Rozdział 34

//Draco

Nie wiedząc co zrobić spojrzałem na Hermionę, która przechodziła tuż obok. W pewnym momencie popatrzyła na mnie, a moje serce szybciej zabiło. Nie mogąc tego skontrolować, uśmiechnąłem się do niej. Jednak ta zdawała się tego nie zauważyć, bo odwróciła głowę.
Wszystko działo się w zwolnionym tempie, jednak moje myśli wirowały jak nienormalne.

Zrobiłem jeden krok w jej stronę, ale po chwili się wycofałem. Nie potrafiłem nic zrobić. Byłem zmieszany. Nie wiedziałem co myśleć. Czułem jakbym bym był przeszkodą. Kłamię. Oszukuję. A najgorszej jest to, że nie umiem przestać.

Przymknąłem na chwilę oczy i po chwili je otworzyłem. Spojrzałem w stronę grygonki przy której stał.. Corn! Zabije drania! Nawet się nie zastanawiając, podbiegłem do nich i jak zawodowy aktor "szczerze" się uśmiechnąłem.

- Cześć Hermiona! - powiedziałem ucieszony.

- Malfoy? - spytała zaskoczona.

- Gdzie tak idziecie? - zapytałem.

- Mieliśmy się przejść po błoniach... - zaczął Corn.

- To wspaniale! Pójdę z wami, jeśli nie przeszkadzam - odparłem i zarzuciłem swoje ręce na ich ramiona.

To nie tak, że jestem zazdrosny.. Po prostu nie lubię widzieć mojej ukochanej w towarzystwie innej osoby.

***

Siedziałem z Hermioną pod drzewem, a w tym czasie Corn moczył nogi w jeziorze. Wydawało mi się, że dziewczyna chcę coś powiedzieć, ale cały czas się wycofywała. Uśmiechnąłem się na tą myśl i spojrzałem na gryfonkę, która zarumieniona spuściła swój wzrok.
Jakie to było słodkie.

- Co tam? - palnąłem.

- No nic.. Słychaj mam pytanie - zaczęła.

- Wal śmiało - odparłem i położyłem się na trawie.

- Tak bardzo mi kogoś przypominasz...

- Słucham? - od razu się podniosłem.

- Nic, nic. Nieważne.. To poprostu jakieś urojenie. - Wytłumaczyła cicho.

Czy to możliwe, że między mną i Stiles'em zauważyła podobieństwo?

- No dobrze.. Em, miałaś jakieś pytanie - zmieniłem temat.

- Dlaczego.. Ty no wiesz.. Zmieniłeś do mnie podejście? - wydusiła z siebie.

- W życiu każdego człowieka następuje czas gdy zaczynasz się zastanawiać. Myślisz czy dobrze postępujesz oraz jakie błędy popełniasz. W końcu u mnie taki czas nadszedł, a ja zacząłem się zastanawiać. Zrozumiałem wiele rzeczy oraz spojrzałem na wszystkie swoje błędy z perspektywy czasu. Byłem głupim i okrutnym człowiekiem. Kiedyś mi to pasowało, ale nie teraz. Znaczy.. Nie chce być teraz taki dobroduszny i walczyć przeciwko Voldemortowi i własnej rodzinie.. Ale myśle inaczej. Pozytywniej. Nauczyłem się dostrzegać piękne rzeczy. - Wytłumaczyłem.

Sam byłem zaskoczony tym wyznaniem, jednak wiedziałem, że siedzi to we mnie od dłuższego czasu. Może to i dziwne, ale naprawdę polubiłem rozmawiać z Hermioną. Nie jako szaleńczo zakochany w niej Stiles, ale jako chłopak, który lubi sobie porozmawiać od tak.

Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, ale nie dodała nic więcej. Uśmiechnęła się tylko i położyła się na trawie.

