Rozdział 17

*Draco *

Przerażony rzuciłem się do łazienki i zwróciłem wszystko, co miałem w żołądku.

Hermiona jest martwa. Nie żyje. Gdy zamknąłem oczy zobaczyłem jej pusty wzrok i całe zakrwawione ciało. Nadal słyszałem jej krzyk.

"Błagam niech to jest tylko zły sen"

Czułem palące łzy, ale nie pozwoliłem im wypłynąć. Pobiegłem jak najszybciej do jej pokoju. Dałbym wszystko, żeby ją tam zobaczyć.

Z rozmachem otwieram drzwi, które mocno uderzają w ścianę. Pewnie klamka zrobiła dziurę ale nie dbam o to.

Moje serce wybucha radością gdy widzę ją siedzącą przy stoliku. Ma w dłoni jakiś pędzel a na twarzy maluje się furia. Chyba jej w czymś przeszkodziłem. Przykro.

Szybko do niej biegnę, biorę ją w ramiona i okręcam wokoło siebie. Chwilę później ją postawiłem a podbródek trzymam na jej głowie. Wdycham zapach jej włosów.

Moment. Ona miała brązowe włosy. A teraz są kolorowe. Nieco trudno to określić, bo związała je w dziwnego kitka z tyłu głowy.

-Malfoy. Co ty na Merlina wyprawiasz?!

Nie reaguję tylko mocniej ją przytulam. Tak się bałem że ją straciłem. O dziwo, przywiązałem się do tej dziewczyny. Widać co się stało, gdy myślałem, że nie żyje.

- Ty żyjesz. - tylko tyle udało mi się powiedzieć. Z radości poczułem łzy z oczach.

-Jasne, że żyję. - słyszałem, że jest wściekła - Ale ty zaraz nie będziesz, jeśli natychmiast mnie nie wypuścisz.

Chciałem ją nieco zdenerwować i mocniej złapać ale nie zdążyłem, bo wyplątała się z moich objęć. Z oburzeniem spojrzała na paznokcie a ja podążyłem za jej wzrokiem. Całe paznokcie miała czarne.

- Eee... Czemu masz czarne paznokcie? - zapytałem ostrożnie.

Prychnęła ze złością i spojrzała na mnie z mordem w oczach.

- Czarne paznokcie? Czarne paznokcie?! Ja ci zaraz zrobię czarne paznokcie. Wiesz co? Opowiem ci pewną historie - jej słowa płynęły z prędkością światła. Była wściekła. Odwróciła się do mnie plecami - Była sobie dziewczyna, którą zamknięto w pociągu a osobą, która jej nienawidzi. Była ona samotna i postanowiła zrobić coś dla siebie i pomalowała paznokcie na ładny, jasny kolor. Nie miała przy sobie przyjaciół, więc chciała napisać sobie na paznokciach ich inicjały, by mieć chociaż wrażenie, że są przy niej. Lecz do jej pokoju wbiegł pewien dupek, który postanowił wszystko zepsuć. - gdy na mnie spojrzała aż cofnąłem się o krok.

- Przepraszam cię, Hermiono. Nie chciałem cię wystraszyć. Po prostu...

I odpowiedziałem jej wszystko jak było po kolei. Na jej twarzy najpierw pojawił się szok a później niedowierzanie. Gdy skończyłem tą opowieść (ze szczegółami) spojrzała na mnie ciepło.

- I nie nienawidzę cię. Naprawdę. Przywiązałem się do ciebie. - nie patrzyłem już na nią, tylko na swoje dłonie.

- Przepraszam, Draco. Nie wiem co we mnie wstąpiło. W końcu to tylko paznokcie.

- Powiesz mi jakie inicjały chciałaś napisać?

Położyła prawą rękę na stoliku i wskazywała na palce mówiąc.

- Tu miało HP, RW, GW, LL, NL - zmieniła rękę - A tu DM, XG*, YG*, SS i FW.

- XG i YG to twoi rodzice, prawda? - pokiwała głową - A DM to...

Spojrzałem na nią, sądząc że mi powie ale patrzyła ma mnie wyczekująco. Okazało się że sam muszę to dokończyć.

- A DM to... Ja? Mam rację?

- Tak.

Atmosfera zrobiła się bardzo gęsta. Dosłownie, można by ją kroić tępym nożem. Dla szybkiej zmiany tematu powiedziałem:

- Rozpuścisz włosy? Chcę zobaczyć jak wyglądają.

