Rozdział 5.

  "Jest jedynym głosem, który wraca
Cień, cień
Jest jedynym przyjacielem, jakiego mam"


Byłam cała roztrzęsiona. Jeszcze przez dłuższy czas siedziałam w Pokoju Życzeń.

Długo zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Draco. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jego życie nie było takie kolorowe jak mi się wydawało.  Wyzywanie, katowanie... To było bardzo prawdopodobne posiadając takiego ojca jak Lucjusz Malfoy. Wiedziałam, że tego człowieka nic nie powstrzyma. No nie biorąc pod uwagę samego Voldemorta. 

Dracon wspomniał również o wpieraniu poglądów które nie są całkowicie zgodne z nim samym. 

Czy to oznacza, ze on wcale nie jest takim przeciwnikiem szlam i mugolów na jakiego wyglądał? Czy to oznacza, że robił to wszystko z przymusu? Wtedy wydawało mi się to niemożliwe, choć taka była prawda. On był...dobry. Był naprawdę dobrym człowiekiem. Człowiekiem którego pokochałam. 

Ale to później, znacznie później.

Wtedy byłam w wielkim szoku, wręcz ogromnym. Nie miałam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie jaki on musiał być nieszczęśliwy. 

Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo był.



      Tak jak możecie się już domyśleć, Draco Malfoy był śmierciożercą. Pomimo młodego wieku Lord Voldemort nie miał skrupułów aby go nim nie uczynić. Co ja mówię, on był istotą całkowicie pozbawioną uczuć a co tym bardziej skrupuł. 

Czym Draco mu zawinił? Nazwiskiem. Dracon za karę został nosicielem Czarnego Znaku na przed ramieniu tylko dlatego, że jego ojciec strasznie zawiódł i został wysłany do Azkabanu.


Wtedy jeszcze nie miałam o tym zielonego pojęcia, ale tak właśnie było. Gdy ja zastanawiałam się dlaczego on był taki zły lub nieobecny on po prostu śmiertelnie się martwił i był kłębkiem nerwów. Czarny Pan wyznaczył mu za zadanie aby zabił samego Albusa Dumbledora i  w niezauważalny sposób wprowadził Śmierciożerców do Hogwartu, a on nie miał pojęcia jak to uczynić. 



         Po tym ostatnim wydarzeniu nie odzywaliśmy się z Draconem do siebie. Nie było też żadnych obelg skierowanych w moim kierunku. Cisza.

Przyglądałam mu się. Od tamtego zdarzenia wyglądał jeszcze gorzej. Zawsze miał jasną karnację ale teraz wydawał się jeszcze bladszy niż zazwyczaj. Spojrzenie miał nieobecne a pod oczyma widniały ogromne cienie. Jego sylwetka stała się jeszcze chudsza niż była zazwyczaj. Czy on coś w ogóle jadł? Twarz stała mu się jeszcze bardziej pociągła a kości policzkowe bardziej widoczne. 

Wyglądał jak cień. Cień własnego siebie. 


Jednak pewnego razu nie potrafiłam się powstrzymać i przerwałam tę "idealną" ciszę. Może to się wydawać śmieszne i niemożliwe, ale przeprosiłam go. Ja Hermiona Granger przeprosiłam osobę która przez tyle lat mnie prześladowała, wyzywała... Moje sumienie nie dawało mi spokoju dlatego tak zrobiłam. Doszło do mnie, że zbyt pochopnie go osądziłam.

-Cco?-wymamrotał zdezorientowany moimi słowami. Podniósł głowę znad kociołka w którym znajdował się nasz eliksir. Wyglądał na bardzo zdziwionego moim wyznaniem.

-Po naszej ostatniej rozmowie... Wydaje mi się, że pochopnie cię oceniłam.  Nie zdawałam sobie sprawy...

