Rozdział 9
//Draco
Cofanie się w czasie jest o wiele cięższe niż myślałem. Więcej nauki i zadań domowych wcale mnie nie cieszył. To wszystko mnie strasznie przytłacza.
Jednak Adrian dobrze sobie z tym radzi, przez co czuje się naprawdę źle. Muszę być lepszy od niego we wszystkim!
Teraz byłem w bibliotece jako Draco. Musiałem odrobić zadania domowe, które już nauczyciele zadali, a był drugi dzień nauki.
Starałem się skupić napisaniu wypracowania na historię magi, jednak po głowie wciąż chodził mi myśl o Adrianie. Był o wiele lepszy niż myślałem.
Nie mogąc nic wymyślić, kręciłem się na krześle szukając inspiracji. Dopiero teraz zauważyłem, że za półką przy której siedzę jest brązowowłosa gryfonka.
Gdy już chciałem do niej podejść, przypomniałem sobie, że jestem Draco, a Draco nienawidzi Hermiony. W tamtym momencie przy dziewczyna pojawił się Adrian w ciele Corn'a.
Odwróciłem się w stronę kartki, jednak słuchałem ich rozmowę uważnie.
-Cześć Hermiona. Mogę się przysiąść? - zapytał.
-Jasne, siadaj. - odpowiedziała, a ja poczułem jakbym był na straconej pozycji.
-Co piszesz? - odezwał się chłopak.
-Muszę opisać eliksir postarzający.
-Snape jest naprawdę wymagający, prawda?
-Tak, ale da się przyzwyczaić.
-Hermiono.. - powiedział po chwili. - Chciałabyś się ze mną umówić? - dodał, a ja spiąłem się jeszcze bardziej, przez co walnąłem pięścią w stół, zwracając na siebie uwagę. Widziałem tylko chytry uśmiech Adriana, a moja nienawiść do niego wzrosła.
-Jasne, czemu nie. To kiedy? - uśmiechnął się dziewczyna.
-Może jutro wieczorem?
-Zgoda.
-Przyjdę po ciebie, do zobaczenia.
- pożegnał się, wychodząc z biblioteki. Nie mogąc opanować gniewu, rzuciłem gryfonce wściekłe spojrzenie i sam wyszedłem z biblioteki.
Na korytarzu zobaczyłem czekającego na kogoś Corn'a.
-Co ty wyrabiasz?! - krzyknąłem, przyciskają mu różdżkę do gardła. Na jego twarzy malował się uśmiechem, którego nie znosiłem.
-Ja? Umawiam się tylko z Granger. - zakpił.
-Po co?!
-Ładna jest, urocza..
-Jesteś śmierciożercą, a to jest szlama!
-I tu cię mam! Adrian jest śmierciożercą, a Corn jest dobrodusznym czarodziejem półkrwi. - powiedział, a ja opuściłem różdżkę. Gdy chciałem odejść, zatrzymał mnie głos chłopaka.
-Dlaczego tak się zdenerwowałeś? Nie możesz pogodzić się z tym, że Hermiona leci na kogoś innego niż na ciebie... Czy się w niej zakochałeś? - mruknął chytrze, a ja się odwróciłem rzucając na niego zaklęcia. Jednak żadne w niego nie trafiło, bo chłopak dobrze wykorzystywał zaklęcia obronne.
-Zabawny jesteś. - zaśmiał się.
-Hermiona się prędzej zakocha we mnie niż w tobie! Ty parszywy dupku! - krzyczałem między zaklęciami.
-Jesteś zbyt pewny siebie. - zakpił, a jego zaklęcie mnie trafiło, przez co wylądowałem na zimnym podłożu. - Pamiętaj, to ja wygrałem tą grę. - powiedział na koniec, pochylając się nade mną. Gdy wstałem, Corna już nie było.
//Adrian
Siedziałem rozłożony w pokoju wspólnym Gryffindoru , koło Danny'ego. Byłem zadowolony ze swojej dzisiejszej akcji. Krótko mówiąc, wygrałem z Draco Malfoy'em - przemądrzałym pupilkiem Voldemorta.
-Co się tak szczerzysz? - zapytał mój przyjaciel.
-Umówiłem się z Granger. - powiedziałem zadowolony.
-No nie gadaj... - mruknął niedowierzając.
-Właśnie tak.. Znasz jakieś ciekawe miejsca w Hogwarcie? Na randkę?
-Wiesz... Na randce nigdy nie byłem, bo Boyd udaje niedostępnego - zaczął a ja pożałowałem, że go oto zapytałem. - Kiedyś usłyszałem jak Ginny mówiła Seamus'owi, że był na randce na Wieży Astronomicznej. Wiesz.. gwiazdy i te sprawy. - dodał.
-Wieża Astronomiczna...? Może być. - mruknąłem.
-Chcesz ją... No wiesz..
-No wiesz...?
-..Pocałować? - dokończył, a ja się zaśmiałem.
-Pocałunek to coś więcej niż gest. Jest symbolem związku, miłości i oddania. Jeszcze na a to za wcześnie, znam ją dopiero trzy dni.
-Ale musisz przyznać, że przez te trzy dni zdążyła ci się spodobać.
- nie odpowiedziałem nic, tylko uśmiechnąłem się pod nosem.
//Draco.
-Czy ty się przypadkiem nie zakochałeś? - zapytał Blaise.
-Nie! Chodzi o to, że ten gnój mnie denerwuje. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Miłość jest nieprzewidywalna. Nie wybieramy sobie ludzi, których mamy pokochać. I na odwrót.
-Powiedziałem już coś! Nie kocham tej szlamy!
-To dlaczego rywalizujesz o nią z Adrianem, co on ci zrobił?
-Jest irytujący, zadufany w sobie, ośmiesza mnie na każdym kroku. Naprawdę mam go dosyć! Tym razem nie pozwolę, żeby wygrał! Sprawię, że Hermiona będzie moja.
-Kiedy plan Czarnego Pana przerodził się w pojedynek o Granger? - zaśmiał się.
-To nie pojedynek. To wojna. - spiorunowałem go wzrokiem wychodząc z dormitorium.
#NIE PYTAJCIE O CO CHODZI Z TYM ZDJĘCIEM W ZAŁĄCZNIKU XDDDDD#
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top