Z ociąganiem zdjęła gumkę i założyła ją na rękę. Jej włosy były tęczowe. Od góry czerwony a później zgodnie z tęczą. Na końcu fiolet.

- Ślicznie. - powiedziałem

Wyciągnąłem rękę i nawinąłem sobie jeden kosmyk na palec. Spojrzałem na Gryfonkę a ona zarumieniona patrzyła na swoje włosy w mojej dłoni. Zabrałem rękę.

- Zrobisz mi też kolorowe włosy?

Bez słowa wstała i gdzieś poszła. Po chwili wróciła z kilkoma saszetkami.

- Nie mam już niestety tęczowej ale mam takie kolory.

Wybrałem błękitny. Mam nadzieję, że nie będę wyglądał, jakbym był niespełna rozumu. Obróciłem saszetkę kilka razy w palcach.

- I co? Jak to się robi?

Roześmiała się i zabrała mi z rąk saszetkę.

- Przecież tu jest napisane. Nakładasz to na mokre włosy, a po 40 minutach spłukujesz. Tylko nie nałóż tego na skórę, bo ciężko zmyć.

-Pomożesz mi?

-Nie. Chcę zobaczyć czy Ci wyjdzie. Wierzę w ciebie. W końcu jesteś znanym czarodziejem. A teraz sio!

Najzwyczajniej w świecie zaczęła mnie popychać do wyjścia. Po chwili zrozumiałem że sprzeciw nic ty nie da więc z godnością podziękowałem jej za pomoc. Będąc przy drzwiach zobaczyłem na ścianie okropną dziurę. Wyjęłem różdżkę z kieszeni i wycelowałem w ścianę.

- Reparo!- popatrzyłem jak dziura się naprawia i powiedziałem jeszcze - Naprawdę cieszę się, że żyjesz.

*Hermiona*

Nie spodziewałam się takiej wizyty. Naprawdę. Taka wizyta jest tylko raz w życiu.

Czułam się... dziwnie, gdy Draco opowiadał o mojej śmierci. Przez chwilę wpadłam w nostalgię.

Szybko naprawiłam paznokcie i prze chwilę podziwialam efekt. Jest idealnie!

Później chcąc zająć czymś umysł i nie pobiec do ślizgona by sprawdzić, jak mu idzie farbowanie włosów, idę do kuchni by zrobić na na śniadanie gofry z bitą śmietaną i owocami.

Gdy weszłam do pomieszczenia było niezmiernie cicho. Nie lubię takiej pustej ciszy.

-Chmurko!

Koło mnie coś trzasnęło i pojawiła się skrzatka. Skłoniła się nisko.

- Pani wołała skrzatkę?

- Tak, Chmurko - powiedziałam delikatnie ale stanowczo - prosiłam cię. Miałaś czuć się przy mnie bezpiecznie. Nie kłaniaj mi się, okej? - uklękłam przy niej, lecz ona odwróciła wzrok - Jesteśmy równe. I możesz bez problemu patrzeć mi w oczy.

Wstałam i podeszłam do szafek.

- Pomożesz zrobić mi gofry z bitą śmietaną?

- Czy Chmurka pomoże? Oczywiście, że Chmurka pomoże! Chmurka może nawet zrobić to za Panią.

Pokręciłam ze śmiechem głową. Zaczęłyśmy pracować.

***

Gdy zrobisz zrobiłyśmy gofry ( które wyglądały bosko!) dałam Chmurce jej porcję, przez co się popłakała. W końcu jednak ją zjadła a ja zaklęciem prowadziłam dwa pełne talerze. Burczało mi w brzuchu.

Już po chwili byłam już  u chłopaka. Było otwarte, więc po prostu weszłam. Postawiłam talerze na stoliku i zaczęłam się rozglądać. Nie było tutaj wielkiego bałaganu jak sądziłam. Nigdzie nie leżały brudne rzeczy. W kącie pokoju była jednak jakąś kupka ciuchów, a na biurku leżało kilka gazet. Na ścianie są już plakaty znanych graczy Qudittcha. To mi przypomniało, że jestem w pokoju u Draco.

- Przyniosłam jedzenie! - zawołałam i czekałam na odpowiedź.

- Nie jestem głodny. - burknął - Idź stąd.

