09. You're late for a common shower

Obudziłam się przeciągając i z zaskoczeniem stwierdziłam, że jestem sama. Podciągnęłam się do pozycji siedzącej rozglądając się lekko zaspanym wzrokiem po pokoju. Michaela w nim nie było, co było dziwne, zwłaszcza że poznałam jego zamiłowanie do długiego spania. Może dopadł go kac? Mniejsza z tym. Wstałam, zabrałam ubrania i opuściłam pokój kierując się do łazienki.

Weszłam do łazienki od razu zatrzymując się zaskoczona, kiedy doszły do mnie odgłosy wody, które po chwili ucichły. Spojrzałam w stronę prysznica oddzielonego szklaną powłoką, która była zaparowana. Mimo tego i tak wiedziałam kto znajdował się za nią, ta postura, włosy i umiejscowienie tatuaży było zbyt charakterystyczne. Odwrócił się przecierając dłonią szkło na wysokości twarzy i uśmiechnął się do mnie. Wyszedł spod prysznica, a ja naprawdę musiałam skupić wzrok na jego twarzy aby tylko nie spojrzeć niżej, ale słabo mi to szło. Pojedyncze kropelki wody spływające po jego ciele były rozpraszające tak samo jak to, że był goły i w ogóle się tym nie przejmował. Stałam tam jak wryta gapiąc się na niego, zamiast chociażby się odwrócić czy coś. Założył na siebie czarne, długie dresy i spojrzał na mnie.

- Prze...praszam.- wydukałam. Zdecydowanie już nie byłam zaspana. Czy ja w nocy powiedziałam, że lecimy na siebie tylko po pijaku? To było oczywiste kłamstwo, z mojej strony na pewno. Cholera... zlustrowałam wzrokiem jego klatkę piersiową zatrzymując się na chwilę przy zdecydowanie za nisko osadzonych spodniach. Przełknęłam ślinę.

- Nic się nie stało.- odpowiedział z kąśliwym uśmiechem.- Chociaż trochę się spóźniłaś na wspólny prysznic.- puścił mi oczko, po czym opuścił pomieszczenie zostawiając za sobą lekko uchylone drzwi.

- Michael już wstałeś?- usłyszałam zaskoczony głos brata.- To aż dziwne. Gdzie Roxy?

- W łazience.

- Ale ty przed chwilą tam...

- Pozwoliłem jej wejść.- jestem pewna, że wzruszył ramionami i sobie poszedł. Odłożyłam ubrania na półkę, a Ashton wtargnął do łazienki.

- Co?- spojrzałam na niego marszcząc brwi.

- Od kiedy wchodzisz komuś od tak do łazienki?

- Nie od tak, pozwolił mi. Tak szczerze, to po prostu się w niej minęliśmy.- to prawie prawda. Taka prawda z lekkim naciągnięciem i zatuszowaniem faktu golizny jego kumpla. On zdecydowanie nie musi o tym wiedzieć.- A teraz jeśli mógłbyś... chciałabym wziąć prysznic.- gestem ręki ponagliłam jego wyjście. Przewrócił oczami.- Główka nie boli?- zapytałam.

- Nie jest źle.

- Pamiętasz, że przylazłeś do mojego pokoju w nocy?

- Oh, serio? Po co?- chyba był tym zaskoczony. Zaśmiałam się cicho.

- Chciałeś się napić z Michaelem, a teraz idź już sobie.- wywaliłam go za drzwi i zamknęłam je tuż przed jego nosem.

Wróciłam do pokoju jakieś dwadzieścia minut później ubrana w jeansowe, jasne szorty i górę od stroju kąpielowego. Michael siedział na łóżku oparty o jego zagłówek, z jedną ręką za głową, w drugiej trzymał telefon coś na nim robiąc. Spojrzał na mnie kiedy odłożyłam swoją kosmetyczkę na szafkę nocną. Na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek. Objął mnie ramieniem i chwilę później wylądowałam na jego kolanach.

- No hej.- złączył nasze usta w pocałunku, który od razu oddałam. Objęłam ramionami jego szyję wplątując koniuszki palców w jego włosy. Objął mnie w talii przyciągając bliżej do siebie. Usłyszeliśmy pukanie, przez co od razu się od niego odsunęłam wstając jak poparzona i niemal tracąc równowagę. Odwróciłam się w stronę drzwi, a w nich stanęła Megan.

