Rozdział 3

Rozdział 3

Lexi

Otworzyłam oczy rozbudzona przez odgłosy dobiegające z dołu. Spojrzałam na budzik znajdujący się na stoliku obok łóżka. Dochodziła godzina ósma. Zaczęłam się zastanawiać z kim do cholery Erik się kłócił? Przecież powinien być już dawno w pracy. Nie lubił spóźnialskich i sam pilnował, by do tej grupy nie dołączyć. Dlatego zawsze wychodził do biura godzinę wcześniej.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i z niepokojem stwierdziłam, że nie byłam we własnej sypialnia, tylko w zupełnie obcym miejscu. Z lekkim strachem kiełkującym w mojej piersi podniosłam się do pozycji siedzącej. Przez żaluzje w oknach przebijały się pierwsze poranne promienie słońca. Próbowałam sobie przypomnieć, dlaczego się tu znalazłam. Mój mózg po nocy nadal nie funkcjonował tak jak powinien. Dopiero po chwili pierwsza fala wspomnień zalała mój umysł, wszystko zaczęło do mnie powracać.

Ból, który odczuwałam po zdradzie męża dzisiaj był jeszcze bardziej uciążliwy. Wczorajsze słowa Alexa utwierdziły mnie w tylko przekonaniu, że Erik nigdy mnie nie kochał. No bo który mąż skazywałby swoją żonę na cierpienie? Tylko taki co szczerze jej nienawidził. Tak. Nie bałam się wypowiedzieć tego słowa na głos. Zastanawiała mnie tylko jedna sprawa, dlaczego Erik się ze mną ożenił? Nie byłam bogata ani wykształcona, tak naprawdę żyłam na ulicy, mój wygląd również pozostawiał wiele do życzenia. Więc dlaczego tak bardzo chciał zawładnąć moim życie? Te wszystkie pytania, które kłębiły się w mojej głowie, niestety pozostaną bez odpowiedzi. Miałam już nigdy nie zobaczyć Erika i cieszyłam się z takiego obrotu sprawy.

Ostrożnie odgarnęłam narzutę, po czym wstałam z łóżka. Każdy mięsień w moim ciele palił żywym ogniem. Liczyłam na to, że prysznic zdziała cuda i choć w małym stopniu ukoi mój ból. Już miałam iść w kierunku łazienki, gdy znów usłyszałam dźwięk znajomego głosu. Nie mogłam uwierzyć w to, że mnie odnalazł.

Pośpiesznie założyłam ubranie, które miałam na sobie wczoraj i cicho podeszłam do drzwi. Lekko je uchyliłam, po czym ostrożnie wyszłam na korytarz. Ukryłam się za balustradą schodów, skąd miałam idealny widok na toczącą się przede mną scenę. Na samym dole stał Alex, jego postawa jasno dawała do zrozumienia, że zabije każdego, który zagrozi jego bliskim. Dobrze, że miałam go po swojej stronie. Naprzeciwko niego w otwartych drzwiach stał, nie kto inny jak mój mąż. Szczerze, nie spodziewałam się po nim, że zacznie szukać mnie właśnie u Megan. Myślałam, że będę tutaj bezpieczna, myliłam się jednak. Erik była tak bardzo zdesperowany, że postanowił przestąpić próg domu swojego śmiertelnego wroga. Bo właśnie tym była dla niego moja przyjaciółka. Od razu zauważyłam, że na sobie miał te same ubranie co wczoraj, najwidoczniej szukał mnie całą noc.

Swój wzrok ponownie skupiłam się na dwójce mężczyzn, którzy toczyli ze sobą wojnę na spojrzenia. Widok mojego męża patrzącego z nienawiścią na Alexa powodował u mnie paniczny strach. Jeszcze nigdy nie widziałam u niego takiego przesiąkniętego złem spojrzenia. Odwróciłam wzrok bojąc się patrzeć w stronę Erika. Po raz kolejny dotarło do mnie jaką idiotką byłam, że przez tyle lat nie udało mi się dostrzec jego prawdziwej twarzy. Chciałam być przez kogoś kochana, obojętnie przez kogo, byleby tylko doświadczyć tego uczucia, i to właśnie te uczucie przysłoniło mi racjonalne myślenie. Zaufałam potworowi, który w perfidny sposób mnie zdradził.

