20
Harry siedział w swoim dormitorium. Było dość ciemno, a rówieśnicy wciąż nie wracali z lekcji. Trochę go to nie zaniepokoiło więc ubrał się i wyszedł. Pokój Wspólny był pusty, a w kominku palił się ogień. Gryfon pośpiesznie wyszedł i skierował się do korytarza gdzie odbywały się lekcje. Było ciemno. Nagle Harry dostrzegł w oddali światło. Szybkim krokiem tam ruszył. Gdy skręcił w drugi korytarz, było jasno, a dość duża grupa ludzi stała. Harry nie mógł zobaczyć czemu tak dużo ludzi zebrało się w takim miejscu, więc spytał jakiegoś puchona.
-Ktoś zaatakował Katie Bell. - Odpowiedział.
-Ale kto? Kiedy?
- Nie wiadomo, możliwe że to śmierciożercy.
Nagle usłyszał głos profesor McGonagall.
-Wynocha do swoich dormitorium! Nie ma tu nic ciekawego!
Uczniowie rozeszli się, a Harry ruszył w stronę zdenerwowanej nauczycielki.
-Co się stało?
-Nie twoja sprawa Potter. Wynocha.
-Nie moja sprawa? Wszystko jes...
-Wynocha.
Zdenerwowany gryfon ruszył w stronę dormitorium.
-Co się stało? - Spytała Hermiona.
-Ktoś zaatakował tą dziewczynę. - Odpowiedziała słodko blondynka. - Jestem Luna.
-Hermiona. Wiadomo kto?
-Nie, ale niektórzy mówią że to śmierciożercy, a ją myślę że to były nargle.
-Nar..? Co?
-Nargle.
-A tak. Nargle. Ja już muszę iść. Pa Luna! - Powiedziała dziewczyna idąc w stronę Pokoju wspólnego. Po drodze zastanawiała się co to nargle. Właściwie ta dziewczyna była trochę dziwna i nie zdziwiłby się gdyby te stworzenia były tylko jej wymysłem. Po chwili usłyszała za sobą krzyk Lavender Brown.
-Hermiona! Profesor Dumbledore cię wolał. - Powiedziała gryfonka.
-Mnie? Po co?
-Nie pytaj się mnie. -Powiedziała wrednie odchodząc.
Hermiona ruszyła w stronę gabinetu dyrektora. Gdy stanęła przed wielkimi drzwiami i dwoma gargulcami zdała sobie sprawę że nie zna hasła. Ostatni raz gdy była tu z Ronem hasło brzmiało "Kolorowe Dropsy". Na samą myśl o rudym przyjacielu dziewczynie zaszkliły się oczy. To dzięki Ronowi i jego braku manier uśmiechała się co dnia. To dzięki niemu jej życie nabrało koloru. Oczywiście Harry też miał w tym swój udział. Hermiona szybko poruszyła głową tak jakby chciała z niej wyrzucić wszystkie myśli. Nagle drzwi otworzyły się , a oczom gryfonki ukazał się dyrektor.
-Przepraszam że musiałaś czekać. A teraz zapraszam. Musimy porozmawiać. - Powiedział staruszek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top