//Corn

Z takiej odległości spokojnie mogłem usłyszeć rozmowe Draco i Hermiony. Zdziwiły mnie słowa chłopaka, który tak bardzo się przed nia otworzył. Przez ten cały rok zaszły w nim niebywałe zmiany. Jest lepszym człowiekiem, który naprawdę szczerze polubił Granger. Nagle poczułem jakiś smutek oraz pewną ulgę. Gryfonka również mi się podobała ale zawsze wiedziałem, że Draco będzie ode mnie lepszy. Martwiłem się, czy będzie dla niej dobry i czy się odpowiednio o nią zatroszczy. Dzisiejszego dnia, blondyn zwykłymi słowami mnie przekonał.

Poczułem, że muszę mu ją odstąpić. Dam mu wolną rękę.

***

- Draco! Zaczekaj! - podbiegłem do niego, gdy ten z rękami w kieszeniach błądził po Hogwarcie.

- Czego chcesz? - warknął.

- Dowiedzieć się.

- Czego znowu?

- Czy dalej chcesz walczyć.. O Hermionę - spojrzał na nie zdziwiony, lecz po chwili spuścił głowę.

- Nie potrafię walczyć. Nie potrafię ciągle być silny, ani dotrzymywać słowa. Ale potrafię wiele innych rzeczy, których nie potrafisz ty - odezwał się po chwili.

- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie..

- Potrafię kochać. Kocham Hermionę, ale nie mogę o nią walczyć. Nie potrafię. A nawet gdybym potrafił nie zrobiłbym tego, wiesz dlaczego? Bo nie jest przedmiotem, a człowiekiem, który również ma uczucia. - Przerwał mi.

- Czyli.. Wygrałeś.

- W miłości nie ma wygranych i przegranych. Są tylko szczęśliwi i zranieni.

Uśmiechnąłem się do niego szeroko, a po chwili w jego oczach zauważyłem łzy. Chłopak już chciał się odwrócić, ale ja zdążyłem go mocno przytulić. To nie był zwykły uścisk na pokaz. To był uścisk dobrych starych przyjaciół, którzy pogodzili się po latach. W końcu go puściłem i obaj poszedliśmy w swoją stronę. Jako przyjaciele, nie jak wrogowie.

//Draco

Gdy Corn mnie uścisnął, poczułem coś naprawdę dziwnego. Mimowolnie się uśmiechnąłem, a moje wszystkie złe słowa o nim, które siedziały gdzieś we mnie się po prostu rozpłynęły.

Teraz wiedziałem co mam zrobić. Musiałem zrobić duży krok w przód i starać się już nigdy nie cofać.

***

Czarne włosy. Ciemne oczy. Zbudowana sylwetka. Szata z herbem Ravenclaff.

Nosząc imię Stiles wszystko wydawaje się takie proste i łatwe. Nikt nie ma cię za potwora, który gnębi i wręcz nie trawi czarodzieji nie czystej krwi. Nikt nie wytyka cię palcami, bo masz rodziców śmierciożerców.
Wszystko było takie normalne. To było życie o którym każdy marzył, nawet ja - Draco Malfoy.

Spojrzałm na dziewczynę, która akurat wyszła zza portretu Grubej Damy. Uśmiechnęła się na mój widok i mogę sobie ręce uciąć, że się zarumieniła! Mimo, że staliśmy niedaleko siebie, pomachałem jej, a ona zrobiła to samo. Podeszła do mnie, a ja czułem jak moje serce bije coraz mocniej.

Nie mogąc się powstrzymać, zacząłem iść w jej stronę. Oboje patrzyliśy sobie w oczy, jakby nic poza nami nie było.
Wystarczył jeden ruch, a to uszczęślieiło nas oboje. O tym marzyłem od dawien dawna. O tym idealnym momencie, jak trzymam w swoich ramionach tą małą kruszynkę, a moje wargi dotykają jej.

To wydarzenie sprawiło, że w końcu jestem pewnien. Hermiona Granger to osoba, przy której wszystko jest piękne. Nawet miłość, która jeszcze niedawno dla mnie nie istniała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top