Po chwili porzuciłam własne myśli i ponownie zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie mężczyzn.

– Powiedz mi w końcu, gdzie ona jest? Cała noc ją szukam. Sprawdziłem, nie ma jej w żadnym hotelu w mieście.

Miałam rację twierdząc, że nie wrócił na noc do domu.

– Nie było jej tutaj, tracisz swój czas. To z twojego powodu Megan i Lexi zakończyły przyjaźni, więc to ostatnie miejsce, w którym powinieneś ją szukać.

– Gówno prawna, Lexi nie ma rodziny, ani bliskich przyjaciół.

Niestety musiałam się z nim zgodzić, byłam sama jak palec na tym świecie.

– Jedyna osoba, do której mogłaby się zwrócić o pomoc mieszka w tym domu, więc nie kłam, że jej tu nie ma.

Alex proszę, nie pozwól mu mnie zabrać, modliłam się w duchu.

– Megan nienawidzi Lexi, za to co jej zrobiła, więc wypierdalaj z mojego domu! Nie masz tu czego szukać! – ryknął.

Na miejscu Erika, zaczęłabym się bać. Alex był wkurzony i to delikatne określenie na stan, w którym się znajdował. Zauważyłam, jak napiął wszystkie mięśnie, gotowy rzucić się do gardła przeciwnika. Osobiście nie miałabym nic przeciwko, aby zobaczyć rozszarpaną szyję mojego męża. Brzydziłam się krwią, ale w tym wypadku byłabym zachwycona jej widokiem.

– Myślisz, że to koniec Alex? Nie, to dopiero początek. – Zaśmiał się szyderczo. – Eduardo na pewno będzie chciał wiedzieć, kto pomógł Lexi w ucieczce. Jak myślisz co zrobi, gdy się dowie, że to ty za tym wszystkim stoisz? Masz żonę i dziecko w drodze. Nie boisz się, że ich stracisz?

O nie! Tylko nie to! Nie mogłam przecież pozwolić, by rodzinie Megan coś się stało. Jeśli miałam zginąć, to tak się stanie, ale nie miałam zamiaru pociągać za sobą niewinnych osób, które jako jedyne wyciągnęły do mnie pomocną dłoń.

Wystarczyło mi tylko sekunda, aby podjąć właściwą decyzję. Mimo, że było to dla mnie bardzo trudne, to jednak postanowiłam zejść na dół i wrócić z Erikiem do domu, tym samym godząc się z własnym losem.

Podnosiłam się z podłogi i już miałam wyłonić się z ukrycia, gdy czyjeś drobne dłonie pociągnęły mnie z powrotem na dół.

– Co ty wyprawiasz? Oszalałaś? – wyszeptała mi wprost do ucha wkurzona Megan.

– Nie mogę was narażać na gniew Eduarda, muszę wrócić z Erikiem. – Próbowałam się tłumaczyć, jednocześnie starając się panować nad drżeniem głosu.

– Nie ma mowy, sieć cicho i pozwól Alexowi działać.

– Ale...

– Lexi cicho, Alex wie co robi, nie pozwoli nas skrzywdzić. Uwierz mi Erik nie jest dla niego zagrożeniem. – Zapewniła.

Erik może nie, ale Lopez zdecydowanie już tak.

Nie wypowiedziałem jednak swoich wątpliwości na głos. Nie chciałam wystraszyć ciężarnej przyjaciółki.

Przytaknęłam w niemej zgodzie, po czym przytuliłam się do Megan, słuchając toczącej się wymianie zdań obu mężczyzn.

