki jest plan?

-A taki jakiś tam. - powiedział trochę zakłopotany. - Słuchaj za godzinę masz być tutaj, a ja po ciebie przyjdę z peleryną niewidką, jasne?

-T-Tak.. ale Harry.. - Zanim coś zdążyła dodać Harry zniknął za obrazem. Przez następną godzinę Hermiona siedziała w pokoju wspólnym i czytała jakąś mugolską książkę, która dostała od rodziców przed przyjazdem do Hogwartu. Nagle usłyszała otwierający się obraz. Odwróciła się a dostrzegła tam Nevilla, Lunę, Ginny i Harrego. Zaskoczona obecnością znajomych nie wydała z siebie żadnego słowa.

-Harry... - jęknęła.

-Zanim coś powiesz, proszę cię, jak wyjdziemy z pokoju wspólnego nie piśniesz ani słówka. My wyjdziemy pod peleryną niewidką, Ginny pójdzie na 3 piętro, ale tak żeby nikt cię nie zobaczył, Neville i Luna odwrócą uwagę aurorów. Dalej plan jest wam znany.

-No nie do końca - wtrąciła się brunetka.

-Hermiono, nie martw się, plan jest dobry. A teraz, do roboty. - Po tym Harry założył na siebie i Hermionę pelerynę niewidkę i wyszedł z pokoju za trójką przyjaciół. Zgodnie z prośbą Harrego Hermiona nie pisnęła ani słowa. Po chwili Ginny cicho odłączyła się od przyjaciół i ruszyła w stronę 3 piętra.

-Neville, myślę że pójdziemy do biblioteki. - powiedziała podekscytowana Luna gdy zobaczyła nadchodzącego aurora. Niestety nieznany im czarodziej zatrzymał ich i przyglądał im się podejrzanie.

-Co tacy młodzi czarodzieje jak wy, robią o tak późnej porze na korytarzu? - spytał groźnym głosem.

-Fakt jesteśmy młodzi, ale późna pora? Przecież jest dopiero 8. - Odpowiedział Neville.

-Przecież można się włóczyć po Hogwarcie do 9.. - dopowiedziała Luna.

-Niech wam będzie, ale jeśli coś kombinujecie, będziecie mieć spore problemy. - powiedział po czym zniknął za rogiem. Neville i Luna odetchnęli z ulgą. Po chwili zaczęli biec, a Harry i Hermiona przyśpieszyli krok. W końcu doszli pod gabinet Dumbledore'a. Hermiona zobaczyła Nevilla i Lunę rozmawiających z jakimś aurorem, który najwyraźniej pilnował gabinetu.

-Na 3 piętrze? -spytał mężczyzna.

-Tak, nasza przyjaciółka powiedziała że musimy coś zobaczyć, gdy tam poszliśmy ktoś ją zaatakował a my uciekliśmy. Niech nam pan pomoże! - najwyraźniej czarodziej nie miał wyboru i pobiegł z Luna i Nevillem.

-Teleportacja- mruknął Harry a po chwili drzwi otworzyły się. Ostrożnie weszli do środka. Zamknęli drzwi jak najciszej się dało i zaraz zaczęli poszukiwania.

-Chyba coś znalazłam. - Powiedziała zadowolona Hermiona, trzymając małą buteleczkę z jakąś biało niebiesko substancją.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top