Rozdział 28

//Hermiona

Nie spałam od czwartej nad ranem. Obudził mnie jakiś zły sen i od tej pory nie mogę zmrużyć oka. Leżałam na łóżku i zastanawiałam się nad wszystkim co się działo do tej pory. Tyle się zdarzyło w ostatnim czasie. Spodobała mi się osoba o której wcześniej nie myślałam w taki sposób. Zawsze traktowałam Malfoy'a jak jakiegoś robaka, który tylko przeszkadza w normalnym życiu. Jednak, w ostatnim czasie poczułam do niego coś innego. Jakby moim pragnieniem, było widzieć go codziennie o każdej porze dni i nocy. To zadziwiające, ale to samo czuje do Stiles'a. Tych dwóch chłopaków ma wiele wspólnych cech, które są dl nich charakterystyczne. Myśląc o nich, to tak jakbym myślała o jednej osobie. Jest między nimi jedna i najważniejsza różnica. Ślizgona nie potrafiłabym kochać jak prawdziwą miłość. W pewnej części mnie nadal są wspomnienia, które nie są zbyt miłe.

Zanim się zorientowałam słońce już wstało, a z nim parę dziewczyn z mojego dormitorium. Postanowiłam się ubrać i wcześniej iść na śniadanie, aby więcej zjeść. Na Merlina, chyba zamieniam się w Rona!

Weszłam spokojnie do Wielkiej Sali i nie oglądając się na inne stoły usiadłam koło Harry'ego, który najwyraźniej też postanowił wcześniej zjeść. Uśmiechnęłam się do niego i nałożyłam sobie na talerz tosty. Spojrzałam na chłopaka, który gapił się gdzieś za moją głowę.

- Co się stało? - Zapytałam podejrzliwie.

- Pucey wczoraj nie pojawił się na meczu. Ogólnie coraz częściej go nie ma. Znaczy.. Dla nas to dobrze, bo drużyna Slytherinu nie ma dobrego ścigającego. - Stwierdził. - No nie wierze... I do tego Malfoy koło niego usiadł. - Powiedział wypluwając z ust kanapkę.

- Harry! - Upomniałam go. - Co w tym takiego dziwnego? Przecież obaj są ślizgonami. - Dodałam po chwili.

- Ty nic nie rozumiesz, prawda? Myślałem, że więcej wiesz o Slytherinie.

- Prawda. Wiem dużo o Slytherinie. O jego historii i biografii założyciela, jednak zbytnio nie interesuje się jego uczniami. - Prychnęłam, odwracając głowę na Draco.

- Malfoy i Pucey nienawidzą się od zawsze. Pamiętasz może, jak w pierwszej klasie walczyliśmy z trollem w łazience? Dwa dni później Pucey z pomocą starszych kolegów wyczarowali małego trolla, aby nastraszyć Malfoy'a. - Wytłumaczył.

- W książkach z zaklęciami znajdziesz wszystko.. Dobrze, że nas takich rzeczy nie uczą na lekcjach. - Westchnęłam patrząc na Harry'ego.

- Ty naprawdę nic nie rozumiesz.. - Jęknął. - Ja tu nie gadam o zaklęciach ale o Pucey'u i Malfoy'u. Przez.kilka lat sobie tak dogryzali, jednak najbardziej znienawidzili się w piątej klasie, kiedy fretka ukradła dziewczynę Adrianowi. - Dopowiedział.

- Dużo o nich wiesz. - Stwierdziłam.

- Ich rodzice są śmierciożercami. Muszę o nich dużo wiedzieć. - Powiedział dumnie.

//Draco

- Siema krzywozębny. - Powiedziałem do Pucey'a, siadając koło niego.

- Czego chcesz? - Zapytał.

- Kiedy wreszcie się od niej odwalisz, co? - Spytałem, przypominając sobie jak usiadł z Hermioną na eliksirach.

- Daj mi spokój. Przyjaźnie się z Hermioną.. Nie zabronisz mi tego. - Warknął.

- Jeszcze zobaczymy Pucey. Kończy mi się już cierpliwość. - Syknął. - Dlaczego Potter tak się na nas gapi? O! A teraz Granger!

- Obgadują twoje tlenione włosy. - Powiedział jedząc kanapkę. Skorzystałem z okazji i wsadziłem jego twarz w talerz pełny jakiegoś sosu. Prychnąłem i wstałem, ruszając na miejsce obok Zabiniego. Gdy odwróciłem głowę w stronę Adriana, też posłał mi tylko pełen wrogości wzrok.

***

Mam wrażenie, że życie mnie nie lubi. Chciałem odpocząć od ciała Stiles'a, jednak naszej kochanej McSztywnej zachciało się z nim rozmawiać. Mówiłem już jak bardzo nienawidzę tej wiedźmy?
Właśnie dlatego wylądowałem w toalecie z dwoma eliksirami - na zmianę ciała i na zmianę głosu. To były ostatnie buteleczki na ten miesiąc i musiałem przetracić je na jakiś kaprys nauczycielki. Wypiłem jeden eliksir i od razu po nim drugi. Skrzywiłem się, gdy poczułem, że było go stanowczo za mało. Westchnąłem tylko i szybko przebrałem się w mundurek. Znowu byłem prawdziwym sobą. Nie z wyglądu ale z charakteru. Stiles był moim prawdziwym odzwierciedleniem, którego jako Draco nigdy nie pokazywałem.
Mimo tego, że już wiele razy bywałem w jego ciele, nadal nie przyzwyczaiłem się do tego, że pokazywałem ludziom swoje prawdziwe ja.
Otrząsnąłem się i zabierając torbę z mundurkiem Slytherinu wyszedłem z toalety, kierując się do gabinetu McGonagall.

