Rozdział 3

*Jasmine*
Odkąd pamiętam poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego. Od rodziców dowiedziałam się, że to wina lekarza który odbierał poród. Wystąpiły jakieś powikłania o a on ich nie zauważył. Nie pamiętam o co dokładnie chodziło ponieważ wiem, że moi rodzice nadal nie zaakceptowali faktu, że ich jedyna córka, która miała być idealna porusza się za pomocą wózka. Pamiętam jak byłam mała nie obywało się bez złośliwości ze strony moich rówieśników, słyszałam bolesne słowa kierowane w moją stronę, najczęstszymi określeniami były "kaleka" lub "warzywo." Wtedy mi to dokuczało. Patrząc z dzisiejszego punktu widzenia myślę, że dzieci jak to dzieci, śmieją się z tego co niecodzienne czyli odmienne, odstające od normy. Czy przypadkiem dorośli nie robią tego samego tylko nie mówią tego prosto w oczy? Gdy byłam w podstawówce dzieci otwarcie nazywali mnie "kaleką", "warzywem." Natomiast dzisiaj, mając siedemnaście lat poruszam się nadal na wózku i przemierzając czy to szkolny korytarz czy ulicę, widzę jak ludzie na mnie patrzą; inaczej. Niektórzy uciekają wzrokiem jak tylko spojrzą na wózek z kolei inni patrzą się na mnie i mówią "Dzień dobry" ale ich wzrok jest pełen litości jakby chcieli powiedzieć "Biedna dziewczyna. Taka młoda a już na wózku." Możecie spytać "czego więc chcesz?" Chciałabym by ludzie patrzyli na mnie tak, jak patrzą na innych; normalnie. Czasami myślę, że choćby wszyscy ludzie poruszający się na wózku zaakceptowali fakt, że od dzisiaj ich nogami będzie wózek to z kolei ludzie pełnosprawni by tego nie zaakceptowali. Podczas mojego siedemnastoletniego życia zdążyłam zaobserwować dużo reakcji ludzi. Większość mijała mnie jak najszybciej się da a gdyby była taka możliwość to skorzystaliby z czapki niewidki aby tylko mnie ominąć. Nie jestem jak zwykła dzisiejsza nastolatka ani nie jestem wyjątkowa. Jestem inna. Nie chodzę do galerii a raczej nie jeżdżę bo czuję się jakbym tam zawadzała a z resztą nawet jak tam jadę to musi ktoś jechać ze mną by załadować mnie do samochodu i potem z niego wyjąć dlatego jak chcę coś kupić to zamawiam przez internet. Tak jest łatwiej o szybciej a przede wszystkim nie muszę oglądać litości w oczach ludzi. Czasami chciałabym krzyknąć aby tak na mnie nie patrzyli ale potem dochodzę do wniosku, że oni nie wiedzą jak mają na mnie reagować. To nie ich wina. Ostatnio zauważyłam piękny cytat na jednej ze ścian w mojej szkole "Dziesięć procent życia to to jak inni reagują na twoje poczynania a dziewięćdziesiąt procent to to jak ty to odczuwasz." Nie znam autora, który to napisał ale wiem, że miał rację. Wszystko zależy od nas...

    _______________________________

     Trzeci rozdział. Troszkę późno. Mam nadzieję, że spodoba wam się Jasmine 😁 Lecę pisać czwarty rozdział 😙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top