Rozdział 11

//Hermiona
Mówiłam już jak bardzo go nienawidzę? Przez niego mam szlaban! Mój pierwszy w życiu szlaban!
Nienawidzę Malfoy'a całym sercem. To zapatrzony w siebie dupek, który ma gdzieś uczucia innych.

Jakoś przetrwałam do końca lekcji nie wybuchając i nie przezywając tlenionego. Jednak, po ostatniej lekcji, gdy szłam z Ronem i Harrym do pokoju wspólnego buzia mi się nie zamykała, a z moich ust padały słowa, których w życiu nie powiedziałam.
-Spokojnie Hermiona. Oddychaj głęboko.. - uspokajał mnie Ron, a ja zaczęłam wyzywać go coraz mniej. - On nie jest wart twojej złości.
-Masz rację. - odetchnęłam.
-Em... Bardzo bym chciał z wami pójść jednak coś mi wypadło.. Do zobaczenia! - pobiegł w jakiś korytarz Harry.
-Co mu się stało? - zachichotałam.
-Pobiegł do Cho. Wiesz... - mruknął.
-Jeszcze go nigdy takiego nie widziałam.. A co u ciebie i Lavender? - odparłam, na co on zaczął kaszleć.
-Eug..U nas.. bardzo dobrze... - jąkał się, na co się zaśmiałam.
-Wiesz co.. Ty idź do Lavender i spędź z nią trochę czasu, a ja...
-Pójdziesz do biblioteki. - wyprzedził mnie. - Jesteś pewna?
-Jasne! - uśmiechnęłam się zachęcająco.
-Dobrze, to do później! - pomachał mi. Rozeszliśmy się w swoje strony. Byłam szczęśliwa, że chłopaki są zakochani i mają drugie połówki.
Idąc w stronę biblioteki usłyszałam znany mi głos.
-Hermiona! - Krzyknął Stiles.
-Stiles! - ucieszyłam się na jego widok.
-Cześć, gdzie idziesz? - zapytał.
-Do biblioteki, a ty?
-Dobrze się składa bo ja także. Muszę poszukać książki o niuchaczach.
-Ty już mi lepiej nic nie mów o niuchaczach.

//Draco
Czy ja naprawdę jestem taki głupi, żeby powiedzieć o niuchaczach?! Nie mogłem wymyśleć czegoś lepszego? Oczywiście nie!
-Hermiona.. Potrzymasz? - zapytałem trzymając trzy książki. Dziewczyna tylko westchnęła i zabrała je ode mnie, a ja dalej "szukałem".
-To ci nie wystarczy? Jest ich aż trzy.. - mruknęła.
-Książek nigdy za wiele, prawda? - zapytałem z uśmieszkiem.
-Właściwie, co chcesz się dowiedzieć o niuchaczach? To naprawdę denerwujące i złe zwierzęta, których z całego serca nienawidzę.
-Chyba miałaś niemiłe przygody z nimi. - zaśmiałem się, a gryfonka spiorunowała mnie wzrokiem.
-I tak to wszystko przez Draco.. - mruknęła.
To ty nie trzymałaś mocno smyczy. - pomyślałem.
-Opowiadaj. - zapewniłem, chodząc między półkami.
-Na zajęciach mieliśmy wylosować swojego partnera i jakiegoś niuchacza. Niestety, Draco wylosował mnie..
-Draco wydaje się być miły. - przerwałem jej. - Już jestem cicho. - dopowiedziałem widząc jej minę.
-Gdy wybraliśmy niuchacza mieliśmy poszukać złota. Oczywiście, ja trzymałam niuchacza, który mi się wyrywał. Malfoy jak zwykle się ze mnie śmiał, a w pewnym momencie niuchacz mnie pociągnął tak, że wylądowałam na jakieś łące. Draco przybiegł za mną, a ten cholerny zwierzak się zgubił. Teraz mam przez Malfoya szlaban.. - opowiedziała.
Hola, hola.
Po pierwsze, to nie ja puściłem niuchacza, a po drugie czemu nie wspomniała, że byliśmy tak blisko siebie jak na nią upadłem? Czyżby chciała to zachować dla siebie? Najwyraźniej musiało się jej to podobać. - uśmiechnąłem się na tą myśl.
-Nie śmiej się, to jest straszne. Przez kolejne dwa miesiące będę musiała czyścić z Malfoy'em klatki tych "kochanych" magicznych stworzonek. Smród kupy jeszcze bym wytrzymała, ale wytrzymać przez ten czas z Draco to trudna sztuka. - z jakiegoś powodu jej wypowiedź mnie śmieszyła, mimo tego, że mnie obraziła.
-Daj spokój. Nie może być tak źle. - zapewniłem.
-Ty chyba go na prawdę nie znasz. Jest arogancki, zapatrzony w siebie, fałszywy, zboczony...
-.. I cholernie przystojny, mam racje? Usłyszałem jak tak mówiły o nim puchonki z czwartego roku. - powiedziałem. Spojrzałem na nią a jej policzki były całe czerwone... Zaraz co? Nie zaprzeczyła ani nic... Czy to możliwe? Czy ja naprawdę tego nie zauważyłem?
-H-hermiona? - zająkałem się, odwracając ją w moją stronę. Gdy wciąż patrzyła na swoje stopy, podniosłem jej podbródek, a nasze oczy się skrzyżowały.
-Czy tobie podoba się Draco? - zapytałem poważnie. - Jestem twoim przyjacielem możesz mi powiedzieć wszystko, wiesz? - zapewniłem. W brzuchu poczułem jakby mnie coś ucisnęło.
-To i tak nie miało by przyszłości... Ja jestem tylko mugolką... Te wszystkie lata wyzwisk tylko mnie o tym przekonały. - mruknęła, a ja w jej oczach ujrzałem smutek.
Nagle poczułem jak mój żołądek obraca się do góry nogami, a w brzuchu zaczęły latać motyle.
-Czyli ci się podoba? - dopytałem. A ta tylko mruknęła twierdząco.
- J-ja.. Muszę już iść. - powiedziałem dając jej do rąk kolejnych parę książek, tak że zakryły jej twarz. Szybko wyszedłem z biblioteki, nie wiedząc co się ze mną dzieje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top