04. What we do, it's crazy

Pod koniec jest 18+ jeśli ktoś nie lubi takich scen może pominąć końcówkę :)


Zanim się spostrzegłam siedziałam na masce samochodu, gdzie usadził mnie Michael, stając między moimi nogami. Jedna z jego dłoni znajdowała się na mojej talii, druga zwisała swobodnie wzdłuż jego ciała, w końcu trzymał w niej butelkę z piwem. Wolną dłonią objęłam jego kark przyciągając go bliżej siebie. Nasze usta i języki niemal od razu znalazły wspólny rytm i trochę nas poniosło, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Coś mi się od życia przecież należy, trochę rozrywki jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Najwyżej później dopadną mnie wyrzuty sumienia.

Mruknął uroczo wprost do moich ust, kiedy palcami zaczęłam przeczesywać włosy opadające na jego kark. Jego wolna dłoń wkradła się pod materiał mojej koszulki, a skóra pod jego dotykiem wręcz mnie paliła. Zdecydowanie za bardzo na mnie działa.

- Mike!- usłyszałam wołanie jakiegoś chłopaka.- Impreza jeszcze się nie zaczęła, a ty już laski wyrywasz?- zapytał rozbawiony, a ja odsunęłam się od chłopaka od razu zakańczając dość namiętny pocałunek. Jęknął z niezadowoleniem, a ja uśmiechnęłam się niemal zwycięsko.

- Chciałby.- odpowiedziałam.- Tylko się z nim drażnię, nazwał mnie sztywniaczką.- odsunęłam go od siebie przykładając dłoń do jego klatki piersiowej, tym samym zwiększając odległość między nami.

- Sztywne to jest teraz raczej coś w jego spodnich.- zachichotałam, po czym zeskoczyłam z auta, poprawiając swoją koszulkę.

- Jestem Roxanne.- wyciągnęłam dłoń w kierunku chłopaka.

- Denis.- uśmiechnął się kąśliwie.- No, no Mike. Mówiłeś, że przyprowadzisz niezłą laskę, ale żeby aż tak? Nie dość, że ładna to jeszcze wygadana.- spojrzałam na niego z pewnym siebie uśmieszkiem, na wiadomość o tym, że o mnie komuś mówił. Chociaż okreslenie laska, mi się nie podobało.

- Nie wiem czy nie powinnam się obrazić.- odparłam.

- Ty? Skąd. To po nim nie spodziewałem się takiej laski.- puścił mi oczko. Spojrzałam na Michaela, który nie miał zbyt zadowolonej miny.

- Laską będziesz mógł się podpierać na starość, nie obrażaj jej.- burknął.

- Mike, bo pomyślę, że się zakochałeś.- parsknął.

- To niemożliwe?- zapytałam.

- Kto wie?- wzruszył ramionami.- Jeszcze zakochanego go nie widziałem, a znamy się dobre kilka lat.

- Gdzie zgubiłeś swoją dziewczynę?- zapytał stając obok mnie.

- Ive została razem z Alex i Tonym.- odpowiedział.- Byłaś kiedyś na rave skarbie?- spojrzał na mnie.

- Nie.

- Ohoho.- zaśmiał się nad wyraz uradowany.- Więc tego nie zapomnisz, raczej.

- Nawet nie próbuj Denis...- warknął Clifford, a ja spojrzałam na niego niezrozumiale, po czym przeniosłam wzrok na bruneta. O czym oni do cholery mówili?

- Bo widzisz moja droga...- objął mnie na wysokości ramion.- Rave to doskonałe miejsce na spróbowanie czegoś... mocniejszego.- wyciągnął z kieszeni foliową paczuszkę, w której znajdowało się kilka małych, okrągłych tabletek.- Tak, to ecstasy.- dodał. Spojrzałam na zielonookiego, który wręcz mordował swojego znajomego wzrokiem.- Chcesz spróbować?

- Podziękuję.

- Jesteś pewna?

- Powiedziała Ci coś.- warknął łapiąc mnie w pasie i przyciągając do siebie.

- Jasne, jasne. Zrozumiałem.- uniósł ręce w geście poddania.- Jak zmienisz zdanie daj znać. Muszę skoczyć do samochodu.- powiedział wymijając nas. Spojrzałam na Michaela marszcząc lekko brwi. Puścił mnie, obszedł samochód i zgasił silnik, przez co od razu zrobiło się ciemno. Teraz już nic nie widzę.

- Mikey?

- Co?- niemal podskoczyłam słysząc jego głos tuż obok siebie. Czułam jak chwyta moją dłoń w swoją i splata nasze palce przyciągając bliżej siebie.

- Czy ty bierzesz narkotyki?

- Nie.

- Michael...

