Rozdział 19
Rozdział dedykuję mojej przyjaciółce, której życzę zdrowia katarynka2002
*Bryan*
Wdrapaliśmy się po schodach na górę robiąc tak nieprawdopodobny hałas iż nie zdziwiłbym się gdyby sąsiedzi zawiadomili policję. Czy się tym przejmowaliśmy? W ogóle. Śmialiśmy się wniebogłosy jak uciekinierzy z zakładu psychiatrycznego. Kilka razy spadłem z drugiego stopnia lądując na plecach a dziewczyna śmiała się ze mnie w wyniku czego nieświadomie luzowała nacisk dłoni na barierce i tak oto wylądowała obok mnie. Spoirzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się histerycznie śmiać. Prosiłem ją między napadami śmiechu by się uspokoiła bo od śmiechu brzuch mnie boli ale ona odpowiadała mi tym samym. Żadne z nas nie mogło się opanować. Bodajże piętnaście minut zajęło nam uspokojenie się a drugie tyle pokonanie schodów. Trzymając się barierki usiadłem na wózku, którego na szczęście nikt nie sprzątnął i czekałem na Jas. Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, którą przyjęła i usiadła mi na kolanach. Pojechaliśmy do mojego pokoju i pomogłem usiąść dziewczynie na łóżku po czym podjechałem ku komodzie i wyjąłem z niej ubrania dla siebie i dziewczyny. Rzuciłem jej suche krótkie spodenki i bluzkę, starając się znaleźć w miarę małe ubrania ponieważ ona była drobną brunetką a ja...nie byłem drobny. Wyjechałem bez słowa z pokoju w kierunku łazienki gdzie przebrałem się w suche ubrania po raz drugi dzisiejszego dnia. Nim opuściłem łazienkę krzyknąłem
-Przebrałaś się!?
-Tak! - odkrzyknęła w odpowiedzi.
Wjeżdżając do pokoju spojrzałem na Jas i zaśmiałem się pod nosem.
-No co? - zapytała nieświadoma tego jak wygląda.
-Nic, nic naprawdę. - powiedziałem próbując się opanować.
Brunetka patrzyła się na mnie zaplatając dłonie na piersi robiąc oburzoną minę. Podjechałem ku niej patrząc na nią.
-Nie obrażaj się. Chodziło mi o to, że wyglądasz zabawnie w moich ubraniach. - powiedziałem. Jas spojrzała na mnie zmęczonym spojrzeniem i zapytała
-Gdzie będę spała?
-Tutaj. - odpowiedziałem wskazując jej połowę mojego łóżka. Dziewczyna spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami i kręcąc szybko przeciwnie głową powiedziała
-Nie. Ma. Mowy.
-Czyli wolisz spać na podłodze, rozumiem. - odpowiedziałem przemieszczając się z wózka na łóżko pod czujnym spojrzeniem Jas.
-Jesteś bezczelny, wiesz? - usłyszałem.
-Nie musisz być aż tak wdzięczna za dzisiejszą pomoc. - powiedzialem sarkastycznie na co w odpowiedzi usłyszałem jej prychnięcie.
Gdy ja wygodnie układałem się na swojej połowie łóżka dziewczyna siedziała oparta plecami o wezgłowie łóżka. Widziałem po jej twarzy, że czymś się martwi i czegoś się boi. Nie pytałem o co chodzi bo wiedziałem, że nikt z nas nie dzieli się swoimi demonami z przeszłości bo to boli. Dlatego schowałem twarz w poduszkę i udawałem, że nie słyszę jak Jas siada na wózek i podjeżdża nim w stronę okna tym samym znajdując się jakieś dwa metry naprzeciw mnie. Obserwowałem ją skrycie o czym dziewczyna zdawała się nie wiedzieć ponieważ zaczęła płakać i jakby po chwili zdając sobie sprawę, że ja także tu jestem zasłoniła usta dłonią. Widziałem jak jej ramiona drżą od płaczu ale nie odezwałem się ani słowem, udawałem że śpię słuchając jej rwącego serce płaczu.
Nie mówiłem nic bo czasami płacz w samotności jest lepszy niż jakakolwiek rozmowa. Rozmowa pomaga tylko wtedy, gdy rozmawiamy z kimś kto nas rozumie a ja nie znałem jej na tyle dobrze by tak sądzić...
_____________________________
Tadam! 🤗 Niedługo next na który zapraszam 😙😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top