Zaczęłam iść tam, gdzie słyszałam jego głos. Łazienka.

- Draco? Wszystko w porządku? - gdy nie odpowiedział położyłam rękę na klamce. - Malfoy, zaraz tam wejdę. Jeśli jesteś niekompletnie ubrany lub...

Nim dokończyłam zdanie drzwi otwierają się a ja w ostatnim momencie odskakuję. Były stanowczo zbyt blisko mojej twarzy.

- Mógłbyś trochę uważać, prawie dostałam - o ile się nie przesłyszałam, odpowiedział "Szkoda, że prawie", co mnie zdenerwowało, więc z udawaną pewnością siebie powiedziałam - Uwaga wchodzę.

Biorę głęboki oddech i w miarę pewnym krokiem wchodzę do tego pomieszczenia. Draco ma głowę praktycznie w umywalce i z wielką siłą trze swoją twarz. Nie ma koszulki, ale na szczęście ma chociaż spodenki.

- Co ty robisz? - pytam i do niego podchodzę.

- Usiłuję zmyć to z twarzy! Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to na Merlina nie będzie chciało zejść! Jak ja się teraz z tym pokaże...

Stłumiłam wybuch śmiechu i starałam się zrobić w miarę poważną minę. Chłopak już  ie byk blondynem. Miał niebieskie włosy i i z pięć centymetrów skóry dokoła włosów. Chociaż... Skóra była już nie niebieska, tylko bordowa. Tarł ją prawie do krwi.

- Draco, przestań! Kto cię niby oprócz mnie tu zobaczy? - w moim głosie słychać było jeszcze śmiech, więc chłopak spojrzał na mnie poważnie. - Zostaw to. Trzy cztery mycia włosów i zejdzie ci to z głowy. Słowo harcerki.

Spojrzał na mnie zdumiony.

- Kto to harcerka?

Zrobiłam facepalma. No jasne, że on  nie wie. Nie uczył się zajęć mugoli.

- Nieważne. Chodź jeść.

Wytarł twarz i poszliśmy do stołu. Uśmiechnął się na widok jedzenia.

- Mniam! - gdy miał ugryźć gofra nagle się zatrzymał. - Zrobiłaś to sama? Tak jak jajecznice?

- Teraz pomagała mi Chmurka. Jeśli nie chcesz to może mi oddaj... - chciałam zabrać mu talerz, lecz zaborczym ruchem przysunął go do siebie.

- Moje!

I zaczęliśmy jeść. W międzyczasie nie miałam wyjścia, i musiałam mu opowiadać dokładnie kim są i co robią harcerze. Na jego twarzy był szok ale też wiara.

- I ty robiłaś to co oni? Byłaś harcerką?

Pokręciłam ze śmiechem głową.

-Żartowałam. Ale w sumie... Gdy szukaliśmy horkrusów to można mnie, Rona i Harry'ego tak nazwać.

Wziął coś z pod stołu i rzucił tym we mnie. Piłka. Serio, myślałam, że jest tu porządek.

Przewróciłam oczami i zaczęłam zbierać talerze. Gdy wyciągałam rękę po jego talerz pacnął moją rękę. Spojrzałam na niego pytająco.

- No co? Chcę posprzątać.

- Nie - pokręcił głową - Chmurka!

Do pomieszczenia wbiegła skrzatka i ukłoniła się nisko.

- Pan wołał Chmurkę? - powiedziała patrząc na podłogę.

- Tak, wynieś proszę te talerze.

I tyle. Stworzenie w mig zrobiło to, o co je POPROSIŁ Draco i już jej nie było. Kwestia sekund.

Spojrzałam ma niego i poczułam łzy w kącikach oczy.

- Dziękuję - wyszeptałam a on cudownie się do mnie uśmiechnął.

Kochani!
Ten rozdział miał pojawić się już dawno. Jednak teraz już niczego nie jestem pewna. Moja była przyjaciółka z WATTPADA stwierdziła, że ktoś, kto pisze Dramione jest gorszy od innych, co piszą ff z HP.
Przez to nie mogłam się zmusić do tego rozdziału. Utwierdza mnie wtym jeszcze to, że nie mam już tych komentarzy, gwiazdek i wyświetleń co kiedyś.

Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ale uwielbiam to pisać, więc napewno się pojawi. Zależy jak szybko wyrzucę te słowa z myśli.

Buziak

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top