- Dobrze, że nie śpisz.- powiedziała ignorując mój chwilowy brak równowagi i lekko zdezorientowaną miną.- Musimy pogadać zaraz, teraz, już. Sprawa życia i śmierci, wagi państwowej i wszystkiego co najgorsze.

- Oh, okay.- skierowałam się do wyjścia. Spojrzałam ostatni raz w stronę chłopaka i wypowiedziałam nieme przepraszam. Blondynka złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą od razu prowadząc na schody, by po chwili wyjść z domu, wcześniej rzucając cześć Alice, która siedziała w salonie. Inni jeszcze spali? W sumie nawet nie wiem, która godzina.

Zatrzymałyśmy się dopiero niedaleko jeziora, po czym usiadłyśmy na trawie. Dziewczyna była czymś zdenerwowana, za dobrze ją znała, żeby tego nie zauważyć. Widziałam też, że nie ma o co ją pytać, tylko muszę poczekać chwilę aż ułoży sobie to w głowie i sama mi powie. Rozejrzałam się po okolicy. Woda była spokojna, nikogo oprócz nas nie było na zewnątrz. Lekki wiatr był kojący. Usłyszałam westchnięcie.

- Jestem okropna.- powiedziała, a ja spojrzałam na nią.- Boże, jak to się stało?

- Wciąż nie wiem o czym mówisz.

- Całowałam się z Calumem.- albo Michael miał farta, albo w niewytłumaczalny dla mnie sposób wie co wyprawia jego siostra.

- Oo.

- Poszliście sobie i on mnie zdjął z barków i... sama nie wiem co strzeliło mi do głowy żeby go pocałować.- wplotła dłonie we włosy i pociągnęła lekko za nie.- I wcale mu to nie przeszkadzało, sądząc po tym jak szybko zareagował...

- Cal jest w twoim typie, jakby nie patrzeć i oboje byliście pijani. No i Michael mi się wygadał, że Calum powiedział mu kiedyś, że mu się podobasz.

- Rozmawiasz z moim bratem?

- Mamy razem pokój, dziwne by było jakbym słowem się do niego nie odzywała i poruszyliśmy temat Hooda, nie twój. Tak jakoś wyszło.- naprawdę nie chciałam jej okłamywać, nie czułam się z tym najlepiej, ale co miałam jej powiedzieć. Fajnie, że całowałaś się z Calumem, nie będziesz miała mi za złe, że uprawiałam seks z twoim bratem i wciąż nas do siebie ciągnie? Chyba by mnie zabiła. Między nami przez chwilę panował cisza.- Nie zmienisz tego, że się z nim całowałaś nawet jeśli bardzo byś chciała.

- Przejechałam tu z Nathanem, a on mi się naprawdę podoba.

- Ale Cal chyba bardziej.

- Nie pomagasz.

- Jeśli oczekiwałaś, że powiem zapomnij o tym co się stało, to się myliłaś. Nawet jakbyś chciała i tak nie zapomnisz. Zresztą... Nathan wolał siedzieć z Luke'iem niż z nami i nieźle się nawalił, ledwo po schodach się toczył.

- Prawie posunęliśmy się dalej.

- CO?

- Nie patrz tak na mnie, sama się temu dziwię. Okay jest przystojny i zwracał moją uwagę, ale nigdy tak bardzo, no i to kumpel tego idioty.

- No i co z tego? Jeśli naprawdę Ci się podoba, powinnaś coś z tym zrobić. Nathan jest okay, ale gdyby był dla Ciebie najważniejszy nie zaszłoby nic między tobą, a Calumem, nawet po pijaku.

- Spotykam się z nim tydzień i już to zwaliłam.

- Po prostu to przemyśl.

- Łatwo powiedzieć. Jestem tu uwięziona do jutro z tą dwójką. To będzie cholernie dziwnie, nie mam pojęcia jak się zachować. Nie spojrzę Nathanowi w oczy, a między mną a Calumem będzie niezręcznie...

- Spokojnie, znajdziemy sobie jakieś zajęcie.

- Roxy, Meg! Co wy tu robicie?- odwróciłyśmy się. Luke kierował się w naszą stronę, by po chwili kucnąć obok nas. Podpalił papierosa zaciągając się, a blondynka od razu mu go zabrała. Spojrzał na nią rozbawiony.

