Pseudonim "Wilk"
— Przyniosłam ci obiad, babuniu.
Staruszka pokiwała głową i uśmiechnęła się z wdzięcznością. Pomyślała, że trafiła na prawdziwego anioła — zamiast skrzydeł nosił wprawdzie czerwony płaszczyk z kapturem, lecz czy miało to jakiekolwiek znacznie? Dobro bijące od drobnej postaci lśniło jaśniej niż najwymyślniejsza aureola.
— Dziękuję, kochanie.
Kochanie. Dziękować Bogu, że istnieją takie słowa. Są słodsze niż imiona, a mają nad nimi tę przewagę, że nadwyrężona wiekiem pamięć przywołuje je z łatwością.
— I mam jeszcze twoje ulubione wino.
— A ja mam najlepszą wnusię pod słońcem.
***
— Śpi?
— Wyżłopała pół butelki. — Dziewczyna ukryła dłonie w kieszeniach czerwonego płaszcza. — Forsę trzyma w szarej komodzie, Wilku. Do roboty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top