97

Jesteśmy potworami.
Nie.
Ja jestem potworem.
Wy jesteście demonami.
Dotykacie mojej twarzy.
Ale boicie się moich dłoni.
Nie jestem chłopcem w butelce.
Jestem?
Nie.
Nie jestem dziewczyną.
Byliśmy.
Byliście.
Demony.
Dotykają twarzy.
Ich ręce.
Takie lodowate.
Idealne oczy.
Chora satysfakcja.
Paraliż.
Wracamy do domu.
Czy to dom?
Mieszkanie.
Krzyk.
Mój?
Nie wiem.
Lubiliśmy ból.
Kiedyś.
Teraz?
Nie.
Chore.
Nie chcemy walczyć.
Nigdy nie chcieliśmy.
Śpiewamy.
Krew w duszy.
Demony.
Witają się ze mną.
Biegną.
Szybciej.
Demony podążają śladem.
Uciekamy.
Nie jesteśmy zamknięci w butelce.
To nasza bajka.
Bańka.
Demony.
Przeklinają nasze imię.
Zasłużyliśmy.
Ponieważ to w naszej bajce.
Ucierpieli najbardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top