– Eduardo nie działa pochopnie, musi mieć niezbite dowody, aby zacząć z kimś wojnę, a ty nie masz żadnych. – Alex podszedł do Erika spoglądając na niego z góry. – Jesteś tylko jego sługusem. Jeśli tylko będzie chciał poślę cię do piachu, a z tego co mówisz twoja ukochana żona zniknęła, więc nawet nie będzie miała kto płakać nad twoim grobem.

Nie widziałam twarzy Alexa, ale po tonie jego głosu wywnioskowałam, że się uśmiechał. Na moich ustach również zagościł delikatny uśmiech. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś w taki sposób odzywał się do Erika. Miałam małą satysfakcję, że to właśnie Alex sprowadził go do parteru, tam, gdzie od dawna było jego miejsce.

– Jeszcze się zobaczymy, przygotuj się na to – wysyczał przez zaciśnięte zęby mój mąż.

Po tych słowach odwrócił się i podążył w kierunku swojego samochodu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że mój Ford stał na podjeździe. Nie było możliwości, aby Erik go nie zauważył. Doskonale wiedział, że ukrywałam się w domu Megan. Pytanie tylko co zamierzał z tą informacją zrobić?

Odczekałam chwilę i gdy byłam już pewna, że Erik odjechał, zbiegłam szybko ze schodów prosto do czekającego na mnie męża przyjaciółki.

– Alex! – krzyknęłam przerażona. – Przecież on wie, że tu jestem, mój samochód stoi na podjeździe. – Zaczęłam spoglądając ze strachem w stronę drzwi wejściowe, tak jakby miał w nich zaraz stanąć Erik, który chwyci mnie za włosy i z powrotem zaciągnie do piekła jakim było moje dawne życie.

Moje ręce drżały ze zdenerwowania oraz paniki jaka ogarnęła całe moje ciało. Zaczęłam łapać powietrzę starając się zapanować nad galopującym sercem.

Po chwili poczułam silne, męskie dłonie na moich dygocących ramiona. Uniosłam wzrok i spojrzałam w pełne troski oczy Alexa.

– Lexi nie masz czego się bać na podjeździe nie ma twojego auta, prawdę powiedziawszy ty już nie masz samochodu – przemówił łagodnym głosem, cały czas trzymając mnie w swoim uścisku.

– Nie mam samochodu? – spytałam zdezorientowana.

Przeskakiwałam wzrokiem między Alexem, a Megan, szukając odpowiedzi.

– Nie mogłaś go zatrzymać, dzięki niemu zostałabyś bardzo szybko namierzona. Wczoraj sprzedałem go zaufanej osobie. Twój samochód jest teraz rozbierany w warsztacie na części.

Fala ulgi zalała moje ciało. Wypuściłam głośno powietrze wdzięczna Alexowi za to, że o tym pomyślał.

– Dzięki Bogu, już myślałam, że dowiedział się, że tu przebywam.

– W sumie to cię odnalazł – wtrąciła się Megan.

– Tak, tylko nie ma stu procentowej pewności, gdyby było inaczej tak łatwo by nie odpuścił. Jest zdeterminowany, by mnie odnaleźć i wcielić swój chory plan w życie.

– I wcale mu się nie dziwie. – Mój wzrok ponownie powędrował do Alexa, który przysunął się bliżej Megan. – Doskonale zdaje sobie sprawę, że będzie mieć wielkie kłopoty, jeśli nie przyprowadzi cię do Eduarda. Nie ma pieniędzy ani kobiety, która spłaciłaby jego dług. Jeśli dobrze się orientuję, Lopez już widział twoje zdjęcie i zaakceptował jako swoją własność, będzie wkurzony, jeśli nie otrzyma cię w terminie.

– Nie jestem rzeczą, którą można przerzucać z rąk do rąk – oburzyłam się słysząc jego słowa.

– Eduardo myśli inaczej. Dla niego ludzkie życie nic nie znaczy. Jestem przekonany, że Erik na własnej skórze dowie się co oznacza gniew Lopeza. – Uśmiechnął się.