- Od czasu do czasu ecstasy.- odpowiedział.- Może trzy razy na miesiąc. To nic takiego. Imprezy są wtedy lepsze.- czułam jak wzrusza ramionami.- Poza tym alkohol w zupełności mi wystarcza.

- To takie nieodpowiedzialne...- westchnęłam, po czym wzięłam kilka porządnych łyków z butelki. Kompletnie nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć i jak powinnam zareagować. W końcu nie codziennie przebywam nocą z chłopakiem, który na dodatek jest bratem mojej najlepszej przyjaciółki, po czym dowiaduję się, że od czasu do czasu sięga po coś nielegalnego.

- Mam zamiar Cię pilnować, więc dzisiaj sam alkohol.

- Jak to jest?- zapytałam. Zaśmiał się.

- Masz więcej energii, jesteś w stanie euforii, niczym się nie przejmujesz.- zaczął wymieniać.- Zaczynasz okazywać uczucia bardziej niż tego chcesz, no i chce Ci się bzykać, bardzo.

- To dość szczegółowy opis.- odparłam.

- Brałem i widziałem ludzi pod wpływem. Jest jak najbardziej autentyczny.

- Jakbym powiedziała, że chce spróbować..?

- Rox, nie.

- No dawaj. Ja wezmę, ty weźmiesz i będzie dobrze.

- Twoja dziewczyna musi Cię namawiać?- usłyszałam Denisa. Zejdę na zawał przez wszechobecną ciemność, przysięgam. Włączył latarkę. Nie można było tak od razu?- Zmieniłaś zdanie skarbie?- uśmiechnął się. Wyciągnął z kieszeni te same opakowanie co wcześniej i wysypał na dłoń trzy tabletki.

- Czuję się jak przestępca..- mruknął Michael, na co jego kumpel prychną z rozbawieniem.- Żebym chociaż Cię do tego namawiał.

- Jestem już dużą dziewczynką.- odpowiedziałam sięgając po tabletkę i po chwili ją połknęłam. Zrobili to samo.

- Obym tego nie żałował.- usłyszałam po czym ponownie złapał moją dłoń.

- Będzie świetnie!- usłyszałam Denisa, który przeszedł do przodu prowadząc nas.

- Masz się mnie pilnować.- poczułam ciepły oddech zielonookiego na szyi.

- Dobrze tato.- mruknęłam rozbawiona. Westchnął na moje słowa.


Jakieś trzy godziny i kilka piw później opadłam na kanapę razem z Alex i Ivy. Chłopcy zostawili nas udając się w bliżej nie znane mi miejsca po alkohol, a ja zostałam z dziewczynami. Wciąż nie mogłam wyjść z podziwu dla tego miejsca, było obłędne. Willa miała trzy piętra i na każdym z nich grało coś innego. Wszędzie świeciły się neonowe światła i lasery, nie wspominając już o wystroju świadczącym o tym, że takie imprezy często się tu odbywają i niezliczonej liczbie bawiących się ludzi. To na pewno jest największa impreza na jakiej byłam. Do tego nielegalna i nie mam pojęcia dlaczego, ale mi się to podoba. To uczucie lekkiego niepokoju jest dziwnie pobudzające.

- Jak długo jesteś z Mike'iem?- usłyszałam. Spojrzałam na rudowłosą, która uśmiechała się przyjaźnie.

- Nie jesteśmy razem.- zaśmiałam się.

- Naprawdę?- brunetka wydawała się zaskoczona. Przytaknęłam skinięciem głowy na słowa Ivy.

- Chociaż nie ukrywam, że mi się podoba, ale cii.- przyłożyłam palec do ust.

- Ty mu też, widzimy jak na Ciebie patrzy.- zaśmiała się Alex.

- Jesteś pierwszą dziewczyną jaką ze sobą przyprowadził, gdziekolwiek. Coś musi być na rzeczy. Po prostu musi. Długo się znacie?

- Sporo.- usłyszałam dźwięki jednej ze swoich ulubionych piosenek.- Boże... kocham ten utwór!- niemal od razu poderwałam się z miejsca.- Chodźcie!- zaczęłam poruszać się w rytm muzyki, kierując się w stronę tłumu, a dziewczyny chwilę później dołączyły do mnie. Czułam się wyśmienicie, wręcz rozpierała mnie energia.

