Rozdział 3.
"Poświęć mi trochę czasu albo pozwól uczuciom wygasnąć
Zagrajmy w chowanego, aby odwrócić sytuację
Wszystko czego pragnę, to poczuć smak twoich ust"
Szłam po korytarzu zmęczona po całym dniu lekcji. Obok mnie byli jak zawsze Harry i Ron. Rozmawiali o nowej taktyce którą muszą przećwiczyć na kolejnym treningu. Ja automatycznie słysząc "quidditch" wyłączyłam się i pogrążyłam się w swoich myślach.
Jak to będzie?
Za nie całą godzinę miała zacząć się kolacja. A co to znaczy? Muszę jak najszybciej udać się do pokoju życzeń. Szczerze mówiąc bałam się. Po prostu się bałam, ja Hermiona Granger która jeszcze w tym roku miała stoczyć walkę na śmierć i życie u boku Harry'ego Pottera przeciwko samemu Voldemortowi. Bałam się spotkania z Draconem Malfoyem.
Ironia losu...
Gdy przechodziliśmy obok schodów prowadzących do korytarza gdzie znajdował się pokój życzeń oznajmiłam chłopakom, że niestety nie będę mogła już im towarzyszyć ze względu na spotkanie z Malfoyem. Sądząc po ich minach nie byli zbytnio zadowoleni, może i nawet się martwili? Wcale im się nie dziwię... Gdy ruszyłam na górę po schodach chłopacy odprowadzili mnie wzrokiem. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wyobrażałam sobie mojego życia bez tej dwójki...
Serce zaczęło mi bić coraz mocniej. Już z daleka widziałam ścianę na której pojawiają się zawsze drzwi do pokoju życzeń. W korytarzu nikogo nie było.
To dobrze, chociaż nikt nie zobaczy mnie wchodzącej przez dziwnym trafem pojawiające się drzwi. Słyszałam jedynie swoje dudniące kroki które echem odbijały się po marmurowej posadzce. Byłam coraz bliżej i coraz bardziej się bałam. Kolejny raz pojawiło się pytanie jak to będzie?
Stanęłam przed ścianą. Poprawiłam odruchowo włosy i oparłam się o ścianę czekając na mojego ''wspólnika''. Musieliśmy wejść tam razem, bo przecież jak wejdę tam sama to Malfoy nie będzie mógł tam wejść, a szkoda...
Po chwili w moją stronę zamierzała już blond czupryna. Wyprostowałam się i zarzuciłam swoją torbę aby tak nie spadała.
Chłopak nie raczył się nawet na mnie spojrzeć. Stanął obok mnie, utrzymując dystans jak zawsze. Weszliśmy do środka.
Zaczyna się.
Położyłam swoją torbę na mały stolik znajdujący się w pokoju. Pomieszczenie było bardzo przytulne. Wyglądało trochę jak sala do eliksirów, jednak okno z którego wlatywały promienie niczym letniego słońca robiło swoje. Nie było tam też tyle ławek, tylko jeden stolik i biurko stojące nieopodal ogromnego regału z książkami.
Nie odzywaliśmy się do siebie. Każdy udawał, że jest czymś bardzo zajęty. Było tak cicho, że jedynym odgłosem były nasze przyciszone oddechy i trzaskający ogień w kominku który znajdował się na przeciwko małej biblioteczki. Atmosfera napięta, no bo czego tu się było spodziewać?!
Wzięłam jedną z książek za pomocą której mieliśmy przyrządzić naszą amortencję.
-Dobra Granger, może masz tyle czasu żeby siedzieć tu i nic nie robić jednak ja nie, a na pewno nie mam tyle czasu aby marnować go na towarzystwo zaszlamionej szczoty.
-Zamknij się Malfoy.-powiedziałam opanowanym głosem. Byłam już do tego zwyczajnie w świecie przyzwyczajona. Niczego innego nie mogłam się precież po nim spodziewać!
-Ja? Och dlaczego? Mówię samą prawdę, może zawołam Filcha, on lubi takie paskudne szczotki jak ty...
-Zamknij się!-już krzyknęłam, jednak szybko powróciłam do lektury którą szanowny pan i władca zdążył mi już przerwać dwa razy. Idiota...
-Ooo a co, pójdziesz do swojego ukochanego Wybrańca? A nie, przecież Wieprzlej jest twoim wybrankiem. Chociaż może lepiej poskarż się Potterowi, bo go mniej się brzydzę dotykać. Wiesz Granger...
-Zamknij się ty pieprzona, fretko!-ooo nie, tego już za wiele! Zatrzasnęłam książkę, i wstałam ze swojego krzesła wpatrując się w kipiącą od cynizmu twarz Malfoya.
-Oh, pieprzona, pieprzona... nawet nie wiesz przez ile uczennic Hogwartu. Założę się, że pewnie nie jedna Gryffonka wskoczyła by mi do łóżka. Hmmm, jak myślisz Ginny?
-Ile razy mam powtarzać żebyś się zamknął?-byłam tak zdenerwowana, że sięgnęłam po swoją różdżkę na co Malfoy poszerzył swój cyniczny uśmieszek.
-No wiesz, nie chciałbym być nie miły, ale dużo plotek chodzi po Hogwardzie o tej cudownej siostrzycę Wieprzleja... Chociaż sam nie wiem czy można to nazwać plotkami jak sam byłem świadkiem gdy wczoraj pośpiesznie wychodziła z dormitorium Goyla... Kojarzysz pewnie?
