Rozdział 87
*Jasmine*
- Ale ja nie mam siostry - powiedziałam lecz nikt nie odpowiedział. Czekałam na odpowiedź mimo wszystko bo Bryan powiedział, że owa "siostra" zostaje ze mną.
-Jestem twoją starszą siostrą. - odezwała się nagle czym mnie wystraszyła.
-Nie bój się mnie. Wiem, że mnie nie znasz ale naprawdę jestem twoją siostrą... Jestem Molly. - powiedziała biorąc mnie za dłoń.
-Jasmine... - przedstawiłam się nieufnie co chyba wyczuła ponieważ zabrała dłoń.
-Wiem, że pojawiam się jak duch mówiąc ci, że jestem twoją starszą siostrą ale to prawda. Dowiedziałam się o tobie przypadkiem. A konkretniej na pogrzebie ojca, gdy rodzina zapytała mnie czemu nie przyszłam z młodszą siostrą. Byłam zdezorientowana co zauważono i tak cię oto odnalazłam mówiąc w skrócie. Rodzina powiedziała mi, gdzie jesteś. Postanowiłam cię odwiedzić i zapytać o jedną rzecz. Proszę tylko odpowiedz szczerze bym wiedziała czy postąpiłam słusznie. To dla mnie bardzo ważne. - powiedziała błagalnym głosem. Nie widziałam jej więc nie mogłam stwierdzić po jej zachowaniu mimiki ciała czy kłamie lub mówi prawdę ale postanowiłam jej posłuchać. Mimo tylu krzywd nie powinnam być naiwna ale nie umiałam być obojętna na krzywdę innych a w głosie tej kobiety słyszałam smutek i rozpacz.
-Dobrze, pytaj. - powiedziałam spokojnie.
Wpierw milczała potem usłyszałam jak bierze głęboki wdech i zaczyna mówić najpierw spokojnie a potem coraz bardziej cierpiącym głosem;
- Zaczęło się, gdy miałam trzynaście lat. Przychodził do mnie rzekomo czytać bajki, wpierw naprawdę je czytał przez kilka tygodni ale podczas każdego takiego spotkania...dotykał mnie w dziwny sposób. Odpychałam jego dłonie co zazwyczaj działało tym, że odchodził bez słowa. Cztery lata później sądziłam, że i tym razem także to zadziała. Nigdy w życiu się tak bardzo nie myliłam. Wtedy...uderzył mnie w twarz wyzywając od różnych twierdząc, że specjalnie go prowokuję. Nie wiedziałam dlaczego sądził iż go prowokowałam. Do tej pory nie wiem... Po tym co mi zrobił nie mogłam spojrzeć na siebie. Nie mogłam i nie chciałam dłużej żyć. Czułam się...bezwartościowa. Poczułam się jakby ktoś się mną zabawił i rzucił w kąt. Tyle że ja nie chciałam brać udziału w tej zabawie dlatego, gdy powiedział "Do następnego", wiedziałam że muszę uciec. Uciekłam tego samego dnia wieczorem przez okno. Nie odnaleziono mnie. Uznano mnie za zmarłą ponieważ ponad roczne poszukiwanie mnie nie dało żadnego efektu. Nie mogli mnie znaleźć bo zmieniłam cały mój wygląd zaczynając od włosów, które ścięłam do ramion kończąc na chłopięcych ubraniach. Nikt by nie poznał dawnej Molly, która z dnia na dzień wyglądała jak Michael, za którego podawałam się do ukończenia osiemnastu lat. Nikt mnie nie poznał. Mimo tylu lat...mimo czasu ból pozostał. Przeszłość boli także w teraźniejszości, wiesz? Proszę odpowiedz mi na jedno pytanie; czy on tobie także to robił?
Tym pytaniem spowodowała mój szloch co wystarczyło by do sali wbiegł zaniepokojony Bryan którego poznałam po krzyku wobec Molly dla której mój szloch był potwierdzeniem jej pytania.
-Czyli postąpiłam słusznie - powiedziała po czym usłyszałam trzask drzwi.
Co miała na myśli mówiąc "Czyli postąpiłam słusznie"? Wkrótce miałam się dowiedzieć...
__________________________________
Rozdział odpowiadający na pytania odnośnie siostry Jas 😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top