03

•Zayn•

Posłałem kobiecie, której przed chwilą opatrzyłem rękę, uspokajający uśmiech.
- Jeżeli coś by się działo nie tak z raną, proszę tu przyjść i powołać się na Doktora Malika - stuknąłem palcem w swoją plakietkę na fartuchu. Uśmiechnęła się słabo i odeszła.
Zobaczyłem idącą ku mnie Khloe.
- Co jest? - spytałem widząc jej kwaśną minę. Podała mi dobrze znaną kartę. Zobaczyłem nazwisko Horan i zacisnąłem usta - Gdzie jest? - westchnąłem rozglądając się za blond czupryną. Wskazała jedno z łóżek w rogu sali. Wolnym krokiem podszedłem do Nialla który wbijał wzrok w podłogę a rękę przyciskał do brzucha.
- Dz-dzień dobry - wyszeptał unosząc na mnie wzrok. Skinąłem głową i naciągnąłem rękawiczki. To że on tak często tu trawia jest naprawdę dziwne. I chyba podchodzi pod masochizm. Powinienem skontaktować się z oddziałem psychiatrycznym.
- Niall nie mam czasu - mruknąłem widząc że nie chce mi pokazać, zapewne uszkodzonej, ręki.
Pokazał mi dłoń a ja zamarłem. Obejrzałem ubabrany tatuaż.
Zamrugałem kilka razy i mój wzrok automatycznie powędrował na prześwitujący przez rękawiczkę mój tatuaż o takim samym wzorze co spartaczony tatuaż Nialla.
- Co to ma być? - warknąłem.
- J-ja chciałem taki jak twój. Jest fajny.. - wyszeptał spuszczając wzrok.
- Wdało się zakażenie - powiedziałem po chwili. To trochę dziwne że zrobił sobie taki sam tatuaż - Kto robił ci ten tatuaż? Przestrzegałeś pielęgnacji?
- Znajomy.. Znajomy zrobił mi ten tatuaż.
- Miał jakiekolwiek preferencje do tego? Przecież zostanie po tym blizna.
Oczyściłem tatuaż i przesunąłem kciukiem po opatrunku. Spojrzałem w oczy chłopaka.
- Powinieneś zgłosić się do psychiatry Niall. To nie jest normalne że tak często tutaj trafiasz. Można być niezdarnym ale są granice.
Rozchylił usta a jego dolna warga zadrżała.
- Nie jestem chory. Nie w ten sposób - szepnął nieśmiało spoglądając mi w oczy - Ja po prostu bardzo Pana lubię..
Znowu na Pan.
- Można kogoś lubić. To nie jest jednak powód żebt robić sobie krzywdę Niall. Możemy sie spotkać na piwie a nie ciągle na oddziale urazowym - uśmiechnąlem sie lekko - Mam jutro wolny wieczór. Zapraszam cię na piwo. Albo coś innego bo gdy masz to - dotknąlem delikatnie opatrunku - nie możesz pić alkoholu.
Jego buzie rozjaśnił uśmiech.
Uroczy chłopak.
Pokiwał głową.
- Nie mam żadnych planów na jutro - zagryzł wargę z uśmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top