Zaczęłam analizować słowa Alexa. Czy odczuwałabym radość, wiedząc, że Erikowi coś się stało z powodu tego, że uciekłam? Oczywiście, że tak. Może i teraz pokazywałam swoją złą naturę ciesząc się z cudzego nieszczęścia, ale on nie miała skrupułów, gdy dogadywał się z Lopezem. To, dlaczego ja miałabym je mieć?

– Widzę, że nie rozpaczasz. – Przerwał moje rozmyślania Alex.

Uniosłam wzrok i spojrzałam w oczy mężczyzny.

– Nie mam za kim – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Sam jest sobie winien, że władował się w takie bagno. Teraz niech weźmie cierpienie na swoją klatę, a mnie zostawi w spokoju.

– Nie jest ci jednak żal? – zapytałam Megan stając obok mnie i kładąc dłoń na moim ramieniu.

– Żal, ale straconych lat, których już nie odzyskam. – Pod powiekami poczułam piekące łzy. Starałam się nad nimi zapanować, ale nie dałam rady. Pierwsza kropla już sunęła po moim policzku, a za nią kolejna.

Po chwili zostałam wciągnięta w ramiona Megan. Delikatnie kołysała mnie, głaszcząc po włosach Czułam się jak mała dziewczynka szukając wsparcia u matki.

– Czasu nie cofniesz, a on nie jest wart twoich łez – odparła. – Może i straciłaś sześć lat z tym dupkiem, ale nadal masz całe życie przed sobą i tylko od ciebie będzie zależało, jak je przeżyjesz.

Wiedziałam, że miała rację, za dużo już łez wylałam z jego powodu. Musiałam w końcu wziąć się w garść i przestać się mazać.

Uwolniłam się z objęć Megan, co było niezwykle trudne i wytarłam dłonią mokre policzki.

– Od dziś koniec z Erikiem. Zakończył nasze nieudane małżeństwo w chwili, kiedy zgodził się na chory układ z Lopezem.

Gdy tylko te słowa opuściły moje usta, poczułam się lepiej. Zaraz jednak przypomniałam sobie groźby skierowane w stronę rodziny Megan.

– Co się stanie jak Eduardo dowie się, że mi pomogłeś? – zapytałam Alexa.

– Nie masz się czym martwić. Nic nam nie zagraża.

– Jednak wczoraj mówiłeś coś innego. Byłeś przerażony perspektywą gniewu Lopeza.

– Zgadza się na początku rzeczywiście spanikowałem. Ale tak jak powiedziałem, Eduardo nie atakuje, jeśli nie ma niezbitych dowodów. Inaczej narobiłby sobie wrogów, a uwierz mi, nie potrzebuje ich więcej niż teraz ma. I tak musi się pilnować na każdym kroku, dużo ludzi oddałoby wiele, aby móc zobaczyć go martwego.

– To, dlaczego go nie zabiją? Jeśli tyle osób chce śmierci Lopeza, to jestem pewna, że gdyby połączyli siły pokonaliby go.

– Nie mogą tego zrobić. – Pokręcił głową. – Wtedy zapanowałby chaos. Eduardo rządź, bez niego wszystko by się posypało, a na ulicach doszłoby do krwawej jatki. Zaczęłaby się walka o przywództwo – wyjaśnił Alex

– Teraz jak przedstawiłeś sprawę, ma to jakiś sens, lepiej jeden psychol, niż tuzin innych żadnych władzy.

– Dokładnie. – Przytaknął.

– Może byście przestali rozmawiać o niebezpiecznych, szalonych mężczyznach, tylko zajęli się ciężarną i ją w końcu nakarmili.

Oboje odwróciliśmy się w stronę Megan, która stała z założonymi na piersi rękami i z nadąsaną miną spoglądała na nas spod wachlarza długich rzęs. Wyglądała jak małe dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę.