- Przyda mi się to teraz.

- Co jest Meg?

- Całowała się z Calumem.

- Roxy!- spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

- No co, musimy mieć kogoś po swojej stronie.

- Oh... to dlatego Calum zachowywał się tak jakby miał coś do Nathana.- spojrzałyśmy na blondyna, który zdążył już odpalić kolejnego papierosa. To była paczka Mike'a?- To było całkiem zabawne.

- Błagam Cię trzymaj go z dala od niego.- powiedziała.- Proszę, tylko do jutra.

- Zobaczę co da się zrobić.

- Dziękuję.- przytuliła go.

- Ej Lucas!- chłopak skrzywił się lekko. Wszyscy spojrzeliśmy do tyłu. Z domu właśnie wyszedł Michael.- Oddawaj mi fajki kutasie!- zachichotałam. Wiedziałam, że są jego. Podszedł do nas zabierając mu paczkę z dłońmi.- Zainwestuj w swoje.- burknął.

- Nie zostawiaj ich gdzie popadnie.- wzruszył ramionami.

- Od kiedy ty palisz?- spojrzał na siostrę, która akurat gasiła peta.

- Czasami muszę.- mruknęła.- A Ciebie nie powinno to interesować.

- Szczarze, to mam to gdzieś, ale jak coś ma mi popsuć wyjazd to wolę o tym wiedzieć. Cóż to się stało moja droga siostrzyczko?- prychnęła na jego słowa.

- Walnąłeś się w głowę czy jak?

- Co to za zbiorowisko?!- usłyszeliśmy Caluma, a na twarzy blondynki o razu pojawiło się przerażenie.

- Oh... rozumiem. Dobierał się do Ciebie?- zaśmiał się Clifford.- Nie jestem zaskoczony.- przelotnie na mnie spojrzał.- Ale nieźle się wpakowałaś siostra. Jeden tu, drugi tam. Nie podejrzewałbym Cię o coś takiego.

- Nie pomagasz.- warknęła.

- Hood!- krzyknął, brunet spojrzał zaskoczony w naszą stronę, ale podszedł do nas.

- Co jest?

- Dobrałeś się do mojej siostry?- powiedział to takim tonem, jakby chciał go zabić. Mina od razu mu zrzedła przyglądając mu się tak, jakby chciał nawiać. Spojrzał niepewnie na Megan.- Ze mną rozmawiasz.- dodał.

- Em... ale...

- Hood, jesteś moim kumplem, prawda?- przytaknął.- Wiem, że podoba Ci się Megan i to chyba działa w drugą stronę, ale obecnie jest z Nathanem. Dziś i jutro masz się trzymać od niego z daleka, nie radzę niczego odwalać inaczej więcej jej nie tkniesz, a ja Cię wykastruję. Sama zdecyduje co będzie dalej, a ty uszanujesz jej zdanie, nieważne jakie ono będzie. Rozumiemy się?

- Tak, jasne.

- Świetnie.- wypuścił powietrze z ust.- Eh...- zaczął rozmasowywać swój kark.- Zgrywanie dobrego, starszego brata jest męczące.- powiedział od niechcenia. Zaczęłam się śmiać już nie wytrzymując.

- Calum... twoja mina.- otarłam łzę.

- Wszyscy wiedzą?- spojrzał na Meg.

- Oprócz Ashtona, Alice i... Nathana.- powiedziała ciszej.- Powiedziałam tylko Roxy, ta wygadała Luke'owi, a Michael sam się domyślił.

- Już mu się tłumaczysz?- zapytałam, wcale nie dlatego, że było po nich widać, że są zmieszani i niepewni w swoim towarzystwie.

- Ej! Suka z Ciebie.- walnęła mnie w ramię.

- I tak wiem, że mnie kochasz, a teraz czas na śniadanie.- podniosłam się z miejsca i otrzepałam.- Właściwie to która godzina?

- Po dziesiątej.- odpowiedział Luke.

- Ej... zróbmy ognisko.- powiedziałam.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział nie sprawdzony, więc przepraszam za wszelkie błędy.

Przypominam o nowej historii The First Time List :) I o pierwszym rozdziale Boyfriend, drugiej części Friend :)

Lov U ♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top