-Nic nie mów.-przerwał mi i oparł głowę na swoich dłoniach.-To wszystko jest nie tak jak miało być.-powiedział w końcu kręcąc głową.-Nie, nie, nie!-wrzasnął po czym wstał zbliżając się w moim kierunku.-To ja powinienem ciebie przeprosić. Kurwa!-znowu wrzasnął po czym wziął pierwszą lepszą rzecz i rzucił w nią w podłogę na co ona roztrzaskała się na miliony małych kawałeczków. Nawet nie zwróciłam zbytnio uwagi co to był za przedmiot wpatrując się w niego. 

Przesunął ręką po swoich włosach jeszcze raz spoglądając na mnie. Znowu zaczął teraz już spokojnym tonem wpatrując się w jakiś bliżej nieokreślony punkt.

-Zawsze powtarzałem sobie, że nie będę taki jak mój ojciec. Wiedziałem, że jestem słaby ale miałem nadzieję, że chociaż to mi się uda. Po czym ty wtedy.... Wtedy uświadomiłem sobie, że jestem taki sam jak mój ojciec, a nawet gorszy. 

Nie mogłam tego słuchać dłużej. On nie był taki jak jego ojciec. Znałam go i nie znałam, ale wiedziałam jedno. On nie był taki. Nie był.

-Nie jesteś taki. Nie jesteś taki jak swój ojciec. Uwierz.

Pokręcił szybko głową.

-Skąd ty to możesz wiedzieć? Jestem identyczny. Mój ojciec był i jest nadal strasznym człowiekiem. Od małego mnie nie oszczędzał, jednak większość odbijało się na mojej...mamie. Od dziecka najczęściej widywałem ją z łzami spływającymi po twarzy. Mając siedem lat postanowiłem sobie, że nigdy nie doprowadzę żadnej kobiety do płaczu tak jak robił to mój ojciec. Później coraz bardziej zbliżał się czas w którym miałem udać się do Hogwartu na pierwszy rok. Wtedy mną i moim "wychowaniem" zajął się mój ojciec... Kompletnie zapomniałem o tym, o wszystkim co o nim myślałem i o tym co sobie obiecałem. Liczyło się dla mnie tylko to, że byłem najlepszy.-spojrzał na mnie upewniając się, że go słucham. Wziął głęboki oddech i zaczął z powrotem.- I później stało się coś, że sobie o tym przypomniałem. Wtedy jak stałaś  przede mną ze łzami uporczywie spływającymi po twarzy...z mojego powodu... Wtedy dopiero uświadomiłem sobie, że jestem taki jak mój ojciec. 

Przez chwilę panowała cisza. Zastanawiałam się nad jego słowami, nad tym, że zdecydował mi się to powiedzieć. 

-Nie jesteś taki sam Draco. Jeśli byłbyś taki sam, nie powiedział byś tego mi teraz. Nie przyznałbyś nawet sam przed sobą tego. Jesteś..dobry.-powiedziałam to i posłałam mu lekki uśmiech na co on zdezorientowany...odwzajemnił go. Trwało to zaledwie chwilę, jednak na wspomnienie tego robi mi się cieplej na sercu.

-Dziękuję...He..Dziękuję.-wymamrotał i wróciliśmy do sporządzania eliksiru. Jednak ani ja oni on nie mogliśmy się skupić na tym co robiliśmy. 


____________________________________________________________________________________

-Na Merlina, babciu byliście już potem razem?!-zapytała się Molly naiwnie. Siedziała obok mnie z ciekawym wyrazem twarzy. Zaczęło mi się wydawać, że przeżywa to bardziej niż ja, ale chyba się nie da. W środku wręcz wszystko we mnie buzowało na tak wielką dawkę wspomnień.

-Nie, dziecko.-odpowiedziałam śmiejąc się.-Jeszcze nie... Chociaż to zdarzenie przyśpieszyło cały bieg wydarzeń.



-

Witajcie! Mam nadzieję, że spodoba wam się ten o to rozdział :D Chciałabym was również zaprosić na moje nowe dramione w wersji drabble, które oczywiście znajdziecie na moim profilu :) 

Całuję gorąco i dziękuję za wszystko,

eriwle

P.S. Rozdział dedykowany mojej przyjaciółce. Wiesz o kim mówię :) Kasia cię!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top