– Megan my tu mówimy o poważnych problemach, a ty wyjeżdżasz tu z przyziemnymi sprawami – zwrócił się do niej Alex. – Nie przeszkadzaj, jak dorośli rozmawiają. – Uśmiechnął się bezczelnie.

Było widać, że się z nią droczył. Moja przyjaciółka jednak inaczej to odebrała.

Podeszła do wielkiej postury męża i wbiła palec w jego twardą jak stal pierś.

– Nie podskakuj – wysyczała przez zaciśnięte zęby – bo zamknę ci drzwi sypialni. – zagroziła.

– Nie odważysz się – wyszeptał. Nachylił się w stronę jej ust, mrużąc przy tym gniewnie oczy.

– Chcesz się przekonać? – rzuciła mu wyzwanie, posyłając mu takie samo mrożące krew w żyłach spojrzenie.

Alex chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.

– A na co miałabyś ochotę? – zapytałam przyjaciółkę, chociaż znałam doskonale odpowiedź. Musiałam jednak powstrzymać rozlew krwi do którego niewątpliwie miało zaraz dojść.

Megan odwróciła się plecami do męża i uśmiechnęła się promiennie.

Kryzys małżeński uznałam na razie za zażegnany.

– Na twoje słynne bułeczki cynamonowe i pamiętaj ciężarnym się nie odmawia – ostrzegła mnie, grożąc palcem.

Przewróciłam oczami, po czym powiedziałam:

– No dobra to chodź do kuchni. Nie możemy przecież dopuścić do tego, żeby ten mały człowieczek w twoim brzuchu głodował. – Spojrzałam na jej ciążowe krągłości i uśmiechnęłam się.

– On nie jest taki mały, w końcu to dziecko wielkoluda. – Palcem wskazała na Alexa, sprawcę całego zamieszania. Mężczyzna pokręcił głową zrezygnowany, jednak kącik jego ust nieznacznie poszybował do góry. – Nie mam pojęcia, jak uda mi się przepchnąć dziecko przez pochwę. Jeśli dam radę to uznam to za cud. Ale nie chcę potem słyszeć, jak ten tutaj – znów wskazała na swojego męża – będzie mi wypominał, że już nie jestem taka ciasna jak byłam kiedyś.

Megan nigdy nie miała oporów przed powiedzeniem na głos tego co w danym momencie myślała. Jej usta nie miały żadnych hamulców, można było pokusić się o stwierdzenie, że żyły własnym życiem. Czasami w jej obecności czułam się zawstydzona, chociaż sama do świętoszek nie należałam i nie raz mówiłam to co mi ślina na język przyniosła, to jednak ona była w tym mistrzynią.

– Kochanie nie martw się, jak coś zawsze możemy użyć twojej drugiej dziurki. – Jego uśmiech napiął się do granic możliwości. Miałam wrażenie, że zaraz kąciki jego usta popękają z powodu zbyt dużego nacisku.

– Jesteś obleśny. – Skrzywiła się. – Mamy gościa, więc się zachowuj.

– Ale przecież to ty zaczęłaś. – Oburzył się Alex udając niewinnego.

– Ale nie musiałeś kończyć.

– Musiałem, wiesz doskonale, że ja zawsze kończę. – Jego pewność siebie, aż biła po oczach.

– Tak, tylko czasami trochę za szybko. – Megan uśmiechnęła się bezczelnie, mrugając szybko rzęsami.

Auć, to musiało zaboleć.

Przygryzłam wargę próbując stłumić parsknięcie oraz oczekując tego co zaraz miało nastąpić.

Alex nachylił się w stronę żony i wyszeptał mrożące krew w żyłach słowa.

– Radziłbym ci się dobrze zastanowić, gdy będziesz chciała kolejny raz otworzyć swoje pyskate usta. Pamiętaj, że to ja jestem panem twoich orgazmów. – Widać było jak walczył ze sobą, aby się nie roześmiać. Po chwili jednak został pokonany i kącik jego ust poszybował do góry.