- Wrócili.- usłyszałam tuż przy uchu. Spojrzałam na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą same siedziałyśmy. O ile Denis i Tony rozmawiali o czymś zawzięcie, Michael odszukał mnie wzrokiem, by obserwować mnie uważnie. Ani na moment nie oderwał wzroku, nawet jeśli go o coś pytali. Po prostu odpowiadał nawet na nich nie patrząc. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym zmusiłam swoje ciało do jak najbardziej kocich ruchów. Gestem ręki wskazał abyśmy do nich wróciły na co pokręciłam przecząco głową. Dziewczyny wróciły do nich, a ja specjalnie zostałam wiedząc, że Mike'owi nie za bardzo się to spodoba. Odwróciłam się do niego tyłem. Chwilę później poczułam czyjeś ręce na biodrach, po czym owa osoba przyciągnęła mnie do siebie. Czułam ciepło bijące z jego ciała, jak i zapach perfum. Uniosłam jedną z dłoni łapiąc za jego kark.

- Cudownie się ruszasz.- szepnął wprost do moje ucha, a na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Poczułam jego usta na swojej szyi, przez co westchnęłam, ale było tu tak głośno, że nikt tego nie usłyszał. Odsunął się ode mnie i odciągnął od tłumu. Zrobił to specjalnie! Spojrzałam na niego z wyrzutem, a reszta widząc moją minę zaczęła się śmiać. Usiadł na kanapie ciągnąc mnie za sobą na swoje kolana. Kompletnie mi to nie przeszkadzało, chociaż na złość mu zrobiłam kompletnie temu zaprzeczającą minę.

- Pilnuj jej Mike! Inaczej Ci ją zabiorę!- zażartowała Alex. Już na początku naszej znajomości uświadomili mi, że dziewczyna jest biseksualna.

- Proszę bardzo.- odpowiedziałam wystawiając ręce w jej kierunku. Zrobiła dzióbek, a ja pochyliłam się nad stolikiem zrobionym z kilku palet, ona również przybliżyła się do mnie i po chwili musnęła moje usta. Usłyszałam gwizdy, po czym zaczęłyśmy się śmiać wracając na swoje miejsca.

- Rox...- zaczął Clifford, ale nie dane było mu dokończyć.

- Roxanne! Kto lepiej całuje, Alex czy Mike?- prychnęłam słysząc pytanie Denisa.

- Ja.- roześmiali się.

- Napijmy się!- zażądał Tony, a chwilę później sięgnęłam po plastikowy kubek z drinkiem, po czym upiłam łyka. Skrzywiłam się lekko czując mocny alkohol, ale nie zważając na to po chwili wzięłam kolejny łyk, aby po chwili opróżnić kubek do końca.

- Rox, wstań.- usłyszałam.

- Co?- zapytałam robiąc to o co poprosił. Wstał z miejsca i złapał mnie za rękę ciągnąc za sobą.

- Chodź ze mną na chwilę.- rzucił. Jego znajomi nic sobie z tego nie zrobili, a ja posłusznie udałam się za nim, by po chwili zrównać z nim kroku.


Znaleźliśmy się na zewnątrz, a ja od razu wzięłam głęboki wdech. Chłodne i świeże powietrze było wręcz kojące, dla mojej rozgrzanej skóry. Spojrzałam na niego, kiedy odpalał papierosa. Podniósł na mnie swój wzrok.

- Lepiej?- zapytał, na co wzruszyłam ramionami.- Chyba za bardzo się rozkręciłaś. Niepotrzebnie pozwoliłem Ci wziąć tego dropsa.- zaciągnął się, po czym powoli wypuścił dym z ust.

- Też to wziąłeś.- mruknęłam oskarżycielsko.- Czuję się świetnie Mikey.- uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do niego zarzucając ramiona na jego barki. Objął mnie w talii niemal od razu.- Chyba oto Ci chodziło... żebym dobrze się bawiła. Ty nie bawisz się dobrze?- uniósł jeden kącik ust do góry. Kosmyki jego włosów przykleiły mu się do czoła, ale i tak wyglądał pociągająco.

- Bardzo dobrze.- mruknął pochylając się i musnął moje usta.

- To dobrze, że dobrze.- odpowiedziałam po czym to ja go pocałowałam. Od razu przejął inicjatywę, a chwilę później jego język toczył przyjemną wojnę z moim. Podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Czułam jego dłonie na udach, a końce palców pod jeansowymi materiałem spodenek. Musiał pozbyć się papierosa, co za marnotrawstwo.

- Chciałbym pozbyć się twoich szortów.- szepnął zachrypniętym tonem zakańczając pocałunek i oparł czoło o moje.

- Zrób to.- odpowiedziałam cicho, ale pewnie.

- Może nie tutaj.- uśmiechnął się, po czym odstawił mnie na ziemię. Sięgnął do mojej ręki splątując nasze palce i zaczął mnie prowadzić w kierunku, z którego przyszliśmy. Szliśmy w ciszy przez kolejne kilka, a może i kilkanaście minut. W końcu przeszliśmy przez leśną ścieżkę znów znajdując się na znajomej polanie. Odwrócił się nagle w moją stronę przyciągając mnie do siebie, a ja zacisnęłam dłonie na jego koszulce. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi, co jakiś czas delikatnie przygryzając skórę na niej. Po moim ciele rozeszło się przyjemne uczucie.

