Rozdział 37
*Jasmine* Będąc w budynku do którego pod same drzwi podprowadził mnie Jace, zatrzymałam się i spoglądając mu w oczy, które ukazywały jedno wielkie niezrozumienie, szepnęłam załamana: -Spójrz na mnie i powiedz, że chcesz stać się taka jak ja, że chcesz bać się wejść do własnego domu i bać się jeszcze bardziej gdy w nim jesteś, chcesz tego? Jeśli tak to zostań i mieszkaj z nami jeśli nie to proszę ratuj się póki możesz i nie pytaj dlaczego, proszę. Mimo tego iż byłam kilka kilometrów od domu i zdawać by się mogło, że ojciec nie będzie mnie tu szukał bo zrobił co chciał to nadal się bałam. Spojrzałam na czarnowłosego, który patrzył na mnie smutny i klękając naprzeciw mnie powiedział smutnym głosem a w jego oczach ujrzałam żal i coś na krztałt wyrzutów sumienia. -Jas co się stało, gdy wyszedłem z pokoju? - zapytał ściskając moją dłoń a ja przez jego gest skrzywiłam się z bólu ledwo powstrzymując krzyk. Gdy Jace to zauważył natychmiast mnie puścił i spojrzał na mnie zszokowany ale także zły jakby czegoś się domyślił. Nie uszło mojej uwadze to jak ściąga brwi i przypatrując mi się pyta cicho acz stanowczo: -Czy ktoś ci zrobił krzywdę? Jeśli tak powiedz mi kto, proszę. -Nie mogę ci powiedzieć bo nawet gdybym ci to powiedziała to nie mógłbyś nic zrobić. Jedynie co bym tym zyskała to kolejny ból...- szepnęłam ze łzami w oczach - Nikt mi nie może pomóc. Nie patrząc na chłopaka odwróciłam się wózkiem ku drzwiom i wjeżdżając do budynku usłyszałam jak czarnowłosy uderza dłonią o ścianę i mówi ze złością: -Znowu to samo.... Nie wiedziałam co miał na myśli ale wiedziałam, że chciałabym w tej chwili jednego: czyjegoś wsparcia. Problem polegał na tym, że nikt mi go nie mógł dać tak samo jak normalności. Tak naprawdę normalność to iluzja, każdy udaje przed każdym, że jest w porządku chociażby w środku czuł iż dłużej nie rady kłamać przed innymi, choćby nie wiadomo jak bardzo świat się nam u nóg walił to powiemy, że jest w porządku. A pytanie "dlaczego?" zawsze zostanie bez odpowiedzi bo nikt nie wie jak na nie odpowiedzieć. Udajemy ponieważ inni udają. Udajemy bo jest łatwiej nałożyć uśmiech chociaż wewnątrz płaczemy aniżeli tłumaczyć co się stało. Wjeżdżając do mojego pokoju Siostry zakonne bez pytania mnie o powód mojego zachowania wiedziały co się stało, ponieważ zawsze gdy ten tyran mnie bił jechałam wprost do mojego pokoju nie witając się z nikim. Wiedziały, że mnie pobił a ja wiedziałam jak Siostry się czuły. Czuły się bezsilne bo tak naprawdę nie mogły zrobić nic bez mojej zgody. A ja? Ja czułam się jak worek treningowy od wielu lat, który się rwie ale zawsze się ceruje i mimo cerowania może wyglądać jak nowy ale ten worek zawsze będzie wiedział, że był cerowany chociażby inni tego nie wiedzieli. Zamykając za sobą drzwi od pokoju słyszałam jak Siostry rozmawiają a między rozmowami słychać było płacz. Nie chciałam ich ranić ponieważ były mi jak rodzina i nie raz zastanawiałam się nad tym by nie przychodzić tutaj w takim stanie ale potem od razu dopadało mnie pytanie "to gdzie mam iść?" Nie miałam gdzie... Podjechałam ku łóżku i chwytając się drążka przy ścianie położyłam się na łóżku i zaczęłam łkać w poduszkę mimo bólu spowodowanego spazmami szlochu... Nie spodziewałam się, że nawet w tym pokoju nie byłam sama...
--------------------------------------------------------------------------------------------------- Mam nadzieję że się podobało choć wieje smutkiem. Tłumaczenie piosenki:
Przyzwyczaiłaś mnie
Do tych wszystkich rzeczy
I ty mnie nauczyłaś
Że są cudowne
Subtelnie przyszłaś do mnie
Jak pokusa
Wypełniając niepokojem
Moje serce.
Ja nie rozumiałem
Jak się pragnie
W twoim dziwnym świecie
I dla ciebie nauczyłem się
Dlatego pytam siebie
Widząc że zapomniałaś o mnie
Dlaczego nie nauczyłaś mnie
Jak to się żyje bez ciebie?
Ja nie rozumiałem
Jak się pragnie
W twoim dziwnym świecie
I dla ciebie nauczyłem się
Dlatego pytam siebie
Widząc że zapomniałaś o mnie
Dlaczego nie nauczyłaś mnie
Jak to się żyje bez ciebie?
Dlaczego nie nauczyłaś mnie
Jak to się żyje bez ciebie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top