***

Wyszedłem z gabinetu tej wiedźmy po dwóch godzinach. Usłyszała od nauczycieli, że Stiles jest ostatnimi czasy nieobecny na lekcjach. McSztywna postanowiła mi kazać za karę uporządkować wszystkie papiery. Moje oczy były już zmęczone od ciągłego patrzenia na jakieś zapiski czy ruszające się fotografie. W tym momencie chciałbym się położyć na środku korytarza i po prostu zasnąć, nie zważając na dziwne spojrzenia lub uwagi.
Idąc korytarzem spotkałem Adriana, który zagrodził mi drogę. Chciałem go wyminąć lecz ten najwyraźniej chciał mnie zdenerwować, bo mnie zatrzymywał.

- Będziemy musieli pójść do Malfoy Manor. - Powiedział. - Skończyły się eliksiry.

- Wiem. Dzisiaj wypiłem ostatnie. - Odpowiedziałem.

- W sobotę jest wycieczka do Hogsmade, stamtąd możemy się bezpiecznie dostać. - Wytłumaczył, a ja chciałem go wyminąć. - Musimy się przygotować. Czarny Pan na pewno będzie pytał o Harry'ego.

- Wymyślimy coś, o to się nie bój. - Powiedziałem cicho, idąc na przód.

Adrian miał racje. Pierwszy raz od kilku miesięcy będziemy musieli się stawić twarz w twarz z Czarnym Panem. Z pewnością będzie chciał dowiedzieć się jak przebiega jego plan. Jedyny problem jest w tym, że żaden plan już nie istnieje. Ta misja przerodziła się w walkę pomiędzy mną, a Adriano Cornem. Musimy mieć dobre wytłumaczenie, bo jeśli go nie przekonamy słowami, ten zaglądnie do naszych umysłów, a wtedy będzie po nas.
Idąc dosyć szybko, nie zauważyłem niskiej brunetki przez co na nią wpadłem. Otrząsnąłem się i spojrzałem na dziewczynę, która zbierała swoje książki z podłogi. Gdy się podniosła zauważyłem, że była to Hermiona.

- Przepraszam, nie zauważyłem cię. - Powiedziałem, przecierając twarz rękoma.

- Nic się nie stało. Chciałam z tobą porozmawiać. - Mruknęła.

Świetnie, wszystkim zabrało się na rozmowy.

- Jasne. - Westchnąłem. - Więc? - Zapytałem, gdy ta ani drgnęła.

- Istnieje takie uczucie niepewności. Nie jesteś pewien co druga osoba czuje.. Patrzysz na tą drugą osobę i zastanawiasz się czy jest po prostu miły i przyjacielski, czy znaczysz dla kogoś coś więcej.. To naprawdę głupie, bo nie wiesz jak masz się zachować. - Wytłumaczyła szybko, a gdy to mówiła całe moje zmęczenie się ulotniło.

- Co masz na myśli? - Zapytałem, patrząc się w jej oczy.

- Powiedz mi co czujesz. - Powiedziała cicho. - Do mnie..

Chwilę potrwało, aż wszystko sobie przetworzyłem. Ona zapytała mnie co czuję! Tylko co czuję? Pożądanie? Miłość? sam nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, jednak wiem, że jest to coś więcej niż przyjaźń.
To był ten moment kiedy powinienem się mocno zastanowić i odpowiedzieć sobie na wiele pytań.
"Draco nie może być z Hermioną, ale Stiles tak." - Przypomniałem sobie słowa Blaise'a, a wszystkie wątpliwości i lęki ze mnie uciekły.

- Słowa są zbędne. - Odparłem i szybko zbliżyłem swoje usta do jej.

Mimo tego, że nie pocałowałem jej w ciele Draco, wiem, że jestem osobą prawdziwą z prawdziwymi uczuciami. Co do uczuć poczułem lekkie mrowienie w brzuchu. Czy to te słynne motylki?

Nieświadomie uchyliłem oczy i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to moje blade dłonie na policzkach Hermiony. Nie był to kolor cery Stilesa, tylko Draco. Momentalnie spanikowałem i nie wiedziałem co się stało. Co jeśli się zmieniłem?
Szybko oderwałem się od dziewczyny i za nim ta zdążyła na mnie spojrzeć, pobiegłem w stronę toalety. Wiem, że w tym momencie zachowałem się jak prawdziwy dupek, ale co miałem zrobić?

Będąc w toalecie oparłem się o umywalkę i spojrzałem w lustro. Miałem twarz Draco, ale moje włosy wciąż były brązowe. Jednak z każdą chwilą jaśniały. Walnąłem pięścią w umywalkę, czego od razu pożałowałem bo po ręce przeszedł okropny ból.

Dzisiaj miałem swój wymarzony, idealny pocałunek z dziewczyną do której naprawdę coś poczułem. To wspomnienie pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Najgorsze było to, że nie mogłem na nią spojrzeć oczami Draco i powiedzieć, żeby jej uczcie niepewności zniknęło, bo uczuciem jakim ją dążę jest miłość.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top