- Co my robimy, to szaleństwo.- szepnęłam.

- Szaleństwo to moje drugie imię.- mruknął.

- Nie, jest nim Gordon.- odpowiedziałam chichocząc, na jego podirytowane westchnienie. Wiem od Megan jak bardzo nie cierpi tego imienia. Odsunął się ode mnie. Światła w samochodzie rozbłysły na chwilę, co oznaczało, że go otworzył. Pociągnął mnie w jego stronę, przez co prawie potknęłam się o własne nogi. Tu zdecydowanie przydałaby się lampa. Otworzył tylnie drzwi, a w środku zapaliło się światło. Spojrzałam na niego niepewnie. Chyba zaczęłam się trochę denerwować, nawet jeśli odczuwałam wielką chęć zrobienia tego w tej chwili.- Naprawdę Ci się podobam?- zapytałam patrząc wprost w jego oczy.

- Oczywiście, że tak.- stanął naprzeciwko mnie, a jego dłonie znalazły się na moich biodrach.- Bardzo.- szepnął. Zagryzłam dolna wargę przyglądając się mu. Złapał moją dłoń by po chwili położyć ją sobie na kroczu. Zamrugałam kilkukrotnie czując dość spore wybrzuszenie, na które wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi.- Załatwiłaś mnie tak jednym pocałunkiem.- oblizałam wargi po czym przybliżyłam się do niego złączając nasze usta. Nie ma sensu przejmować się tym co będzie później.

Nie do końca wiem jak znaleźliśmy się na tylnych siedzeniach samochodu. Siedziałam u chłopaka na kolanach, a nasze usta nie oderwały się od siebie ani na chwilę już od dłuższego czasu. Pozbył się mojej bluzki już jakiś czas temu tak jak i ja jego, a jego dłonie krążyły po moim ciele. Przesunęłam dłońmi po jego rozgrzanej klatce piersiowej i powoli zjechałam nimi w dół, drapiąc przy okazji jego skórę. Opuszkami palców dotknęłam materiału jego spodni, po czym rozpięłam guzik i zamek. Wsunęłam dłoń pod materiał jego bokserek i przejechałam dłonią po jego członku. Westchnął głośno odchylając głowę do tyłu, tym samym zakańczając nasz pocałunek. Zaczęłam powoli ruszać dłonią, a ustami delikatnie muskałam jego szyję. Przygryzłam mocniej skórę na jego obojczyku. Rozpiął moje szorty, a jedną z dłoni wsunął pod materiał moich majtek, by po chwili dotknąć mnie w najczulszym miejscu, przez co z moich ust wydobył się jęk.

- Musimy się ich w końcu pozbyć.- mruknął ciągnąc za materiał moich szortów. Przesunęłam się tak, że siedziałam bokiem na jego kolanach, a on pozbył się jeansowego materiału zsuwając go z moich nóg. Zsunął trochę z siebie swoje spodnie wraz z bokserkami, a ja ponownie usiadłam na nim okrakiem. Sięgnął dłonią do kieszonki znajdującej się na obiciu siedzenia kierowcy po czym wyjął z niej foliowa paczuszkę. Nie chcę wiedzieć, co tam robiła prezerwatywa. Rozerwał zębami folię i założył jej zawartość na siebie. Zniżył się trochę, a ja uniosłam biodra. Odsunął materiał moich majtek na bok, a ja powoli je opuściłam. Westchnęłam głośno czując go w sobie, zaciskając przy okazji dłonie na jego ramionach. Przesunął dłonie na moje biodra, a ja zaczęłam nimi poruszać. Czułam jak ciągnie za materiał mojej bielizny, a po chwili usłyszałam pękające szwy, zrzucił gdzieś porwany materiał.

- Naprawdę musiałeś?

- Oh zamknij się.- wpił się w moje usta wychodząc moim biodrom naprzeciw, przez co jęknęłam wprost do jego ust. Odsunęłam się od niego. Nasze oddechy były płytki, krótkie i szybkie.

- Michael... ja...- z mojego gardła wydobył się jęk, a po całym ciele rozeszło się przyjemne uczucie. Opadłam na niego oddychając ciężko.

- Cholera Rox...- naparł mocniej na moje biodra, przez co z mojego gardła wydobył się kolejny jęk mieszajac się z jego. Czułam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada równie szybko co moja. Chwycił dłonią mój podbródek, unosząc go i wpił się w moje usta. – Będziemy musieli to powtórzyć...- zaśmiałam się cicho.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top