5. 616
– Nie powinieneś się do niego zbliżać – syknęła America. – To zło wcielone.
– I nie masz gwarancji, że czegoś nie knuje – dodała szeptem Kate.
Billy przewrócił oczami. Zachowywały się tak, jakby nie miał pojęcia, w co się pakował. Cóż, może i nie miał. Ale co z tego? Spojrzał na Lokiego, śpiącego smacznie na kolanach Teddy'ego. Wyglądał tak niewinnie. A gdy mu na to pozwalali, tak też się zachowywał. Jakby nie spojrzeć, był tylko dzieciakiem z ogromną mocą i jeszcze większym poczuciem winy.
Podniósł wzrok i napotkał spojrzenie Teddy'ego. Wymienili się pokrzepiającymi uśmiechami.
– Jestem gotów zaryzykować – wyszeptał, poprawiając pelerynę, którą przykrył Boga Kłamstw.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top