Usłyszawszy groźbę ze strony męża, twarz Megan pobladła. Chyba dopiero teraz zdała sobie z sprawę z tego, że w najbliższym czasie nie zazna łóżkowej rozkoszy.

– No wiesz! – oburzyła się. – Chyba nie możesz odmówić ciężarnej kobiecie przyjemności?

– Tylko jeśli mnie do tego sprowokujesz – odpowiedział. Cały czasz na jego ustach igrał delikatny uśmiech.

Bawiło mnie obserwowanie ich drobnej sprzeczki. Widać było, że oboje w swoim towarzystwie czuli się swobodnie. Mnie z Erikiem nie łączyła taka bliskość. No może na początku, jednak szybko zapanował między nami dystans.

Żyliśmy według pewnego narzuconego schematu. Każdy posiłek musieliśmy spożywać razem. Nawet wtedy, gdy Erik zostawał dłużej w pracy, musiałam potulnie na niego czekać, nie wolno mi było zjeść w samotności. Takie wychowanie otrzymał w swoim rodzinnym domu. Tam wspólne posiłki, był ważnym elementem scalania rodziny. Szkoda tylko, że wszystko w około było takie sztuczne, bez uczuć czy emocji. Zawsze miałam wrażenie, jakbym towarzyszyła mężowi na spotkaniu biznesowym, a nie rodzinnej kolacji.

Seks uprawialiśmy tylko raz w tygodniu, zawsze w soboty. W sypialni nie było spontaniczności, zawsze to ja leżałam na plecach, a on z moim ciałem robił to co chciał. W sumie to niezbyt wiele się nim zajmował. Wbijał się we mnie do czasu, aż sam uzyskał spełnienie, po tym od razu zasypiał, pozostawiając mnie niezaspokojona. Tak naprawdę to nigdy nie miałam z nim orgazmu, gdyby nie mój wibrator, nie zaznałabym przyjemności.

Nagła cisza wyrwała mnie ze wspomnień. Megan i Alex już nie sprzeczali się, tylko teraz wpatrywali się we mnie z ciekawością.

– Gdzie odleciałaś? – zapytała moja przyjaciółka.

– Nigdzie. Musiałam sobie przypomnieć przepis na bułeczki – skłamałam gładko.

– No właśnie bułeczki – Megan klasnęła w dłonie – czas zabrać się do roboty.

– Muszę wyjść spotykać się z paroma osobami, w sprawie Lexi. Powinienem być niedługo z ustalonym planem – poinformował Alex.

– A co, jeśli Erik, tutaj wróci? – zaczęłam panikować. – W domu będziemy tylko we dwie, a na dodatek Megan jest w ciąży. Sam wiesz, że jest zdesperowany, nie wiadomo co mu odbije.

– Nie masz się czym martwić. Zaraz zadzwonię do znajomego, który pod moją nieobecność będzie pilnował domu. Macie jednak kategoryczny zakaz wychodzenia na zewnątrz.

Jego słowa trochę mnie uspokoiły. Cieszyłam się, że ktoś będzie nad nami czuwał i w razie niebezpieczeństwa wkroczy do akcji, by nas uratować.

– Dobrze kochanie. Idź i uważaj na siebie, my będziemy na ciebie czekać. Nie mamy zamiaru nigdzie wychodzić – zapewniła go Megan.

– Do zobaczenia niedługo. – Złożył na jej ustach mokry pocałunek. – Wieczorem zajmę się twoją drugą dziurką – wyszeptał, chociaż nie na tyle cicho, bym nie usłyszała.

– Idź zboczeńcu. – Zaśmiała się, lekko popychając go w stronę drzwi.

– A i jeszcze jedno. – Zatrzymał się. – Zrób Lexi zdjęcie i wyślij do mnie na bezpieczny numer.

– Dobrze. – Megan kiwnęła głową.

Po chwili Alex opuścił dom, pozostawiając nas same.