-Daruj sobie Malfoy... Jeszcze na tyle nie zgłupiałam aby wierzyć takiemu idiocie jak tobie.
Postanowiłam, że wezmę się w garść. Nie będę się z nim kłócić, jeszcze jeśli wygaduje takie głupoty. Niby Ginny? Dobre sobie! Prędzej Filcha bym o to posądziła niż ją!
Wróciłam na swoje miejsce, biorąc do ręki wcześniej porzuconą książkę. Miałam nadzieję, że fretka rasy Malfoy odpuści. Kątem oka spojrzałam w jego stronę. Stał oparty o parapet patrząc przed siebie. Przyjrzałam mu się i doznałam szoku. Malfoy nie wyglądał dobrze. Widać było, że sporo schudł, jego blond włosy które zawsze były w idealnej kondycji straciły swój "blask" a oczy? Jak zawsze chłodne ale przygaszone i...smutne? Draco Malfoy strasznie się zmienił. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nie zachowuje się tak jak jeszcze rok temu. Oczywiście nadal słychać z jego strony różne docinki, wyzwiska ale w o wiele mniejszej ilości i nie są już takie jak kiedyś.
Może Harry ma rację z tym śmierciożerstwem? Bez powodu by tak nie zmizerniał.... Nie, na pewno istnieje inny powód. Przecież Voldemort nigdy nie wziął by za śmierciożerce siedemnastolatka, tylko Harry tak myśli a Harry nie zawsze ma racje.
-Granger wiem, że jestem przystojny ale to nie powód aby się na mnie gapić tymi szlamowatymi oczami.-rzucił w moją stronę a ja pośpiesznie odwróciłam od niego wzrok, pomijając wzmiankę o szlamowatych oczach.
-Dobra Malfoy, zabierzmy się za ten cholerny eliksir.-powiedziałam po czym rzeczywiście wzięliśmy się do roboty.
*****
-Hermiona! Już po?-usłyszałam zdziwiony głos Harry'ego który właśnie wszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Ja już siedziałam na swoim ulubionym fotelu na przeciwko kominka z książką w ręce.-Jak poszło?
-Nie było źle pomijając wszystkie szlamy które poleciały w moją stronę.-odpowiedziałam, chociaż i tak nie było ich tak dużo jak się spodziewałam. W prawdzie gdy wzięliśmy się do roboty nasza współpraca zleciała w ciszy, którą przerywał czasami ktoś z naszej dwójki na temat przepisu.
-Ugh, ten cholerny śmierciożerca...-szepnął Harry wyciągając mapę Huncwotów z torby.
-Harry daj już spokój, ile razy mam ci powtarzać, że to niemożliwe? Sam wiesz kto nie był by na tyle głupi...
-Voldemort Hermiono, Voldemort! A czy był by na tyle głupi? Jeśli chce się odegrać na Lucjuszu to bardzo prawdopodobne, a ja muszę to w końcu sprawdzić.
Harry zawsze taki był. Uparty. Przewróciłam oczami wiedząc, że i tak mu nie przemówię do rozumu. Postanowiłam zmienić temat.
-Gdzie Ron?
Czarnowłosy nawet nie oderwał wzroku nadal tkwiąc w obserwacji.
-Powiedział, że ma coś ważnego do roboty. Po treningu od razu się zmył, mówił, żebym poszedł do pokoju wspólnego pośledzić Malfoya a on musi coś załatwić.
-Aha. Wiesz, jestem zmęczona pójdę już, dobranoc.-powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego dormitorium. Nie miałam ochoty na rozmowę z Harrym, bez urazy, ale nie mogłam patrzeć jak on cały czas ślęczał nad tą mapą obserwując Dracona To robiło się już żałosne.
Gdy weszłam do swojego dormitorium dziewczyn jeszcze nie było. To dobrze, nie miałam ochoty opowiadać im o dzisiejszych wydarzeniach. Wiem, że na pewno wyciągnęły by ze mnie więcej niż Harry, w końcu to dziewczyny. Rzuciłam się na łóżko. Jaka ja byłam zmęczona! Zaczęłam myśleć o tym dzisiejszym spotkaniu z Malfoyem. Rzeczywiście się zmienił. Przyznaję, że jest bardzo przystojnym chłopakiem jednak coś mocno musiało odbić mu się na wyglądzie... Wyglądał strasznie, nawet przez chwilę zrobiło mi się go szkoda. Jeszcze ten niedostępny wzrok cały czas... Coś musi być na rzeczy, a zastanawiając się nad przypuszczeniami Harry'ego sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Miałam nadzieję, że to nie jest prawda to całe jego śmierciożerstwo. Szczerze nigdy się do tego nikomu nie przyznałam, baaa nawet sama przed sobą chyba tego nie zrobiłam ale zawsze miałam nadzieję, że kryje się w nim jakaś mała namiastka dobra.
Nie myliłam się.
_
Trzeci rozdział... mam nadzieję, że nie zawiodłam was po takiej długiej nieobecności. :) Nie będę się tłumaczyć, ale przepraszam was za to i mam nadzieję, że mi to wybaczycie haha. Do następnego!
eriwle
P.S. Chciałabym zaprosić was na konto mojej przyjaciółki Meleriana, pisze super ff :) Dzięki, xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top