Megan odwróciła się do mnie z uśmiechem i powiedziała:

– Chodźmy, w końcu zrobić to śniadanie, bo mały nie da mi spokoju. – Chwyciła moją dłoń i zaczęła ciągnąć w stronę kuchni.

Nie mając wyjścia potulnie podążyłam za nią.

***

Erik

Zaparkowałem samochód na parkingu wielkiego supermarketu i spoglądałem na wyświetlacz komórki, która nieprzerwalnie dzwoniła od dziesięciu minut. Nie potrafiłem wykrzesać z siebie choć odrobiny odwagi, by odebrać ten przeklęty telefon. Wiedziałem doskonale kto dzwonił. Już od dobrej godziny powinienem być u Lopeza i wręczać mu z uśmiechem na ustach swój podarek w postaci Lexi. Ale moja ukochana żona postanowiła mnie wyrolować. Byłem pewien, że ukryła się u Megan. Dostrzegłem to w oczach Alexa.

Kiedyś był inny, potrafił maskować emocję, do tego zabijał szybko bez mrugnięcia okiem. Za to dzisiaj już nie był taki opanowany. Jego lewa powieka lekko zadrżała, gdy wspomniałam o Lopezie. To dało mi pewność, że Lexi przebywa w jego domu. Jednak sam w pojedynkę nie wiele mogłem zdziałać, a Eduardo nie zaatakuje, jeśli nie będzie mieć powodu. W tym wypadku Alex się nie mylił. Dobrze go znał, bo wykonywał dla niego niejedno zlecenia.

Komórka ponownie rozbrzmiała w mojej dłoni. Nie mogłem dłużej ukrywać się przed gniewem Lopeza. Musiałem stawić czoło problemowi. Westchnąłem ciężko, po czym nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.

– Słucham? – Starałem się brzmieć pewnie, jednak drżący głos zdradzał moje zdenerwowanie.

– Mam nadzieję, że masz dobry powód, by ignorować moje telefony. – Nie przywitał się, tylko od razu przeszedł do sprawy.

– Przepraszam miałem wyciszony dźwięk – improwizowałem, w duchu modląc się o to, by mi uwierzył.

– To i tak w sumie nie ma znaczenia, bo od godziny powinieneś być w mojej posiadłości. Czy jest jakiś problem Eriku? – zapytał podejrzliwie.

Kurwa, gigantyczny.

– Nie będę ukrywał, że pojawiły się małe komplikacje – odpowiedziałem niepewnie.

– Jakie?

– Lexi gdzieś się zapodziała.

W słuchawce zapanowała przerażająca cisza. Poczułem kropelki potu spływające po karku. Wolałem krzyki, przekleństwa niż właśnie tą przeklętą ciszę, która była zwiastunem jeszcze większego koszmaru jaki mogłem przeżyć z ręki Lopeza.

– Za godzinę widzę cię w rezydencji. – Po tych słowach zakończył połączenie.

Wpatrywałem się tępo w komórkę, próbując przetworzyć słowa Eduardo. Jeśli pojadę do jego posiadłości to z pewnością nie wyjdę z niej żywy, ale jeśli tego nie zrobię Lopez i tak mnie odnajdzie. Tylko w tym wypadku kara będzie jeszcze bardziej dotkliwa.

Potarłem ręką obolałe z niewyspania oczy. To wszystko, kurwa, wina Lexi. To przez nią miałem kłopoty.

Po chwili odpaliłem silnik samochodu i włączyłem się do ruchu.

Nie miałem czasu zastanawiać się nad swoimi opcjami. Musiałem pojawić się w rezydencji Lopeza i liczyć na to, że okaże miłosierdzie, pozwalając mi żyć. 

***

Kochani to ostatni rozdział jaki mogę opublikować na Wattpad. Odnośnie tej książki są plany wydawnicze, dlatego musiałam usunąć całość i dodać tylko trzy pierwsze rozdziały. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top